Widoczne pogorszenie sytuacji
Z najnowszego badania opinii publicznej wynika, że 29% respondentów planuje przeznaczyć na zakupy wielkanocne do 200 zł na jednego domownika. W ubiegłym roku w ten sposób odpowiedziało niecałe 37% ankietowanych.
Deklarowana kwota dotyczy wydatków na samą żywność, bez prezentów. W ankiecie pt. „Świąteczne wydatki Polaków na żywność. Edycja Wielkanoc 2023” wzięło udział 1400 konsumentów, którzy we własnych gospodarstwach domowych są odpowiedzialni za realizację codziennych zakupów.
– Wyniki tej ankiety są kolejnym dowodem na to, jak poważnie Polacy zaczęli oszczędzać. I nie jest to zaskoczeniem. Takich danych można było się raczej spodziewać. Od maja ub.r. spadają realne wynagrodzenia, a podwyższenie stóp procentowych doprowadziło do wzrostu kosztu kredytu. Te dwa czynniki w konsekwencji wymuszają oszczędzanie. Polaków stać na mniej. Mają świadomość tego i zmniejszają wydatki – komentuje ekonomista Marek Zuber.
Dalej, w odpowiedzi na pytanie, dotyczące planowanych wydatków, są takie wskazania, jak od 200 do 300 zł – 26,4% rodaków (w ubiegłym roku – 25,8%) oraz od 300 do 400 zł – 16,5% osób (13,2%). Z kolei 10,3% ankietowanych jeszcze nie wie, ile pieniędzy przeznaczy na zakupy (poprzednio – 9,3%). Następnie w rankingu widzimy przedział od 400 do 500 zł – 9,5% konsumentów (wcześniej – 8,3%), a potem powyżej 500 zł – 7,1% shopperów (poprzednio – 4,8%). Dla 1,2% Polaków ta kwestia nie ma znaczenia (rok wcześniej – 1,7%).
– Wzrost deklarowanych wydatków można połączyć z efektem wysokiej inflacji. Polacy zdają sobie sprawę z tego, że czekają ich wyjątkowo drogie święta. Chcąc kupić tę samą ilość produktów, co w zeszłym roku, liczą się ze zwiększonym wydatkiem średnio o ponad 20 procent, gdyż taką inflację na artykuły żywnościowe obecnie mamy. W wielu przypadkach konsumenci będą szukać zamienników, lecz to nie jest takie proste, bo te też mocno poszły w górę – analizuje dr Krzysztof Łuczak, główny ekonomista Grupy BLIX.
Blisko 70 proc. ograniczy wydatki
Respondenci wskazali też, czy w tym roku przez rosnącą inflację i inne negatywne czynniki zamierzają ograniczyć wydatki na zakupy wielkanocne względem tego, ile inwestowali rok temu. 67,7% Polaków odpowiada twierdząco (rok temu – 63,7%), a 18,3% – przecząco (20,1%). 6,4% rodaków (poprzednio – 6,3%) jeszcze tego nie wie, a 6,5% (5,2%) nie potrafi się określić. Ta kwestia nie ma znaczenia tylko dla 1,1% konsumentów (4,7%).
– Ostatnie dane inflacyjne z lutego br. wskazują, że ceny w tym miesiącu przeciętnie były o 18,4% wyższe niż rok wcześniej. Z kolei w lutym 2022 roku inflacja wyniosła 8,5% rdr. A zatem, mimo bardzo wyraźnego przyśpieszenia wzrostu cen, liczba respondentów planujących ograniczać wydatki nie wzrosła jakoś znacząco – ledwie o 4 punkty procentowe – mówi ekonomista Marcin Luziński z Santander Bank Polska.
Jak podkreśla dr Łuczak, wzrost liczby osób, które rdr. chcą oszczędzać przed świętami, jest relatywnie niewielki. Ale mówimy tutaj o wyjątkowo dużej grupie. Winna temu jest oczywiście wysoka inflacja, która zerwała nam się z łańcucha. I ciężko obecnie przewidzieć, co będzie dalej. Na pewno przed świętami nic pozytywnego w tej kwestii się nie wydarzy, a już na pewno nie na półkach sklepowych. W opinii eksperta, Polacy oszczędzają, jak tylko się da. To w pewien sposób oczywiście świadczy o zubożeniu społeczeństwa.
– Wydaje mi się, że choć drożyzna w sklepach jest mocno odczuwalna, to jednak Polacy nie chcą tak bardzo ograniczać się na święta. Warto tutaj podkreślić, że w styczniu br. doszło do podwyżki płacy minimalnej, a w marcu – do waloryzacji emerytur i rent. W ostatnich tygodniach spływają też zwroty podatku PIT. Gospodarstwa domowe zanotowały zatem świeży dopływ gotówki, co mogło wpłynąć na nieco większy optymizm wobec świąt lub może raczej mniejszy wzrost pesymizmu – dodaje Luziński.
