Kakao na światowych rynkach drożeje w zasadzie od dwóch lat. Niedawno po raz pierwszy ceny surowca na amerykańskich giełdach wzrosły do wartości ponad 6,5 tys. dolarów, czyli ponad 25,8 tys. złotych, za tonę. Bardziej nerwowo zrobiło się na europejskich giełdach. W Wielkiej Brytanii za tonę tego surowca trzeba zapłacić już blisko 5,8 tys. funtów, czyli 29,2 tys. złotych. Za niemal 75% światowych zbiorów ziaren kakaowych odpowiadają cztery kraje – Wybrzeże Kości Słoniowej, Ghana, Kamerun i Nigeria, gdzie odnotowano wyjątkowo kiepskie zbiory, a to jest głównym powodem obecnej sytuacji.
– Kraje z tego regionu zmagają się z konsekwencjami zmian klimatu, rosnących cen frachtu, spowodowanych wojną w Jemenie i Izraelu, a także z cenami nawozów, które wzrosły po sankcjach na Rosję – mówi dr Piotr Arak, główny ekonomista VeloBanku. – Producenci potrzebują od 1,5 roku do 3 lat na ograniczenie deficytu kakao. Już jesienią rozpoczęto dodatkowe inwestycje w Brazylii i w innych krajach Ameryki Południowej. Globalny deficyt kakao może w tym roku sięgać 375 tys. ton – dodaje ekspert.
W efekcie notowania na nowojorskiej giełdzie od ostatniego lokalnego szczytu z pierwszej połowy grudnia 2023 roku wzrosły o ponad 36%, aby pod koniec lutego osiągnąć nowy rekord – ponad 6,5 tys. dolarów za tonę. Nie brakuje też głosów, że niedługo możemy być świadkami przebicia kolejnej granicy, tym razem 7 tysięcy dolarów za tonę. Tak uważają eksperci z UCE RESEARCH i wskazują, że sytuacja jest bardzo dynamiczna. Zbyt wiele problemów się spiętrzyło, żeby ceny zaczęły hamować. Rosną przecież od dwóch lat. Trudno sobie też wyobrazić, że w prosty sposób zastąpi się dostawy z Afryki.
– Upał i susza zagrażają plantacjom, w związku ze zjawiskiem pogodowym, nazywanym El Niño. A choroby drzew kakaowych w Nigerii i Kamerunie dodatkowo pogłębiają problem niedoboru kakao na światowych rynkach – tłumaczy dr Joanna Wieprow z Uniwersytetu WSB Merito Wrocław. – Światowa Organizacja Kakao prognozuje większe zbiory w kolejnych latach, ale stale rosnący popyt na kakao, zwłaszcza w Chinach, sugeruje, że dalszy wzrost cen czekolady i innych słodyczy jest nieunikniony –podkreśla dr Wieprow.
Zdaniem Grzegorza Rykaczewskiego, analityka z Banku Pekao, trudno stwierdzić, czy ceny osiągnęły już szczyt. Poprawie nastrojów nie sprzyja fakt, iż przez ostatnie dwa sezony na światowym rynku popyt przewyższał podaż, więc spadły zapasy. – Negatywny wpływ wysokich cen kakao dla producentów słodyczy częściowo zrekompensuje spadek notowań cukru. Są one nadal na historycznie wysokim poziomie. Ich spadek nie będzie więc w stanie w całości neutralizować zwyżki kosztów kakao – dodaje ekspert.
Kakao to kluczowy składnik, potrzebny do produkcji czekolady. Wzrost cen ma wpływ nie tylko na producentów. Odczują go także konsumenci. Według comiesięcznego raportu pt. „INDEKS CEN W SKLEPACH DETALICZNYCH”, w styczniu br. ceny słodyczy i deserów rok do roku poszły w górę o ponad 14%. Widać to np. po batonach w czekoladzie oraz wafelkach, które rdr. zdrożały odpowiednio o blisko 22% i o przeszło 16%.
– To są artykuły, na które w dość krótkim czasie może spaść popyt w przypadku wysokich cen. Nie są to przecież produkty pierwszej potrzeby, a propagowanie zdrowego trybu życia jeszcze bardziej wspiera odrzucenie ich z codziennej diety. Jednak z powodu drożejącego surowca możemy odczuć wzrosty cen również w innych kategoriach, takich jak kosmetyki, leki czy suplementy, które także bazują na kakao – przewiduje dr Justyna Rybacka z
Uniwersytetu WSB Merito Gdynia.
Analitycy przypominają, że zbliżający się sezon wielkanocny to obok grudnia okres największego wzrostu sprzedaży wyrobów czekoladowych. Silne podwyżki cen kakao na światowych rynkach odczują producenci artykułów spożywczych, zakłady przetwórcze, a także cukiernie i restauracje. W konsekwencji te wszystkie podmioty przeniosą wyższe koszty produktów na końcowego odbiorcę, czyli zwykłego konsumenta. Innej możliwości nie będzie. Pierwsze tego symptomy odczujemy już przed Wielkanocą.
– Czekoladowe słodycze i desery będą drożeć w koszykach zakupowych. Możemy też mieć do czynienia z tzw. shrinkflacją, czyli ze zmniejszeniem wielkości batonów i czekolad albo ze zmianą ich składów na tańsze dla producentów, bez istotnych różnic w wadze i objętości produktów – ostrzega dr Piotr Arak. Z kolei eksperci z UCE RESEARCH twierdzą, że konsumenci nie od razu zauważą różnice. Ale z czasem będą one coraz bardziej widoczne.
– Koszt kakao w tabliczce czekolady stanowi od 5% do 7% jej ceny. Nawet jeśli ceny surowca podwoją się, to produkt zdrożeje właśnie o ww. pułap – łagodzi pesymistyczne nastroje Michel Arrion, dyrektor wykonawczy Światowej Organizacji Kakao. – Jeśli cena surowca wzrośnie, będzie to zachętą dla rolników do wytwarzania większej ilości kakao i zrównoważenia podaży oraz popytu. Ale zwiększenie produkcji zajmuje średnio 4 lub 5 lat. Tyle trwa, by drzewo kakaowe wydało owoce – wyjaśnia ekspert.
Z kolei Piotr Bielski, dyrektor Departamentu Analiz Ekonomicznych Santander Bank Polska, zauważa, że choć rosnące światowe ceny kakao i cukru sprzyjają drożeniu słodyczy i deserów na polskim rynku, to tendencja jest przynajmniej częściowo hamowana przez umacniający się kurs złotego. – Niemniej, gdyby ceny kakao dalej szybowały w górę, należałoby się liczyć ze wzrostem kosztów zakupów słodyczy i deserów w polskich sklepach. Pełne przełożenie na krajowe ceny detaliczne może zająć przynajmniej sześć miesięcy – analizuje dyrektor Bielski.
Ekspert z Santander Bank Polska informuje, że rynki finansowe póki co nie obstawiają kontynuacji czarnego scenariusza. Kontrakty terminowe na giełdach w Nowym Jorku i Londynie przewidują stopniowy spadek cen kakao w kolejnych miesiącach, w skali kilkunastu procent w ciągu roku. Natomiast Światowa Organizacja Kakao zauważa, że większość rolników uprawiających kakao żyje w skrajnym ubóstwie. – Znaczny wzrost cen międzynarodowych jest koniecznym, ale niewystarczającym warunkiem do podniesienia cen skupu i osiągnięcia dochodu zapewniającego rolnikom utrzymanie – podsumowuje Michel Arrion.
MondayNews Polska