W miarę „stabilna” liczba pozwów
Z danych udostępnionych przez 47 sądów okręgowych wynika, że w ciągu trzech pierwszych kwartałów br. wpłynęło do nich ok. 59,9 tys. pozwów rozwodowych. To tylko o 1,4% więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku, kiedy takich przypadków zarejestrowano niespełna 59,1 tys. Część ekspertów, komentując wcześniejsze dane, podawała, że za większą liczbą rozwodów może stać pandemia. Natomiast adwokat Aleksandra Kutyma, prawniczka współpracująca z Centrum Praw Kobiet, zauważa, że należy zachować dużą ostrożność w wysnuwaniu wniosków, iż na salę sądową trafiają spory zapoczątkowane jeszcze w okresie pandemii. Decyzja o rozwodzie wynika z różnych przesłanek i nie musi pozostawać w związku z okresem izolacji czy trudności finansowych.
– Małżonkowie, zwłaszcza ci, którzy mają dzieci, z reguły długo zastanawiają się nad rozwodem. Na pewno nie robią tego pod wpływem impulsu. Nawet gdy jest to decyzja tylko jednej strony, to poprzedzona jest dłuższą analizą, rozmowami z bliskimi i z psychologiem. Nie uważam, aby wzrost liczby złożonych wniosków rozwodowych w roku 2023 był spowodowany kryzysami małżeńskimi z okresu pandemii, bo te raczej ujawniły się od razu i pozwy z nich wynikające były składane już nawet pod koniec 2020 roku i w latach 2021-2022 – komentuje adwokat dr hab. Joanna Dominowska.
Prof. Aldona Żurek z Wydziału Socjologii Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu podkreśla, że Polacy przejawiają zachowania, które w Europie Zachodniej miały miejsce kilka dekad wcześniej. Manifestuje się to nie tylko w późniejszym wieku, w jakim statystyczny Polak zawiera związek małżeński, ale też przejawia się reagowaniem na trudności w związku.
– W momencie, w którym pojawiają się kryzysy w małżeństwie, nie jesteśmy skłonni, tak jak wcześniej to było, tłumaczyć ich sobie pewnymi naturalnymi zjawiskami, które trzeba rozwiązać.
Współcześnie ludzie stawiają na pierwszym miejscu zadowolenie osobiste, a nie to, co dominowało w dekadach wcześniejszych, a mianowicie potrzebę chronienia instytucji małżeństwa dla dobra dzieci czy w celu uniknięcia oceny społeczności lokalnej – mówi prof. Żurek.
Z kolei Michał Pajdak z platformy ePsycholodzy.pl, przypomina, że w latach 2020-2021 sądy ogłaszały rekordowo duże liczby rozwodów, tj. 241,8 tys. w 2020 roku i 268,8 tys. w 2021 roku. W 2020 roku stanowiły one 21% przypadków rozwiązania małżeństwa, a w 2021 roku – 22,6%. W tych latach w blisko 80% powodem zakończenia związku małżeńskiego była śmierć jednej z osób. Ekspert podaje też, że w 2021 roku dominowały rozwody małżeństw po 5-9 latach – 12,4 tys. (20,4%), a także po 10-14 latach pożycia – 12,3 tys. (20,3%). W 2021 roku 76% prawomocnych wyroków następowało
do 11 miesiąca od daty wniesienia powództwa.
– W 2022 roku zawarto 155,8 tys. ślubów, w tym 76,4 tys. cywilnych i 79,4 tys. kościelnych. Te drugie stanowiły 51% ogółu. W przypadku małżeństw to drugi najgorszy wynik po wojnie. Niższą ich liczbę, czyli 145 tysięcy, odnotowano jedynie w 2020 roku, a było to związane z pandemią COVID-19. Współczynnik zawierania małżeństw w Polsce nie przekracza w ostatnich latach 5 promili, w 2022 r. wyniósł 4,1 promila – wylicza Michał Pajdak.
Rozwody domeną dużych miast
W trzech kwartałach br. najwięcej pozwów rozwodowych wpłynęło do Sądu Okręgowego w Poznaniu – 4,1 tys. (I-III kw. ub.r. – 3,9 tys.). Dalej są SO w Warszawie – 3,4 tys. (rok wcześniej – 3,2 tys.), Gdańsku – 3,1 tys. (3,5 tys.), Krakowie – blisko 3 tys. (prawie 3 tys.), Warszawa Praga w Warszawie – 2,4 tys. (2,3 tys.), we Wrocławiu – 2,2 tys. (2,1 tys.), jak również Łodzi – 2,2 tys. (2,2 tys.). Na końcu zestawienia widać Łomżę – 416 (I-III kw. ub.r. – 397), Przemyśl – 453 (451), a także Suwałki – 510 (532).