Dwucyfrowe świąteczne cięcia
Z badania wiemy też, o ile procent respondenci zamierzają ograniczyć wydatki na tegoroczne zakupy wielkanocne względem ubiegłorocznych. Przedział od 15% do 20% wybiera 22,1% ankietowanych (poprzednio – 22,3%). Zdaniem dr. Łuczaka, widać że Polacy chcą pomniejszyć ww. wydatki o wskaźnik inflacji. Jednak w praktyce może to różnie wyglądać. Niektóre produkty świąteczne zdrożały przecież nawet o ponad 50% rdr.
– Koszyk wielkanocny w tym roku zanotuje rekordowy wzrost ceny w ujęciu rdr. Szacuję, że w stosunku do poprzednich świąt może on podrożeć nawet o 30-40%.
Świadomość drożyzny oznacza, że konsumenci zdają sobie sprawę z konieczności poniesienia większych wydatków. Jeśli kogoś na to stać, to nie ograniczy zakupów, ale taka osoba wie, że musi wydać więcej. Jednak nie zmienia to tezy, że Polacy ubożeją – zaznacza Marek Zuber.
Dalej na ww. pytanie widzimy takie odpowiedzi, jak od 10% do 15% – 17,7% (rok wcześniej – 22,2%) i od 20% do 30% – 17,5% (16,2%). Nie potrafi się określić 9% ankietowanych (poprzednio – 8,9%), a jeszcze nie wie, jak bardzo ograniczy wydatki 8,8% badanych (9,5%). Następnie widać przedział od 30% do 40% – 8,5% respondentów (wcześniej – 6%), a potem zmniejszenie nakładów finansowych o 10% – 7,6% konsumentów (9,2%). Od 40% do 50% niższe kwoty zasygnalizowało 6,6% konsumentów (rok temu – 4,2%), a o 50% mniejsze – przewidziało 2,2% shopperów (1,5%). Według eksperta z Grupy BLIX, redukcję wydatków o 30-40% zapewne deklarują ci, których wyjątkowo mocno dotknęła obecna sytuacja finansowa. Prawdopodobnie spłacają oni kredyty, których oprocentowanie znacznie wzrosło, co dodatkowo niekorzystnie odbiło się na domowych budżetach.
– Sądzę, że największą redukcję wydatków świątecznych deklarują te osoby, które najmocniej odczuły wzrost inflacji i ich sytuacja finansowa pogorszyła się najbardziej. W ostatnich miesiącach drożały przede wszystkim dobra podstawowe, takie jak żywność czy nośniki energii. Szczególnie uderzyło to w gospodarstwa, które konsumują względnie więcej produktów tego typu od pozostałych. Inflacja jest najbardziej dotkliwa dla najuboższych osób – dodaje ekspert z Santander Bank Polska.
Do tego dr Krzysztof Łuczak dodaje, że obecnie w sklepach
widać przecież duży wzrost cen. Jeśli mocno ograniczmy jeszcze wydatki względem roku poprzedniego, w którym przecież było zdecydowanie taniej niż teraz, to sytuacja będzie wyglądała naprawę fatalnie.
MondayNews Polska
Lewacki bełkot. Trzeba się zwrócić do Putina o rekompensaty...
A 60% januszy i grażynek po świętach wyrzucą do śmietnika
Wydam więcej bo inflacja jest. Jakie to proste i oczywiste.
IM WIĘCEJ ZOSTANIE TOWARU W SKLEPIE TYM LEPIEJ :)
I bardzo dobrze najpierw stoły się uginają a później śmietniki napełniają, przystopować trzeba to i ceny w dol.
Caryca, durniu, głąbie i miernoto, jako agent Putina drzesz mordę łapać złodzieja ? Co tam w zakrystii ? Znowu chodziłeś jak kowboj przy śmietniku.
Caryca, lewacki bachor, wykształcony przez komunę teraz zapiera się korzeni ?
A niektórzy pamiętają jakie były braki w sklepach gdy były kartki na wszystko, na półkach był tylko ocet i flagi oraz proszki do prania bielux i pralux...Z mięs wołowina ze starej krowy oraz ryba wędzona ostrobok której nie chciały jeść nawet koty...To były czasy ale wszyscy przeżyli komunistyczny" dobrobyt"...💋💋💋
czerwone świnie udają że martwią się o nas. Zapomnieli już jak za ich rządów były puste sklepy i żywność na kartki? Święta nie są po to by się obżerać i chlać.
