W wielu miastach trwają jarmarki, które bardzo często mają bardzo długą tradycję. Odbywają się co roku w tym samym miejscu. Są doskonale zorganizowane, kolorowe, kuszą regionalnymi przysmakami. A przede wszystkim ściągają tłumy.
Szczecińskie imprezy rozmachem nie dorównywały innym ośrodkom. Choć miało być regionalnie, nastrojowo, ekologicznie, ostatecznie było dość bezbarwnie. Między innymi krytyka sprawiła, że w tym roku mieszkańcy miasta muszą zapomnieć o zakupach na świeżym powietrzu.
- Wiele osób woli centra handlowe. Na jarmarku jest chłodno, pada na głowę. Ludzi to nie zachęca do odwiedzin - przekonuje Zbigniew Uciechowski, specjalista ds. komunikacji marketingowej w Szczecińskim Centrum Renowacyjnym, które w ubiegłych latach organizowało bożonarodzeniowy jarmark. - Również wśród wystawców nie odnotowaliśmy dużego zainteresowania. Tylko kilku przyklasnęło pomysłowi. Nie wyobrażam sobie, że mielibyśmy do zaoferowania produkty z zaledwie kilku stoisk.
Nie tylko SCR, ale także miasto Szczecin zrezygnowało w tym roku z przedświątecznej imprezy.
- Chciałbym, aby w przyszłości był u nas jarmark z prawdziwego zdarzenia - bez chińskich bibelotów, za to z produktami ręcznie wyrabianymi i ekologiczną żywnością: miodami drahimskimi oraz chlebem prosto z pieca - marzy Z. Uciechowski. - Taki konkretny, porządny jarmark powinien mieć swoje stałe miejsce, może na Łasztowni?
Na razie szczecinianom w poszukiwaniu świeżych świątecznych przysmaków najbliżej za miedzę. (chor)