– Można zatem zauważyć, że najwięcej pozwów trafia do sądów w największych miastach, a najmniej spraw toczy się w mniejszych ośrodkach – zwraca uwagę Michał Pajdak. I dodaje, że w miastach, szczególnie tych większych, rozwody nie są niczym nietypowym. Natomiast dynamiczne zmiany następują na wsiach, które pod tym względem upodabniają się do miast.
Ekspert z platformy ePsycholodzy.pl informuje, że w 2021 roku w miastach 25,3% małżeństw rozwiązywanych było przez rozwody. W tym samym czasie na wsiach było to 17%. W latach 80. XX wieku na wsiach 7% małżeństw decydowało się na rozwód, a w miastach było ich 26,6%, czyli niewiele więcej niż obecnie.
– W mniejszych miejscowościach, gdzie więzi społeczne mogą być silniejsze, decyzja o rozwodzie może być trudniejsza ze względu na obawy przed potencjalnymi reakcjami i osądami lokalnej społeczności. W większych miastach można często zachować anonimowość, wtopić się w tłum, a tym samym – nie być poddanym osądom. W większych ośrodkach często jest łatwiejszy dostęp do prawników i psychologów oraz grup wsparcia dla osób przechodzących przez rozwód, doświadczających przemocy. To znacznie ułatwia podjęcie decyzji o rozwodzie – wylicza możliwe powody większego odsetka rozwodów w miastach mec. Kutyma.
Gospodarka wpływa na nastroje
Dr hab. Dominowska prognozuje, że liczba rozwodów pozostanie na tym samym poziomie. Jeśli będzie się zwiększać, to tylko nieznacznie, bo nie ma przyczyn makroekonomicznych czy ogólnie zewnętrznych, które powodowałyby znaczący wzrost liczby składanych pozwów. Życie razem oczywiście jest tańsze, ale inflacja nie jest już tak wysoka jak np. rok temu. Koszty samej procedury rozwodowej również mogą zniechęcać do podjęcia takich kroków przez mniej zasobne osoby. Rosnącej liczby pozwów rozwodowych – uzasadnionych właśnie sytuacją gospodarczą – nie wyklucza z kolei adwokat Aleksandra Kutyma.
– Wzrost inflacji, niepewność ekonomiczna i utrata miejsc pracy mogą wpłynąć na napięcia w związkach, co potencjalnie może skutkować wzrostem liczby rozwodów, ale też może być hamulcem dla niektórych osób, by podejmować decyzje o rozstaniu i samodzielnym życiu. Choć sytuacja związana z pandemią uległa poprawie, jej długotrwałe skutki mogą nadal wpływać na liczbę rozwodów. Jednak trudno jest jednoznacznie przewidzieć, czy będzie ich więcej, mniej czy podobnie do ostatnich miesięcy, chociaż widać, że od kilku lat utrzymuje się tendencja wzrostowa – analizuje ekspertka.
Natomiast ekspert z platformy ePsycholodzy.pl stwierdza, że oczywiście sytuacja w gospodarce ma istotne przełożenie na liczbę rozwodów, bo bardzo często sporo nieporozumień zaczyna się właśnie na płaszczyźnie finansowej, przechodząc dalej na kolejne elementy wspólnego życia. Następnie całość się potęguje i stąd wynikają wyżej przywołane liczby. Jednak należy też wyraźnie zaznaczyć, że mimo tego, iż inflacja od kilku miesięcy spada, Polakom wcale nie żyje się lepiej, co dalej może potęgować liczbę pozwów rozwodowych.
– Ogólnie wciąż jest drogo, tylko ceny wolniej rosną. Niemniej jednak, nawet pomimo ww. sytuacji, liczba pozwów rok do roku nie powinna się zbyt drastycznie zwiększać. Owszem tendencja będzie wzrostowa, ale raczej niezbyt wielka. Jednak to nie powinno uśpić naszej społecznej czujności, bo tak czy inaczej sytuacja w tej kwestii wcale nie wygląda dobrze – podsumowuje Michał Pajdak.
MondayNews Polska
tylko tyle ukraina w natarciu +rozwodow i slubow wiecej.
LUDZIE, LUDZISKA PAMIĘTAJCIE, ŻE TO BANDA PICOWSKICH PSYCHOPATÓW, SZALEŃCÓW, SZPRYCOWNIKÓW DAŁNOWNIKÓW ZGOTOWAŁA WAM TEN LOS !! TERROR PICOWSKIEJ BANDY, SZPRYCA Z BIAŁKIEM STOLCA I GRAFENEM JESZCZE NIGDZIE NIKOMU NIE POMOGŁA !!
