Szara farba na samochodach! Znowu zabrakło wyobraźni? Zobacz film!
fot. Sławomir Ryfczyński
Zniszczone samochody, zaparkowane przy ulicy Komandorskiej. Opel vectra ucierpiał mniej, bo farba pokryła jego tylną klapę. Stojące obok volvo było jednak praktycznie całe w kolorze szarym. Wezwano policję.
Nikt z właścicieli nie spodziewał się takich problemów, kiedy parkowali swoje samochody przy ulicy Komandorskiej. To, co ujrzeli w czwartek około godziny 19.00, nie było miłą niespodzianką. Dwa samochody miały nowy kolor swoich karoserii. Pokryte były szarymi kropkami!
Skąd na samochodach wzięła się farba? Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Przy ulicy Komandorskiej trwało właśnie malowanie wieży (nadajnika telewizyjnego).
fot. Sławomir Ryfczyński
Opel vectra ucierpiał mniej, bo farba pokryła jego tylną maskę, natomiast stojące obok volvo było praktycznie całe w kolorze szarym. Właściciele zniszczonych pojazdów wezwali policję.
fot. Sławomir Ryfczyński
Policjanci stwierdzili, że doszło do nieumyślnego zniszczenia mienia. Poradzili obu kierowcom, aby domagali się odszkodowania w sądzie cywilnym. Jeden z pracowników zatrudnionych przy malowaniu nadajnika, przebywający akurat na dole, powiedział, że wcześniej przez przypadek wylała się puszka szybkoschnącej farby. Jak dowiedział się nasz portal, firma, która zajmuje się malowaniem wieży z nadajnikami, to podwykonawcy. Są ubezpieczeni.
To nie pierwszy taki przypadek w naszym mieście, kiedy spada na ziemię farba. Przy historii z czerwca 2008 r. to wydarzenie wydaje się jednak drobnostką. 9 lat temu obok bloku przy ulicy Witosa na uczennicę Gimnazjum Publicznego nr 1 spadła z rusztowania płonąca farba. Nastolatka zapaliła się jak pochodnia. Płonęły jej spodnie. Poparzona przeszła operację przeszczepienia skóry.
fot. Sławomir Ryfczyński
Za jej tragedię odpowiadali przed sądem kierownik budowy Andrzej G. i robotnik Ryszard A. Okazało się, że podczas ocieplania bloku przy ulicy Witosa 6 jeden z pracowników odcinał na balkonie metalowe części. Przypadkowo iskra wpadła do trzymanej na rusztowaniu otwartej puszki z farbą. Pojemnik zaczął płonąć.
fot. Sławomir Ryfczyński
Wystraszony robotnik zrzucił puszkę z rusztowania. Niestety przechodziła tamtędy akurat gimnazjalistka. Do szkoły już nie dotarła. A jej życie na zawsze się odmieniło. Stwierdzono wtedy, że teren budowy nie był ani oznakowany ani zabezpieczony. Do myślenia powinna dać także historia z samochodami.
haha rozpuszczalnikiem kazali im trzec smiechu warte
ubezpieczenie i jechac do serwisu volvo tam wszystkie elementy albo pomaluja albo sciagna nowe i pomaluja a do volvo czesci sporo moze sie uzbierac z 10 000 albo wiecej za gapiostwo malarzy
Na Komandorskiej tak parkują na chodniku że trzeba wyjść na ulicę żeby przejść z dzieckiem w wózku lub gdy dziecko jest na małym rowerku.a jak się idzie chodnikiem to gęsiego
haha rozpuszczalnikiem kazali im trzec smiechu warte ubezpieczenie i jechac do serwisu volvo tam wszystkie elementy albo pomaluja albo sciagna nowe i pomaluja a do volvo czesci sporo moze sie uzbierac z 10 000 albo wiecej za gapiostwo malarzy
Na Komandorskiej tak parkują na chodniku że trzeba wyjść na ulicę żeby przejść z dzieckiem w wózku lub gdy dziecko jest na małym rowerku.a jak się idzie chodnikiem to gęsiego