Z pewnością nie jeden dermatolog powiedziałby, że przy łuszczycy najlepiej unikać golenia skóry, by zwyczajnie jej nie podrażniać. Ale jak tu żyć w dzisiejszych czasach z włoskami na nogach? Są różni ludzie i różne upodobania - ja osobiście jestem wręcz przewrażliwiona i samego uczucia włosków na skórze nie lubię. Niestety, wszelkie depilatory czy odżywki do włosów (z uwagi na składniki) tylko ją podrażniają, wosk przy łuszczycy tym bardziej (na samą myśl boli mnie skóra), a przy maszynce zwykła pianka do golenia nie do końca zdaje egzamin. Nawet przy zdrowej skórze potrafię skończyć z zacięciami. Co w takim razie zamiast pianki?
Olej kokosowy - przyjaciel skóry i włosów! Pierwszy raz usłyszałam o tym w Instytucie Żywności i Żywienia na warsztatach o diecie przy łuszczycy i łzs. Stosuję go jako kosmetyk (prawie) do wszystkiego - demakijażu, natłuszczania skóry do kąpieli i właśnie… do golenia!
Olej kokosowy stanowi poślizg dla maszynki i jednocześnie natłuszcza skórę. Małą niedogodnością może być fakt, że maszynka szybciej się “zapycha”, ponieważ olej niestety się nie rozpuszcza, więc należy ją częściej oczyszczać jeszcze w trakcie zabiegu. Ważne jest także częste zmienianie maszynki oraz jej dezynfekowanie.
Niejedna z nas korzysta z maszynek jednorazowych więcej niż raz i oczywiście można używać ich wielokrotnie, jednak umówmy się - szybko gromadzą się na niej bakterie i to właśnie one mogą dodatkowo pogarszać stan skóry - a to musimy ograniczać do minimum!
Jak zatem wygląda golenie na olej kokosowy? Nic prostszego - po prostu smarujemy nim skórę w miejscu, w którym chcemy pozbyć się włosków i przejeżdżamy tam maszynką. Dokładnie tak, jak robimy to przy tradycyjnej piance. I gotowe!
Polecam olej nierafinowany, który poza drogeriami dostępny jest nawet w sklepach spożywczych. Zawiera między innymi żelazo i cynk oraz pięknie pachnie kokosem. Rafinowane oleje mimo, że tańsze, pozbawione są prozdrowotnych właściwości.
Autorką komentarza jest Alicja Kropidło, autorka bloga www.byladybug.pl