POGODA

Reklama


Wydarzenia

niezalezna.pl • Sobota [20.12.2008, 09:04:35] • Polska

BIZNES UTOPIONY W MŁYNIE

To miał być interes życia. Bogusław Fluderski za niemal milion złotych kupił od syndyka młyn z całym wyposażeniem. Zapłacił gotówką. Do dziś jednak nie uruchomił elektrowni, bo urzędnicy zaczęli szukać dziury w całym. I uniemożliwi mu korzystanie z jazów (betonowych bloków spiętrzających wodę), bez których nie może działać.

Bogusław Fluderski od kiedy pamięta pracował na własny rachunek. Był taksówkarzem, sprowadzał samochody zza granicy, prowadził z żoną sklep spożywczy, a nawet otworzył firmę wywożącą nieczystości.

- I na tym ostatnim zarobiłem naprawdę duże pieniądze. Byłem pierwszym, który w Pile prywatnie oczyszczał szamba, a ponieważ w tamtym czasie miasto było fatalnie skanalizowane, to i pracy było dużo – wspomina mężczyzna, który od wielu miesięcy nie ma powodów do zadowolenia.
Przedsiębiorca pochodzi z rodu młynarzy. Dlatego zawsze marzył o kontynuowaniu rodzinnej tradycji. W końcu udało się. Kupił kompletnie zdewastowany młyn w Wieruszowie. Doprowadzenie nieruchomości do porządku wymagało ogromnej pracy, w którą zaangażowała się cała rodzina. Także dorastający synowie. Było jednak warto.
- Po uruchomieniu elektrowni zaczęli nas podglądać inni ludzie z branży. Młyn stał się atrakcją turystyczną – opowiada Fluderski.
Przez kilka lat spokojnie działali przetwarzając energię wodną na elektryczną. Wszyscy byli zadowoleni. Kłopoty pojawiły się z nieoczekiwanej strony. Zaczęły wysychać wody Prosny. Młyn został więc sprzedany, a Fluderski zaczął zastanawiać się nad nową inwestycją. Na swoje nieszczęście w październiku 2003 roku przeczytał ogłoszenie w „Rzeczpospolitej”. O nieograniczonym pisemnym przetargu na sprzedaż z wolnej ręki „Młyna Gryfice” z prawem wieczystego użytkowania gruntu i budynków. Wartość nieruchomości oszacowano na – bagatela - 825 tysięcy złotych.

