Batalia o nowe prawo trwała w Polsce kilka lat – 17 kwietnia zacznie obowiązywać nowelizacja kodeksu drogowego nakazująca włączanie świateł zawsze w czasie jazdy. Policjanci zapowiadają, że dla łamiących przepisy nie będzie taryfy ulgowej.
W kodeksie drogowym pojawił się jasny zapis: „Kierujący jest obowiązany używać świateł mijania podczas jazdy w warunkach normalnej przejrzystości powietrza”. Prawo dopuszcza używanie lamp do jazdy dziennej od zmierzchu do świtu, ale tylko wtedy, gdy widoczność nie jest ograniczona np. przez mgłę albo deszcz.
Policjanci kontrolujący ruch od pierwszego dnia mają karać tych, którzy nie będą przestrzegać nowych przepisów. Nie przewidują okresu przejściowego, kiedy tylko upominają, jak to bywało wcześniej w momencie wprowadzania innych zmian w kodeksie.
– Ta sprawa jest głośna już od dawna, nie można powiedzieć, że się o niej nie słyszało – mówi podinspektor Wojciech Pasieczny z warszawskiej drogówki. – Funkcjonariusz może nałożyć stuzłotowy mandat, a także przyznać dwa punkty karne – dodaje.
Rzeczywiście o obowiązku używania świateł mówi się już od kilku lat, ale dopiero teraz wprowadzono zapisy na ten temat do kodeksu drogowego. Wcześniej, w 1997 r., Sejm zdecydował, że przez całą dobę na światłach trzeba jeździć od 1 października do ostatniego dnia lutego. W ten sposób przedłużono ten obowiązek o miesiąc, bo wcześniej należało to robić od 1 listopada.
Dziś jazda z włączonymi reflektorami przez całą dobę jest obowiązkowa w Albanii, Austrii, Bośni i Hercegowinie, Chorwacji, Czarnogórze, Czechach, Danii, Estonii, Finlandii, Islandii, Łotwie, Macedonii, Norwegii i Szwecji. Inne kraje uzależniają konieczność ich używania w dzień od tego, w jakim rejonie porusza się samochód (np. Węgry – poza terenem zabudowanym), na jakiej drodze jedzie (np. Włochy – na autostradach), wyznaczają ramy czasowe (np. Słowacja – od 15 października do 15 marca) itp. We Francji i Szwajcarii włączanie świateł mijania jest zalecane. Motocykliści we wszystkich krajach muszą ich używać przez całą dobę, nawet nie mogą ominąć przepisu, bo reflektory włączają się po przekręceniu kluczyka w stacyjce.
Prekursorami jazdy ze światłami w dzień są Skandynawowie. W Finlandii takie przepisy obowiązują od 1972 r., w Szwecji od 1977 r., w Norwegii od 1988 r., a w Danii od 1990 r. Dziś już nawet samochody produkowane na tamte rynki mają zamontowane lampy do jazdy dziennej lub układ włączający światła mijania po odpaleniu auta.
Specjaliści zbadali, że w naszej strefie klimatycznej, na tej szerokości geograficznej, światła nie są konieczne. Wręcz więcej przynoszą strat. Na trasach szybkiego ruchu mogą być. Ale w mieście to głupota!
Boże, pogromca powrócił, uchowaj Panie
a co z pieszymi? też powinni chodzić na światłach! Jestem w stanie zrozumieć, że pomysł ten popierają kobiety (wiadomo jakimi sa kierowcami) i wiochmeni, którzy dla szpanu zakupili żarówki ksenonowe, ale nikt inny.
Rowerzyści niechby chociaż wieczorem mieli światełka, za brak mandacik.
wlasnie co z rowerzystami ?
A co z rowerzystami ??
BRAVO BRAVO BRAVO