Jak twierdzi Pan Krzysztof, saszetkę z pieniędzmi, telefonem, kluczami oraz dokumentami, pozostawił na ciastkach, ponieważ chciał zawiązać buta. Gdy wyszedł ze sklepu Netto mieszczącego się w CH Uznam, saszetki już nie było.
Gdy jego żona zadzwoniła na telefon męża, okazało się że nie był aktywny. Pan Krzysztof miał nadzieję że ktoś zwróci jego własność jednak po ponad tygodniu, jego wiara zaczyna przygasać.
Panu Krzysztofowi zależy najbardziej na dokumentach a zwłaszcza na karcie identyfikacyjnej rozrusznika serca, ponieważ mężczyzna przeszedł trzy miesiące temu operację wszczepienia rozrusznika i bez karty, nie będzie mógł otrzymać fachowej pomocy medycznej w przypadku kłopotów z sercem.
To nie ludzie to WILCY!!
Kraj rzekomo katolicki, ale tylko chwila nie uwagi i już Ciebie skroją ze wszystkiego co tylko możliwe, a jak były jeszcze pieniądze to pan może na saszetce postawić tylko krzyżyk...Taki to kraj i takie obyczaje w nim panują, i co na to powie Biskup Terlikowski?
a co z kamerami? kradzież takich dokumentów - to jak morderstwo.