Jakoś będąc w sklepie nie widzę że oszczędzają, a najwięcej znika alkoholu z półek.Kupuja drogie wędliny, tanie leżą i kwiczą.Także artykuł z tylca i tyle.Społeczeństwo ma się dobrze tylko medialcy prowokują akcje że jest źle.
Jakoś nie widzę w sklepach, żeby mniej kupowali przeciwnie bardzo dużo towaru schodzi !
Jakoś będąc w sklepie nie widzę że oszczędzają, a najwięcej znika alkoholu z półek.Kupuja drogie wędliny, tanie leżą i kwiczą.Także artykuł z tylca i tyle.Społeczeństwo ma się dobrze tylko medialcy prowokują akcje że jest źle.I bardzo dobrze że w końcu może mniej będą kupować, mniej odpadów na śmietniku.
Znacznie do tak wysokiej inflacji przyczynili się politycy gdyż czuja się bezkarnymi w swoich działaniach. Wszystkim obecnym politykom musimy podziękować kartką wyborczą.
To jest właśnie ta dobra zmiana miernot nie potrafiących rządzić pasuje im wojna w ukrainie mogą wszystko zwalić na Putina wysłać ich na Saharę to piasku zabraknie
Bardzo dobrze, większość ochrzczona naszego miasta, która w zasadzie nie praktykuje wiary i pozostała na jej płytkiej warstwie kulturowej, niech przykręci kurek obżarstwa, picia, hedonizmu. Natomiast mniejszość, która w naszym mieście praktykuje wiarę, i tak pozostanie radosna z Nocy Zmartwychwstania, z dzieła zbawienia. Mazurek naciśnięty na sernik, na babkę, domiażdżony białymi kiełbasami, jakimiś owocami morza, i nie wiem czym jeszcze do żarcia, a ukoronowany telewizorem 4K to nie jest konieczna radość dla prawdziwego chrześcijanina.
Ostrożnie, czuć onuce.
18:20:04] • [IP: 89.151.36.**] Nie przejmuj się pluciem 19:53:31] • [IP: 5.173.25.**, on każdego, kto ma końcówkę 36. nazywa carycą. Pamiętam, jak kiedyś napluł na takiego kogoś, że mieszka na Posejdonie (jakaś caryca ma tam mieszkać), na to zaatakowany mu odpowiedział:" Ja mieszkam na Markiewicza"
I co z tego. Jak tylko przyjdą wybory wybiorą kolejnego złodzieja który będzie ich okradać. A oni nadal będą narzekać. Zamiast wziąć sprawy w swoje ręce. Emeryci znów zagłosują na PIS, bo daje. Daje, daje z emerytur waszych wnuków pajace. Drudzy zagłosują na PO i kolejne pieniądze z przyszłych emerytur OFE ukradną mówiąc " to nie są pieniądze Polaków* jak mówil Tusk. Ciemny ten naród oj ciemny. Bez mydła ruch...ny bez mydła. I w tyle ma własne dzieci i wnuki które tu potem będą musiały żyć...
Mniej wydamy na zakupy, mniej wyrzucimy. A i zdrowsi będziemy. Alleluja. 🐤
Przez Święta robię trzy dniową główkę, tak dla zdrowia ☺
Są dwie sprawy które decydują o życiu przeciętnego obywatela. Są to poziom cen oraz bezrobocie. W obu tych sprawach Polska ma najlepsze wskażniki w UE. Ceny są najniższe oraz bezrobocie najniższe. Narzekającym na wszystko trolom radzę jechać na zakupy do Niemiec, Czech, Słowacji, Litwy itd. Wszędzie jest taniej. Zaoszczędzicie kupę forsy.
Guzik prawda.Kosze z zakupami rosną jak inflacja.Ludzie kupują ile wlezie, pracuję w. ... to widzę jakie są koszyki.
Ludzie kupują jeszcze więcej bo są idiotami i lubią przepłacać. Przepłacają za żywność, mieszkania i inne dobra więc ich strzygą jak barany. Płać i płacz baranie jeden z drugim.
A może skończmy z" kosztow ą tradycją", zjedzmy, jak co dzień i idźmy na spacery, pobawmy się z wnukami, dziećmi, z sobą, do łóżka się wykochać, wyłączmy TV i radia, komórki...obudziłem się, nie w tym kraju. Szlaban na szaleństwo.
Jak by było na prawdę źle, to ludzie nie wyrzucali by jedzenia, kosze pełne więc jest dobrobyt czyż nie?