iswinoujscie.pl • Czwartek [28.06.2018, 17:56:50] • Świnoujście
Zaczęło się od wody sodowej... Dzieje małej gastronomii na ulicach Świnoujścia

fot. Andrzej Ryfczyński
Na początku po 1945 roku nie było na ulicach Świnoujścia wody sodowej, czy szaszłyków. Wszystko ruszyło po 1956 roku za czasów Towarzysza Władysława Gomułki, kiedy Rosjanie później oddali nam dzielnicę nadmorską.
Kiedy przyjechałem do Świnoujścia w 1950 roku, było to nieznane mi pod każdym względem miasto Byłem za młody, by oceniać i porównywać. Jednak teraz, po 68 latach, widzę to wyraźnie. Do knajp nie chodziłem, a było wiele takich, których już nie ma. Była za to spółdzielnia PSS "Społem" i pan Prezes "Społem" Kropski, którego tu zastała wojna. To właśnie ta firma, jako pierwsza po 15 latach po wojnie, wprowadziła saturatory z wodą gazowaną na ulicach Świnoujścia. Wcześniej nie było żadnej usługi konsumpcyjnej na ulicy, tylko w lokalach.

fot. Andrzej Ryfczyński
Właśnie od wody gazowanej, zwanej "gruźliczanką" się zaczęło. Nazwa ta pewnie pochodziła od tego, że po wojnie panowała gruźlica, a przez kontakt używanej tej samej, tylko popłukanej szklanki można było się zarazić wszelkimi chorobami, w tym gruźlicą. Po 20 latach sprawa się rozwiązała, kiedy wprowadzono kubki jednorazowego użycia.

fot. Andrzej Ryfczyński
Lody na ulicę "wyszły" wtedy, kiedy były pakowane na patyku. Pamiętamy lody "Bambino". Hitem były lody włoskie, które na dobre zagościły po 1970 roku za Edwarda Gierka. W latach 60. ubiegłego wieku partia i Władysław Gomułka poluzował stalinowskie przepisy i pozwolił rozwijać się prywatnym firmom.

fot. Andrzej Ryfczyński
Zakłady prywatne miały od tej pory ubezpieczenie – ZUS. Dlatego wtedy prywatna inicjatywa w wielu przypadkach wzięła sprawę w swoje ręce. Takim symbolem były szaszłyki sprzedawane koło Albatrosa na promenadzie. Spawacze, ślusarze doskonalili takiego dużego grilla i interes się kręcił. Wczasowiczów było coraz więcej.

fot. Andrzej Ryfczyński
Powstawały jadłodajnie, a stołówki w domach wczasowych pracowały na trzy zmiany. Wszyscy chcieli jeść. Dlatego przy szaszłykach były kolejki.

fot. Andrzej Ryfczyński
Dzisiaj na przykład króluje kukurydza, kiedyś całkowicie nieznana. Zapraszam do podzielenia się wspomnieniami z tamtych lat.
Andrzej Ryfczyński
Ja pamietam te czasy bylam mloda dziewczynka ale nie czesto moglam sobie pozwolic na takie rarytasy, mama nie dawala kasy, tylko od swieta moglam sie napic wody ze sokiem
Lody" włoskie" zagnieździły się po 1971 (!), owszem, było to za towarzysza Edzia.
Super szaszłyki palce lizać nawet późno można było zjeść teraz po 22 cisza
Super czasy a szaszłyki palce lizać nawet późno można było zjeść teraz po 22 już cisza nocna
Jeżeli dobrze pamiętam, to czysta kosztowała 50 gr, z się z sokiem 1 zł. Ale była niezastąpiona w upalny dzień. Nieraz pan dzieciom dawał więcej soku i taka wielka piana się robiła. Cóż powiedzieć, czasy dzieciństwa i wczesnej młodości, to najlepsze czasy.
Każdy wspomina lody Bambino, a kto pamięta lody Pingwin, albo lody pomiędzy dwoma wafelkami, były wielkości trochę mniejszej niż kostka masła i były pakowane w papierek. Woda gazowana z saturatora mogła być sama (30 gr) albo z sokiem czerwonym lub żółtym (50 gr). Ówczesne szaszłyki były lepsze niż te dzisiejsze.
Wiem coś na ten temat pracowałam, w Nicie, barze Małgosia, Niezapominajce, Bim Bom, zaczęłam od Przedsiębiorstwo Przemysłu Gastronomicznego potem Społem WSS oddział w Swinoujściu.Potem PSS Społem.Najlepiej wspominam pracę w Gryfi w latach osiemdziesiątych.Ludzie wtedy fajnie się bawili nie musieli mieć kupę pieniędzy ani eleganckich ciuchów, aby się bawić.
Jak dobrze pamiętam to jedna z pierwszych budek z lodami włoskimi była na ulicu obecnie Piłsudskiego, naprzeciwko Biblioteki Pedagogicznej. Pracowałam tam w wakacje
Wody nigdy nie piłam bo się bżydziłam, ale szaszłyki jedliśmy z mężem po dancingu były bardzo dobre - do dzisiaj czuję ten smak. Pozdrawiam.
Wpis został usunięty ze względu na złamanie prawa lub regulaminu serwisu przez użytkownika/Admin
Te wode z saturatorów nazywano gruźliczanką. To ona zainspirowała słynny wiersz o gruźliku Waryńskim:" Już dziąsła przeżarte szkorbutem, / już nogi spuchnięte i martwe, / już koniec, juz płuca wyplute- / lecz palą się oczy otwarte. /
Pierwsze lody na patyku to byly Pingwiny kto je pamięta?
Wpis został usunięty ze względu na złamanie prawa lub regulaminu serwisu przez użytkownika/Admin
Mimo wszystko wspominam to dobrze, ludzie byli sobie bliżsi.Każdy się nawzajem szanował nie tak jak teraz.Woda z Saturatora super smakowała i nikt nie chorował!
zolta oranzada z saturatora, wata cukrowa obok duzego kosciola
Mimo wszystko wspominam to dobrze, ludzie byli sobie bliżsi.Każdy się nawzajem szanował nie tak jak teraz.