Do zdarzenia doszło we wtorkowy wieczór około godziny 21.30.
fot. Sławomir Ryfczyński
Wołanie starszego mężczyzny o pomoc postawiło na nogi 1 zastęp strażaków oraz policję. Po przyjeździe służb na miejsce okazało, się że nie było ono bezzasadne. 90- latek poczuł się na tyle źle, że nie mógł się ruszyć. Krzyk mężczyzny najprawdopodobniej usłyszeli sąsiedzi, którzy wezwali na ulicę Malczewskiego policję, pogotowie ratunkowe oraz straż pożarną. Do akcji ruszył 1 zastęp strażaków.
Do zdarzenia doszło we wtorkowy wieczór około godziny 21.30.
fot. Sławomir Ryfczyński
- Strażacy dostali się do mieszkania przez okno. Przekazaliśmy mężczyznę pod opiekę ratowników medycznych- mówi dyżurny świnoujskiej straży pożarnej.
źródło: www.iswinoujscie.pl
to jest tragikomedia naszych czasów. jeden chory człowiek angażuje mnóstwo ludzi. to tak jak w większości polskich rodzin: jednym dzieckiem zajmują się rodzice, dziadkowie jedni i drudzy, ciocie, wujki, sąsiadki. Każdy chory musi się leczyć u wielu specjalistów. wszystko dla jednostki- żadnych zasad
Z pozoru prosta akcja ale najpierw policja długo nie przyjeżdżała a potem na karetkę też trzeba było czekać i godzina minęła.
Co się stało że tylko jeden zastęp pojechał do kota na drzewie jeżdżą dwa
Odgłosy sąsiadów słychać wszędzie. Žeby było głucho, ściany musiałyby mieć metr grubości, a mieszkania nie mogłyby łączyć się rurami i przewodami kominowymi.
Jeden plus tych kartonowych ścian w tych budynkach ze smoły, że jak ktoś pierdnie, to słychać u sąsiada klatkę obok.