Tytuł płyty „1994” nie jest przypadkowy. Tomek Mioduszewski wraca na tej płycie do swoich młodzieńczych inspiracji muzycznych, ale przepuszcza je przez wrażliwość dojrzałego faceta i doświadczonego artysty. Każdy, kto w latach 90-tych był młodym chłonącym muzykę człowiekiem, znajdzie na tym albumie kawałek siebie – momentami będzie trochę sentymentalnie, ale przede wszystkim do bólu prawdziwie.
Piosenki powstawały od dłuższego czasu m.in. na próbach zespołu i niektóre z nich publiczność mogła już usłyszeć na żywo, podczas zeszłorocznych koncertów.
Dzięki temu materiał jest bardzo żywy i pewnie dla wielu będzie zaskakujący – nowa energia, nowe brzmienie, jest surowo i gitarowo, ale wciąż mocno w warstwie tekstowej, bo do tego przyzwyczaił nas Miodu. Album produkował Marcin Bors (Fonoplastykon), a cały materiał na setkę został nagrany w uroczym Monochrom Studio.