Pierwsza runda? Michał Dubicki z najlepszym czasem, Jacek Groenwald z ósmym. 1/8 finału? Dubicki z olbrzymią przewagą pokonuje Niemca Marcela Steinkämpera, a Jacek Groenwald sprawia niespodziankę, w świetnym stylu wygrywając z mocnym Czechem, Martinem Kaliną. Drabinka ułożyła się jednak dość pechowo dla naszych reprezentantów, bo w ćwierćfinale trafili na siebie. Z jednej strony mieliśmy pewność, że przynajmniej jeden reprezentant Polski wystąpi we francuskim Schirrhein w półfinale zawodów STIHL TIMBERSPORTS® European Trophy, które odbyły się w 3 lipca. Z drugiej, patrząc na dyspozycję naszych reprezentantów, gdyby nie pechowe losowanie, obaj mogliby liczyć na miejsce w TOP 4. – Szkoda, że tak ułożyła się drabinka. Ale skoro tak już się stało, to trzeba było wyjść i rąbać na maksa – mówi Michał Dubicki.
Bitwa polsko-polska i pech w półfinale
W ćwierćfinałowym biało-czerwonym pojedynku wióry i drzazgi leciały od samego początku. Michał Dubicki już w pierwszej konkurencji, Stock Saw (odcięcie za pomocą pilarki krążka z kłody), wywalczył sobie przewagę i utrzymał ją przez cały bieg. Dobrze poradził sobie z Underhand Chopem (przerąbanie siekierą kłody, na której się stoi), Single Buckiem (odcięcie krążka za pomocą ogromnej piły ręcznej) oraz Standing Block Chopem (przerąbanie stojącej kłody). 48-letni Groenwald ani na chwilę nie dawał młodszemu rywalowi wytchnienia, dając z siebie wszystko i starając się dogonić 42-latka z Konar. – Mimo prawie pięćdziesiątki na karku, myślę że pokazałem dobrą formę. Michał był jednak bezbłędny i wydawało się, że pewnym krokiem zmierza po kolejną wygraną w European Trophy – podkreśla Groenwald. Niestety szczęście Michała Dubickiego skończyło się w półfinale.
– Aż do końca biegu nie zdawałem sobie sprawy z tego, co się stało. Ciąłem, rąbałem, byłem szybszy od przeciwnika, ale ostatecznie okazało się, że to wszystko na marne. To był bardzo przykry moment, ale wrócę silniejszy. Wiem, że sportowo byłem najmocniejszy w stawce i zamierzam szybko wrócić na ten szczyt – tłumaczy Michał Dubicki, który popełnił drobny błąd, który niestety poskutkował dyskwalifikacją. Po przerąbaniu kłody w underhand chopie, siekiera musi zostać wbita w pieniek, żeby zawodnik mógł wykonywać kolejną konkurencję. Dubicki wbił ostrze zbyt lekko i upadła ona na ziemię. To niestety oznacza automatyczną dyskwalifikację i tym sposobem do finały awansował Koen Martens z Belgii, który nawet nie cieszył się z awansu w takich okolicznościach. Zdawał sobie sprawę, że sportowo był od Polaka o klasę gorszy. Dubicki zresztą w „małym finale” udowodnił wysoką formę, bez najmniejszego kłopotu pokonując Pierre’a Puybareta z Francji i zapewniając sobie brązowy medal. W wielkim finale Martens zmierzył się ze Szwedem Emilem Hanssonem, który został zwycięzcą STIHL TIMBERSPORTS® European Trophy 2022.