Interes z syndykiem

Fluderski miał zrobić interes z syndykiem reprezentującym Skarb Państwa, czyli teoretycznie bezpiecznym kontrahentem. Nauczony jednak wcześniejszymi doświadczeniami bardzo dokładnie przeanalizował transakcję. Przede wszystkim sprawdził oferowane nieruchomości i urządzenia. W licznych dokumentach - choćby w księdze środków trwałych - czarno na białym stało, że częścią wyposażenia są cztery jazy. Także w operacie szacunkowym z lipca 2003 r. dotyczącym wartości rynkowej młyna pod pozycjami 2311 do 2314 są wyszczególnione trzy jazy zastawkowe i jeden jaz przelotowy. Fluderski dysponuje również zaświadczeniem z wydziału ksiąg wieczystych Sądu Rejonowego w Gryficach, że w skład nieruchomości, którą kupił wchodzą cztery jazy. Wszystko wydawało się w porządku. Bogusław Fluderski przystąpił więc do przetargu i przelicytował innych jego uczestników dając 100 tysięcy złotych więcej. 18 grudnia 2003 roku u notariusza podpisano stosowną umowę, a mężczyzna zaczął snuć plany.
Niestety, problemy zaczęły się niemal natychmiast. A to ktoś inny miał jeszcze obowiązującą umowę, a to kupione urządzenia okazały się niekompletne, a to niemożliwe było uzyskanie pozwolenia wodno-prawnego. Fluderski był przygotowany na różne niespodzianki, ale nie aż tyle. A ta najgorsza dopiero go czekała. Wszelkiej maści urzędnicy zaczęli mu wmawiać, że nie kupił czterech jazów, a tylko jeden składający się z czterech części. Głos zabrał nawet prezes Sądu Okręgowego w Szczecinie, który pisze do Fluderskiego o „niefortunnej sytuacji” (sic!), ale odmawia mu racji. Tego było dla przedsiębiorcy zbyt wiele. A panu prezesowi przypominamy, że ta „niefortunność” kosztowała uczciwego człowieka niemal milion złotych.
- Bez jazów cały mój plan biznesowy wziął w łeb. Jazy są niezbędne do piętrzenia wody i nadania jej odpowiedniego ciśnienia, bez którego uruchomienie elektrowni jest niemożliwe. W ten sposób zostałem załatwiony – denerwuje się Fluderski. Mężczyzna jest już tak załamany, że w czasie rozmowy, w jego oczach wielokrotnie pojawiały się łzy.
Przez ponad cztery lata próbował odzyskać mienie, za które zapłacił. W tym czasie zwracał się do prokuratury, Ministerstwa Sprawiedliwości, niemal wszystkich lokalnych urzędów, o pomoc prosił również polityków. Bezskutecznie. Nieoficjalnie przyznawano mu rację, ale oficjalnie rozmówcy rozkładali ręce. Dlatego jak grom z nieba spadła na Fluderskiego wiadomość z 13 lutego 2008 roku. Tego dnia Sąd Rejonowy w Szczecinie wydał postanowienie o zakończeniu postępowania upadłościowego. Syndyk zakończył więc swoją pracę, choć nie rozwiązał wszystkich wątpliwości prawnych. Fluderski nie miał już nawet do kogo formalnie zwrócić się o wydanie jazów.
Reporterowi „Gazety Polskiej” udało się przeprowadzić krótką rozmowę telefoniczną z Marią Januszewicz, którą dzisiaj jest syndykiem w innej firmie.
- Zgodnie z radą prawników nie będę dyskutowała o gryfickich PZZ-tach. Nawet nie mogę, bo tamta sprawa jest zamknięta. Nie mam sobie nic do zarzucenia. Przekazałam do Skarbu Państwa kilka milionów złotych i to jest najlepszym wyznacznikiem mojej pracy – powiedziała Maria Januszewicz, ale nie chciała odpowiedzieć na jedno pytanie: dlaczego zakończyła pracę skoro zgłaszano wątpliwość prawne związane z jej pracą. Zamiast tego uraczyła nas wyjątkowo grubiańskim opiniami o Bogusławie Fluderskim.

Sądy umywają ręce

Oczywiście, Fluderski nie pogodził się z powstałą sytuacją i o ostateczne rozstrzygnięcie poprosił sąd.
- Zwróciliśmy się o ustalenie, że moi klienci nabyli nieruchomość zwaną „Młyn Gryfice”, a w szczególności cztery sporne jazy – mówi mecenas Krzysztof Wyrwa reprezentujący Fluderskiego, który w marcu 2007 roku razem z żoną i synami pozwał syndyka masy upadłościowej Przedsiębiorstwa Przemysłu Zbożowo-Młynarskiego PZZ Gryfice.
- Powodowie przystąpili do przetargu mając pewność, że przedmiotem sprzedaży są także (...) jazy stanowiące urządzenia hydrotechniczne węzła wodnego przynależącego do nieruchomości Młyn Gryfice. Właśnie te jazy miały być podstawą do prowadzenia działalności gospodarczej pozyskiwania energii elektrycznej za pomocą wykorzystania energii wodnej pochodzącej z jazów i węzła wodnego – czytamy w pozwie.
18 sierpnia 2008 roku wydano postanowienia o umorzeniu postępowania. Biznesmen nie krył zaskoczenia zwłaszcza jego uzasadnieniem. Okazało się bowiem, że sąd nie zajmował się meritum problemu, a zwrócił uwagę, że stroną jest syndyk, który już zakończył swoją pracę, a PZZ Gryfice zostały wykreślone z rejestru przedsiębiorstw. Zakończone zostało również postępowanie upadłościowe gryfickich zakładów.
- Wobec tego, że podmiot pozwany (...) utracił zdolność sądową (podmiotowość prawną) i procesową, i brak ten nie może zostać uzupełniony, niedopuszczalne stało się wyrokowanie i postępowanie podlega umorzeniu – podsumował sędzia Rafał Wojnowski.
Fluderski odwołał się uważając, że syndyk wprawdzie nie działa, ale konsekwencje jego działań ponosi organ założycielski lub Skarb Państwa. Zwracał również uwagę, że w trakcie postępowania sąd powołał jako biegłego specjalistę od... melioracji!
- A powinien wypowiedzieć się biegły z zakresu budownictwa hydrotechnicznego – mówi Fluderski.
Niestety, i w Sądzie Okręgowym w Szczecinie został odesłany z kwitkiem. Na niejawnym posiedzeniu 4 listopada tego roku oddalono zażalenie na wcześniejsze postanowienie.

