Jednostki nie niepokoiła ani służba celna, ani administracja morska, a straż graniczna poddała statek standardowej kontroli.
W połowie października ubiegłego roku trzech polskich celników w cywilnych ubraniach usiłowało przeprowadzić kontrolę na jednostce należącej do „Adler Schiffe”, jej kapitan jednak, w porozumieniu z armatorem, zamiast dobić do nabrzeża w świnoujskim porcie, zawrócił statek i z funkcjonariuszami na pokładzie popłynął do przygranicznego Heringsdorfu.
„W związku z tym bezprecedensowym wydarzeniem Izba Celna w Szczecinie skieruje do prokuratury zawiadomienie o uprowadzeniu polskich funkcjonariuszy celnych przez niemieckiego kapitana statku „Adler Dania”. Kapitan będzie miał sprawę karną skarbową za utrudnianie kontroli, a armator sprawę karną skarbową i kontrolę podatkową w związku z nieprawidłowościami na statku” – informowała Izba Celna po zdarzeniu.
Pół roku po incydencie armator nie poniósł jednak żadnych konsekwencji. Świnoujska prokuratura postępowanie umorzyła, bo w tej samej sprawie śledztwo prowadzi niemiecka prokuratura w Stralsundzie. Służba celna przeprowadziła jedynie postępowanie wobec właścicieli restauracji na statku „Adler Dania”.
- O jego wynikach nie mogę poinformować, gdyż są one objęte tajemnicą – powiedziała Monika Woźniak-Lewandowska, rzecznik prasowy Izby Celnej w Szczecinie.
Administracja morska ograniczyła się do wyciągnięcia konsekwencji wobec kapitana statku, któremu zostały odebrane uprawnienia pilotowe.
- W stosunku do armatora nie prowadzimy żadnego postępowania – poinformowała Ewa Wieczorek, rzecznik prasowy Urzędu Morskiego w Szczecinie.
Również ze strony polskiej straży granicznej przykrości spotkały wyłącznie kapitana.
- To nie statek popełnił wykroczenie, tylko konkretna osoba – tłumaczy ppłk Zbigniew Czajka, komendant Placówki Straży Granicznej.
Kapitanowi zarzucono wykroczenie polegające na przekroczeniu granicy bez poddania się kontroli. Ponieważ nie przyjął mandatu, sprawa trafiła do Sądu Grodzkiego.
W tej sytuacji „Adler Dania” w minioną sobotę mógł już bez większych obaw pojawić się w świnoujskim porcie. Przy zewnętrznym nabrzeżu Basenu Północnego dokonał odprawy granicznej, po czym po około pół godzinie zacumował na swoim dawnym miejscu postojowym.
- W związku z przypłynięciem tej jednostki nie przygotowywaliśmy żadnych armat. Statek został poddany standardowej kontroli, nieco dokładniejszej w związku z tym, że przypłynął pierwszy raz po dłuższym czasie – poinformował ppłk. Zbigniew Czajka.
Dziś „Adler Dania” ma wznowić rejsy z pasażerami.
Zgadzam się z Gość • Poniedziałek [02.04.2007, 13:45] taka Polska rzeczywistość, ale zwykli ludzie tego nei widzą, albo im to odpowiada albo nie chcą, a niemcy czują się tu prawie jak u siebie
A obecny kapitan nie boi się strzałów ? Strzałów w powietrze z rakietnicy ? Angst, angst Herr Hauptman Adolf-Dania.
Poraz kolejny widać że jesteśmy zwykłymi czarnuchami których się ma w *****! Jak taka sytuacja miała by miejsce w niemczech z polskim statkiem to polski armator płaciłby milionowe kary ale nie u nas!! Tu trzeba lizać niemcą ****!!
Wolna Eueopa. To wolny handel, bez cła. Celnicy do domu?
Gościu z0857 - coś ci się pokićkało - nie WOLNA a Wspólna a z kontrabandą walka jest w całej wspólnocie
jaaaaaaaaacie piracki statek powrócił drżyjcie mieszkańcy Jolly Roger nadchodzi
Celnicy to przeżytek.Wolna Europa!