Kontrolowane haki, „preparowanie” kompromitujących materiałów. Nagłaśniane przez media sprawy utopionego laptopa, czy tajnych więzień CIA. Wszystko to jest, według „Naszego Dziennika”, efektem działań „grupy hakowej”, ktorej zadaniem ma być skompromitowanie byłego ministra sprawiedliwości, Zbigniewa Ziobry.

Według „ND” ministerstwo oficjalnie zaprzecza istnieniu grupy, jednak o jej istnieniu donosić mają nawet pracownicy resortu. Zadaniem grupy jest monitorowanie śledztw prowadzonych przez kierowane przez Ziobrę Ministerstwo Sprawiedliwości pod kątem zbierania haków na byłego ministra. Efektem tych działań mają być kontrolowane przecieki, między innymi w sprawie „zniszczenia” laptopa, czy rzekomych nacisków na prokuratorów, a także ujawnienie akt w s. mafii paliwowej i tajnych więżień CIA. Były minister, w wypowiedzi dla Telewizji „Trwam” stwierdził, że sygnaly o działaniu grupy hakowej dotarły do niego również od pracowników Ministerstwa Sprawiedliwości: „Otrzymuję takie telefony z informacją, listy, e-maile. Jeżeli te informacje okazałyby się prawdziwe, to znaczy, że mamy do czynienia z szajką rządzącą resortem sprawiedliwości”. Jak pisze „Nasz Dziennik”, ministerstwo ostro zaprzecza: „Ta wypowiedź świadczy o tym, że były minister uważa, że inni posługują się tymi samymi metodami, co sam poseł Ziobro, i kierują tymi samymi kategoriami. W ministerstwie ani w prokuraturze nie istnieje żadna grupa, która miałaby w szczególny sposób prowadzić badania działalności poprzednich ministrów sprawiedliwości pod kątem ewentualnych nieprawidłowości” – stwierdził pytany przez "ND" rzecznik ministra Ćwiąkalskiego, Grzegorz Żurawski. Gazeta dotarła jednak do informacji, że grupa hakowa rzeczywiście istnieje. Działa nie w samym ministerstwie, ale w podległej mu porkuraturze krajowej.
(ph, źródło: „Nasz Dziennik”)

źródło: www.niezalezna.pl