- Zażalenie powoda Bogusława Fluderskiego nie zasługuje na uwzględnienie – napisano. – Okoliczności rozpoznawanej sprawy dowodzą, że nie istnieje ogólny następca prawny pozwanego przedsiębiorstwa państwowego po jego wykreśleniu z rejestru przedsiębiorców. (..) Zasadą jest, że Skarb Państwa nie ponosi odpowiedzialności za zobowiązania przedsiębiorstw państwowych – dodali sędziowie.

- Nie zrezygnuję ze starań o odzyskanie jazów, za które zapłacił uczciwie i ciężko zarobionymi pieniędzmi. Czuję się oszukany – mówi Bogusław Fluderski, który stracił już wiarę w ludzką uczciwość i praworządność.

Grzegorz Broński


komentarzy: 3, skomentuj, drukuj, udostępnij

Twoim Zdaniem

Dodaj Komentarz

Dodając komentarz akceptujesz
Regulamin oraz Politykę prywatności.

Zauważyłeś błąd lub komentarz niezgodny z regulaminem?
 
Oglądasz 1-3 z 3

Gość • Sobota [20.12.2008, 20:09:44] • [IP: 195.117.222.*]

i jak ma byc dobrze w Polsce, gdzie prawo jest niedoskonale i kazdy je interpretuje na swoj sposob.

Gość • Sobota [20.12.2008, 12:45:31] • [IP: 80.245.190.*]

Gmina tez sie wydaje być bezpiecznym kontrahentem, a jednak ile osób ma i będzie miało kłopoty wskutek kupna nieruchomosci od gminy. Oszuści sa wszędzie.

Gość • Sobota [20.12.2008, 12:06:32] • [IP: 83.21.34.**]

jeśli skarb państwa nie odpowiada za państwowe zakłady to dlaczego szpitale spłacają długi. Olać wierzycieli niech piszą na Berdyczów.

Oglądasz 1-3 z 3
■ Wiesz o czymś o czym my nie wiemy? Napisz! kontakt@iswinoujscie.pl lub wyślij mms na numer 602 657 344 ■ Wiesz o czymś o czym my nie wiemy? Napisz! kontakt@iswinoujscie.pl lub wyślij mms na numer 602 657 344 ■ Wiesz o czymś o czym my nie wiemy? Napisz! kontakt@iswinoujscie.pl lub wyślij mms na numer 602 657 344 ■ Wiesz o czymś o czym my nie wiemy? Napisz! kontakt@iswinoujscie.pl lub wyślij mms na numer 602 657 344 ■ Wiesz o czymś o czym my nie wiemy? Napisz! kontakt@iswinoujscie.pl lub wyślij mms na numer 602 657 344 ■ Wiesz o czymś o czym my nie wiemy? Napisz! kontakt@iswinoujscie.pl lub wyślij mms na numer 602 657 344 ■ Wiesz o czymś o czym my nie wiemy? Napisz! kontakt@iswinoujscie.pl lub wyślij mms na numer 602 657 344
■ Nasze dziewczęta ze Świnoujścia i ich opiekun i choreograf Izabela Gromek - Świątek zdobyły pierwsze miejsce w 27 FESTIWALU TWÓRCZOŚCI DZIECIĘCEJ WOJSKA POLSKIEGO . TEATR TAŃCA GOTHIKA PO RAZ DRUGI Z RZĘDU ZOSTAŁ LAUREATEM 27. FESTIWALU TWÓRCZOŚCI DZIECIĘCEJ WOJSKA POLSKIEGO ORAZ NAGRODY SPECJALNEJ POLSKIEJ GRUPY ZBROJENIOWEJ. TEATR TAŃCA GOTHIKA 🥇🏆 Liliana Ośmialowska, Nadia Guzik, Wiktoria Mokrzycka, Zofia Tałanda, Hanna Puźniak, Łucja Drachal, Luiza Kradyna, Ida Świątek, Zuzanna Wlczak, Julia Tarnowska. Tytuł widowiska tanecznego: "JESZCZE POLSKA NIE ZGINEŁA, KIEDY MY ŻYJEMY" 🇵🇱 ■