W terminie gdy nie było wycieczki ŚwIR-ów. Nie formalna grupa rowerzystów w tym ŚwIR-y spotykała się w niedziele o godzinie 10, 00 na stacji kolejki UBB. Tak było w minionych latach. W tym roku nie wiem.

10:18 - Może dowiesz się czegoś, złapiesz jakieś kontakty u Winiarskich w sklepie rowerowym, bo oni są tacy społeczni, patronują różnym rowerowym inicjatywom, nie poprzestają na tylko sprzedawaniu rowerów.

Na stronie widzę że następna wycieczka dopiero 20.08. W tym roku nie mogę trafić w weekendową wycieczkę choć śledzę wszystkie, będę w weekend 12.08. Może ktoś wie gdzie można się zgadać na tego typu wycieczkę, w więcej osób raźniej zrobić podobną trasę. Na ogłoszeniach towarzyskich lub zapraszam na spacer itp. nie znalazłem podobnych. Chyba że sam dodam jak będę. Pozdrawiam Panią Alinkę, Pana Wiesława i wszystkich ŚWIRÓW.

23:51- O, dzięki za odpowiedź. Ja zrobiłem wczoraj o połowe krótsza trasę, ale znalazłszy sie nad brzegiem jeziora Wolgast (a tam o dziwo żadnych Niemców, a same ładne Polki), czyli zaledwie 6 km od Świnoujścia, obserwowałem grad wielkości orzechów laskowych - w popłochu chowałem się pod drzewo, bo uderzenia kulek gradowych były bolesne. W Świnoujściu nie było gradu, potem pytałem kogoś, kto w tym czasie był w mieście. Taka wczoraj była dziwna pogoda, a zdjęcia potężnych, wypiętrzonych chmur i tęczy były za nią nagrodą.

Faktycznie na odcinku Katschow-Mellenthin naszą 32-osobową grupę złapał deszcz. Burza przeszła bokiem. Nikomu nawet nie było w głowie aby zawracać i jazda Na Pólwysep Lieper była kontynuowana. W Morgenitz deszcz przestał padać i wyszło nam nieśmiało słoneczko, które z upływem dystansu coraz to śmielej do nas się uśmiechało. W Liepe zwiedziliśmy zabytkowy kościół po czym dale podążaliśmy na Półwysep Lieper, który był naszym celem.. By dostać się na wał na końcu półwyspu przyszło nam zmierzyć się z błonistą drogą, ale wyszliśmy z tego obronną ręką. Mieliśmy możliwość podziwiać uroki rozlewiska cieśniny Piany i na plaży odpocząć. 32-osobowa grupa rowerzystów pokonała dystans 78 km, przywożąc do domu fajne wspomnienia. Trójka uczestników z Międzyzdrojów to musiała przejechać 113 km. Gość z 20:24:09 ma od" ŚwIR"-ów zaproszenie na jedną z naszych wycieczek i wówczas przekona czy rowerzyści z tej grupy jeździć nie potrafią. Może mu się nawet u nas spodoba. Pozdrowienia dla wszystkich pozytywnych rowerzystów.

Za godzine wybieram się na dalszą trase w miejsca, gdzie byliście - 2 h temu nad częścią niemiecką w.Uznam przeszła burza, musiała Was dorwać, no i jak było? Nie sądzę, by było źle, zresztą, burza była krótka, nawet tam, gdzieś koło Balm.

Nie jeden niby rowerzysta - mądrala powinien chociaż raz pojechać ze ŚwIR-ami. Zobaczył by, nauczył by się i poznał wspaniałych życzliwych rowerzystów, oraz nabrał obycia na takich wyprawach. Pozdrawiam!! Była Świrująca.

No trollu, ktoś ci prawdę napisał. Pierwszy piszący też nie jest zwolennikiem jazdy w grupie i ma do tego prawo. Widać, że jednak sam jeździ po wyspie Uznam i bardzo ładnie uzupełnia informacje o tej wycieczce. Jego wpis świadczy o jego kulturze. Twój wpis to" kultura" trolli. Możesz używać hasła reklamowego" MÓJ WPIS ŚWIADCZY O MNIE". A tak na marginesie to ci" niedzielni rowerzyści" - jak ich nazwałeś - to w ciągu roku robią po kilka tysięcy kilometrów na rowerach. Więcej życzliwości dla innych to inni będą też życzliwi dla ciebie.

20:24 - jeździć nie potrafi troll przy bladym ekranie, który narzeka. Oni wsiadają i jadą 78 km, bo potrafią.

Źle się jeździ w takim tłoku wśród niedzielnych rowerzystów, którzy jeździć nie potrafią.

Te mapki tras nawet po powiększeniu nie są czytelne, ale znając tamten teren, kilka razy będąc na półwyspie Lieper, wiem, gdzie to jest, ta pętla po lewej stronie to pętla na półwyspie wychodzacym na Zalew, na tę część Zalewu, która jest jakby w środku wyspy Uznam, oddzielona od morza tylko wąskim północnym pasem wyspy Uznam, ten pas w najwęższym miejscu ma ok.200-300 metrów. Moim zdaniem to jest dośc trudna wycieczka, choc podjazdy będą tylko między Bansinem a Benz, na dystansie ok. 5 km, potem juz nizinnie. Radzę nasmarować sobie stykające sie części ciała z siodełkiem, szwami majtek, maścią np.Alantan, wziąć coś słodkiego w razie spadku cukru we krwi, bo działa on jak zatarcie silnika (miałem kiedys takie coś po 100 km, ale tylko raz - człowiek zupełnie nie ma sił do niczego, ale zjedzenie czegoś przywraca energię), wziąć 1, 5 litra wody, naładowany telefon, zapasową dętkę.