Kłopoty w rodzinie zawsze kończą się rozwodem?
Do:37.248.211 /23.07.34/Powinna chodzic przynodze?Maaaaarzenie...twoje.Powiedz to swojej kobiecie to dostaniesz w bambuka ze sie nogami nakryjesz
Do:37.248.211 /23.
Jak tam pisobolszewia z rozwodami?
Ważne Że dupy da. Potem to szukanie frajera do płacenia alimentów.
Szkoda tylko tych dzieci z tych rozbitych związków, one cierpią najbardziej.
w Komunistycznej polsce to Komunisci wymyslili Sluby Cywilne
dzisia Ro0dzice nie kszczą dzieci nie rejestruja się w Urzedach Żyja w Wolnych Zwiazkach
A ile spraw w toku, ciągną się latami.
21:16:06] • [IP: 5.173.30.***]" Pisobolszewicy w czołówce -bicie kobiet wyznacza nurt partii (..) to bydło musi odejść". ●●● W latach 2012 -2018 najwięcej agresji wobec kobiet było za rządów PO -PSL w latach 2014 i 2015 (źródło: Konkret TVN 24). W UE średnia przemocy wobec kobiet to 33%, w Polsce 19%. Oto cytat z Gazety Policyjnej sprzed kilku lat:: ●Polska mieści się wśród państw UE, w których problem przemocy wobec kobiet występuje najrzadziej. Tylko jedna kobieta na pięć przyznaje, że była ofiarą przemocy fizycznej i/lub seksualnej (19%), podczas gdy w UE do takich incydentów przyznaje się aż 33% kobiet (patrz wykres nr 1). Kraje, w których notuje się największy odsetek przemocy, to: Dania (52%), Finlandia (47%), Szwecja (46%), Holandia (45%), Wielka Brytania (44%) i Francja (44%).
, 10:42:08] • [IP: 78.30.82.**] Oj, zaniedbałes się przy tym rysie historyczno-geograficznym, mogłeś podać jako wzòr plemiona uprawiające stosunki płciowe kazirodcze a także zoofilów i nekrofilów.
Teraz to ci z Dąbrowy Górniczej wezwą rozwód.
Co za dureń wymyślił śluby? Plemiona Indian amazońskich, ptaki, zwierzęta oraz cała fauna żyjąca na tej planecie nie ma żadnych ślubów, a świat istnieje i ma się dobrze.. Może i u nas niedługo zostaną zaakceptowane wolne związki, jak nie pasuje, to dzielimy się tym co razem uzyskaliśmy po połowie i każdy idzie w swoją stronę.. No ale na ślubach i rozwodach państwo i kościół zyskują krocie, a proces rozwodowy może trwać kilka lat..⛔⛔⛔
To przez covida 19. Się ludziom w głowach poprzewracało.
"W mniejszych miejscowościach, gdzie więzi społeczne mogą być silniejsze, decyzja o rozwodzie może być trudniejsza ze względu na obawy przed potencjalnymi reakcjami i osądami lokalnej społeczności." ● I tego zjawiska nie nalezy źle osądzac, bo każdy czynnik, ktory zmusi do namysłu, spowolni decyzję, moze ocalic małzenstwo, a bywa, ze rozwiedzeni żaluja decyzji lub tego, ze nikt nir działala na rzecz zmiany tej decyzji.
Znam jedną taką co już się rozwodzi od 20 lat😀On ją zdradza/ł. Później kwiatki, zegarki i do dziś są razem. Wyspa rogaczy/ek i szwagrów...
Lekki wzrost pozwów, ale coraz więcej ludzi żyje w wolnych związkach
Coraz mniej ślubów to i rozwodów mniej. Nie trzeba być geniuszem żeby to odkryć no chyba że się jest redaktorem iświnoujście.
A za jakie grzechy mam się męczyć..hop siup zmiana d...i biorę nastepna
"ŁOBUZ KOCHA NAJMOCNIEJ".
Czarne france szaleją. Kobieta to powinna chodzić przy nodze a za fochy i pyskowanie być karana. Trzeba wprowadzić prawo szariatu. Mamy jako opozycja władzę to jeszcze się wpuści islamistów i zrobią porządek.
Pisobolszewicy w czołówce - bicie kobiet wyznacza nurt partii, swołocz z Zakopanego dopiero teraz polegla, do tej po to tłukli żony i dzieci z nudów, to bydło musi odejść.
"A czy pani sędzia ma uprawnienia sędziego, jako urzędnika państwowego? Czy ktoś ją wybierał przez społeczeństwo? Czy tylko ma dyplom wykonywania zawodu?