W naszych supermarketach pojawia się coraz więcej egzotycznych owoców, o pochodzeniu których, a także o ich walorach smakowych czy zdrowotnych wiemy niezbyt wiele. Mijamy je obojętnie często dlatego, że nie wiemy, jak jeść czerymoje lub kaki. Oto opracowanie, które uzmysłowi nam, jak wiele tracimy, podchodząc nieufnie do fizalisu, pigwy, męczennicy, lepiej znanej jako marakuja. Z tej książki dowiesz się ponadto między innymi:
co to jest gruszka aligatora
za jakim owocem tęsknił na emigracji Gabriel García Márquez
jakie drzewo Indianie uważają za palmę życia
czy pieniądze rzeczywiście nie śmierdzą
tego, że kiwi wcale nie pochodzi z Nowej Zelandii
kto przepada za słoniowymi wszami
gdzie rosną owoce zwane „ogniem Zeusa”
skąd się wzięła nazwa marmolada
Uprzedzę czytelników: 1. gruszka aligatora - owoc awokado 2. G.G.Marquez tęsknił za zapachem/owocem guawy 3. Tutaj nie wiem co autor mógł mieć na myśli, dla Indian z Ameryki Śr. i Płd. świętym drzewem jest Palo Santo (Bursera graveolens), a w Indiach Mango indyjskie. 4. Zależy od rodzaju waluty: owoce (durian śmierdzi) 5.Kiwi-agrest chiński, aktinidia chińska pochodzi z Chin.6 słoniowe wszy? Prędzej taro, czyli kolokazja jadalna, a nie Wszoły bezgłaszczkowe. 6. Hurma, persymona hebanowiec gr. Dios pyros czyli ogień Zeusa 7. Marmolada pochodzi od portugalskiej nazwy pigwy: marmelo. Przepraszam za spojler.
Zaliczenie napisanych książek a ich pisanie to wielka różnica.
O Panu Jarosławie Molendzie piszą, ze jest podróżnikiem, odkrywcą. Z całym szacunkiem do pisarza, ale google scholar nie posiada wyników bazie danych nt odkryć pana J.Molendy w Ameryce Południowej.
Jarosław pan da Molenda herbu awokado ;-)
PAN DA za promocję miasta... Za google ad words?
To może jakiś pulicer albo inny nobel się należy?
Jarosław Molenda wspaniały pisarz i wizytówka Świnoujścia.
Ma kasę to się bawi, ja muszę pomykać do roboty, aby przeżyć.
Jarek nie przejmuj się głupimi komentarzami. Dopóki ktoś to kupuje jedziesz z " kopiuj-wklej" dalej.
To już, chyba z 79 książka w dorobku tego niezwykle płodnego autora. Przeczytałem kiedyś, niestety jego Wojny Guarańskie i wolałbym zjeść tą książkę niż przeczytać ja ponownie.
W naszych supermarketach pojawia się coraz więcej egzotycznych owoców, o których pochodzeniu, a także walorach smakowych czy zdrowotnych wiemy niezbyt wiele. Mijamy je obojętnie często dlatego, że nie wiemy, jak je jeść. Oto opracowanie, które uzmysłowi nam, jak wiele tracimy, podchodząc nieufnie do czerymoi, kaki, chinoli, lepiej znanej jako marakuja, czy zapote. Z tej książki dowiesz się między innymi: co to jest gruszka aligatora? za jakim owocem tęsknił na emigracji Gabriel García Márquez? jakie drzewo Indianie uważają za palmę życia? czy pieniądze rzeczywiście nie śmierdzą? tego, że kiwi wcale nie pochodzi z Nowej Zelandii kto przepada za słoniowymi wszami? gdzie rosną owoce zwane „ogniem Zeusa”? od kiedy Amerykanie żują gumę? Tekst ze strony Znak.
A ten Molenda to kto?
Brawo p.Jarosławie.Czytam wszystko.
Nie ilość a jakość się liczy, misiu
Dajcie spokój już z tym Molenda !! Bo albo kuchcinski albo Molenda u was są hahaha
No to będą ciasteczka u burmistrza i promocja przed wyborami, bo to że mamy tak wspaniałą osobe w tym miasteczku, to WIELKI wkład burmistrza !! , .
Jakiś Grafoman zna się na wszystkim
Pogooglował i napisał :-). Mistrz Molenda A dla Prezydenta miasta PANDA:-)