- Jak się później okazało, przed przyjazdem patrolu policji, mężczyzna miał kucnąć przed furtką, dzwonić domofonem a następnie położyć się. Policjanci po rozpoczęciu interwencji wobec wskazanej osoby, stwierdzili bardzo płytki oddech 46-latka.
fot. Sławomir Ryfczyński
W środę, w nocy 09 sierpnia 2023 roku, mieszkańcy przy ulicy Moniuszki byli świadkami dramatycznego wydarzenia Około godziny 21:20, na ulicę wyjechały dwa radiowozy policji oraz karetka pogotowia z lekarzem. Ze zgłoszeń wynikało, że nietrzeźwy mężczyzna zakłócał porządek publiczny oraz próbował dostać się do nie swojego mieszkania.
- Jak się później okazało, przed przyjazdem patrolu policji, mężczyzna miał kucnąć przed furtką, dzwonić domofonem a następnie położyć się. Policjanci po rozpoczęciu interwencji wobec wskazanej osoby, stwierdzili bardzo płytki oddech 46-latka.
fot. Sławomir Ryfczyński
- Pomimo prowadzonej przez policjantów i ratowników medycznych reanimacji, 46-latek zmarł. Po wykonanych czynnościach na miejscu zdarzenia, policjanci ustalili, że zgon nastąpił z przyczyn naturalnych bez udziału osób trzecich - informuje st. sierż. Kamil Zwierzchowski z Komendy Miejskiej Policji w Świnoujściu.
fot. Mieszkanka
Okoliczności, które doprowadziły do tej tragedii, nadal budzą wiele pytań. Dlaczego mężczyzna wszedł na obcą posesję? Czy jego stan nietrzeźwości przyczynił się do nagłego zgonu?
Jeżeli jesteście świadkami jakiegoś zdarzenia, wysyłajcie sms-y na numer kontaktowy 602 657 344. Można też wysyłać opisane tematy związane z miastem na: kontakt@iswinoujscie.pl.
źródło: www.iswinoujscie.pl
Każdy zdaje sobie sprawę że alkohol to trucizna, piją na własne życzenie. Szkoda faceta młody jeszcze był. [*]
Źle się poczuł i może szukał pomocy, był tak pijany, że nie był w stanie wystukać numeru ratunkowego...a może pomylił ulicę, domy.
pewnie czuł, że dzieje się coś niedobrego i próbował znaleźć tam pomoc...
Alkohol, straszny narkotyk. Ale marihuana też nim jest, dla jasności. Uszkadza pamięć długo- i krótkotrwałą.
Jednak woda zabija
Od dawna wiadomo że po szczepieniach padają ludzie jak muchy, znajomy w Szczecinie 45 lat wysportowany, padł w domu i sekcja nie wykazała dlaczego
A może czuł, że z nim jest nieciekawie i chciał prosić o pomoc? No chyba, że nowym standardem będzie, żeby przy nagłym pogorszeniu zdrowia udać się pierw do swojego domu i tam próbować dodzwonić się o pomoc. Oczywiście w trakcie wycieczki na swojego loku, umieranie surowo zabronione pod groźbą kary więzienia.
Moze ten dom właśnie byl jego ostatnią furtka ratunku.