Pod protestem podpisało się już kilkadziesiąt tysięcy osób, które chcą, by rząd Meklemburgii-Pomorza Przedniego zakazał budowy szkodzącej środowisku elektrowni. Budowa elektrowni węglowej, której najbardziej obawiają się niemieccy mieszkańcy nadmorskich miejscowości i kurortów niepokoi także Polaków. Powodów jest kilka. Wiadomo, że dwie trzecie wiatrów w ciągu roku wieje w kierunku wschodnim, co grozi przenoszeniem na duże odległości zanieczyszczeń emitowanych do atmosfery. Przeciwnicy tej inwestycji obawiają się także spuszczania dużych ilości ciepłej wody do Zatoki Greifswaldzkiej, co może sprawić, że temperatura wody w morzu się podniesie. A to może być już katastrofą dla turystyki nie tylko niemieckiej, ale także polskiej. Bo w cieplejszym Bałtyku może zaroić się od parzących meduz, trujących alg i innych organizmów, które mogą spowodować ucieczkę turystów znad morza.
Niemieccy ekolodzy i naukowcy zaangażowani w protest przeciwko planowanym inwestycjom twierdzą, że mogą od nich ucierpieć nasze miejscowości wypoczynkowe od Świnoujścia po Kołobrzeg. Prawda jest jednak taka, że gdyby doszło do budowy i uruchomienia elektrowni węglowej, to w pierwszej kolejności najbardziej ucierpieliby Niemcy.
Czy dojdzie zatem do budowy? Tego z całą pewnością nie da się powiedzieć, choć projekty są już gotowe. Wiadomo jednak, że sąsiedzi zza Odry liczą się bardzo z opiniami lokalnych społeczności. A te znad Bałtyku wysłały już także listy w sprawie elektrowni do kanclerz Angeli Merkel.
- Ze strony niemieckiej nie mamy, jak na razie, żadnych oficjalnych informacji dotyczących budowy elektrowni. Trudno nam się zatem wypowiadać na temat faktów prasowych, bo dotąd ten temat znamy tylko z gazet - mówi Stanisław Gawłowski, wiceminister ochrony środowiska. - Jeżeli otrzymamy oficjalne dane w sprawie tych inwestycji, to spojrzymy na nie z punktu widzenia przepisów transgranicznych.
Czy powinniśmy się zatem niepokoić sprawą niemieckich elektrowni w Lubminie? - Na pewno warto się sprawie przyglądać, na pewno warto stworzyć wspólny polsko-niemiecki front ekologiczny, jeżeli zajdzie taka potrzeba - mówi poseł Arkadiusz Litwiński.
Marek OSAJDA
www.24kurier.pl
to lepiej ! się morze śródziemne u nas zrobi ! będzie ciepła woda non stop i nie będzie kry to karsibory będą śmigać
poslowie i europoslowie juz powinni krzyczec i protestowac...
Inwestycja z oddziaływaniem musi się zamknąć w granicach jej wyznaczonych. Nasze granice terytorialne nie mogą być przekroczone bo jest to niedopuszczalne naruszenie prawa. Protesty i noty winny już zostać uruchomione bo strona Niemiecka o niczym nas nie poinformuje. Przykład Wieża telefonii przy granicy Ahlbeck. Ktoś o tym wiedział.