Kiedyś wody wokół Świnoujścia były prawdziwym rajem. Kontrolujący zjawiali się rzadko. Ale czasy „hulaj dusza” dawno już się skończyły. O wędkarzach robi się głośno, gdy upomną się o swoje, zaprotestują. W tym roku sezon na świeżą rybkę rozpoczyna się bez hałasu. Niepokoją za to opinie gości na wędkarskim forum internetowym. Ciekawe, co na to nasi?
Treść opinii;
Cześć.
Mieszkam od niedawna w Świnoujściu i to, co tu zobaczyłem parę dni temu przeraziło mnie. Na terenie portu (w sumie to chyba centrum miasta) w biały dzień na nabrzeżu w pobliżu gazowni, jeśli ktoś się orientuje gdzie to jest stało ze 40 wędkujących, z tym, że tylko kilku łapało regulaminowo na robaki bądź gumy, a zdecydowana większość na tzw. blachę a prawdę mówiąc na szarpaka ( kotwica czasami nawet dwie, ciężarek). Widziałem jak wyciągali niewymiarowe sandacze, okonie i jazgarze. Ile ryb musieli okaleczyć tego nie da się opisać. Kiedyś mieszkałem w Kołobrzegu i również widziałem jak w dzień bezczelnie kłusowali ( szarpali troć w okresie ochronnym), ale w końcu zrobili z tym porządek. W Świnoujściu jak na razie nie widzę żeby ktoś z tym chciał cokolwiek zrobić. Myślałem, że kłusownictwo przynajmniej w dzień i to w centrach miast jest już historią. Widocznie przepisy naszego prawa nie są zbyt mocnym argumentem żeby najpierw dwa razy się zastanowić zanim pójdzie się kłusować. Chciałem się zapytać czy podobna sytuacja ma miejsce w innych miastach i co wy o tym sądzicie?
a niech sobie lowia, co komu to przeszkadza, to i tak dobrze ze nie lapia granatami
Niestety miasto nie zrobi nic. Kiedy dwa lata temu zakazano połowów w miejscach zimowania ryb, " wędkarze" wyszli na ulice, oskarżając o wszystko. .. kormorany ;) Tym samym ryby mogą być barbarzyńsko" szarpane" w miejscach w których chronią się na zimę. Od dawna wiadomo, że kanał od promów, w górę powinien być zamknięty, ale kto się na to odważy? Kto w ogóle kontroluje ten rejon? Bywa, że kłusownicze sieci stoją tam w dzień!
To szczera prawda to pseudo wędkarze, nie mają nic w spólnego z tym wspaniałym sportem i hobby.Czy wiecie jak wygląda wędka takich" wędkarzy" to kawał metalu z wieloma kotwicami, szarpią tym po dnie kalecząc wszystkie ryby.Niestety mam wiele źalu do władz miejskich, policji, straży rybackiej o to że nie robią nic. w oczach turystów jestesmy barbazyncami!!
Miasto się ocknie z letargu, jeżeli przy wyrzucaniu z potężnym zamachem ołowianego ciężarka i haków wybiją przypadkowemu przechodniowi oko.
To nie są wędkarze, tylko najpospolitsi, obleśni i podpici kłusownicy. Ich zachowanie jest karygodne, zero etyki wędkarskiej. Są nędzną i podłą wizytówką atrakcyjnej części miasta. Stwarzają zagrożenie przechodniom na nabrzeżu.. Najwyższy czas, żeby Rada Miasta zajęła się tymi zapijaczonymi nierobami i zakazała niecnego procederu na oczach mieszkańców i turystów.
Nie zgadzam się z drugim gościem, bo wędkarstwo, a nie kłusownictwo może i jest pasją.
Na ryby i raki chodzą same próżniaki ! Tyle mądrość ludowa, a od siebie dodam - dajcie szansę tym nieszczęsnym rybom !
Takie kłusownictwo odbywa się tu przez całą zimę!! Ryby chronią się w basenie, gdzie jest cieplejsza woda (zrzut w wojskowej ciepłowni), a pseudowędkarze, (czytaj: kłusownicy) szarpią na potęgę. To co się dzieje w dzień to nic w stosunku do tego co dzieje się tu w nocy. Na basenie stoją nawet kłusownicze sieci! I nikogo to nie dziwi. Ciekawe co na to Inspektorat Rybołówstwa?? Łamanie prawa, do tego w ohydnej, brutalnej formie (podhaczanie ryb za brzuchy, oczy itd, duża ich cześć jest tylko okaleczana, a nie wyciągana) odbywa się w centrum miasta, brzy braku reakcji jakichkolwiek stróżów prawa i przy społecznym przyzwoleniu. Tu jeszcze ciągle jest" dzika Azja", a nie Europa, niestety.