iswinoujscie.pl • Sobota [28.01.2017, 09:06:07] • Świat
Zaczął się Chiński Nowy Rok!

fot. internet
Gdy my już zapomnieliśmy o sylwestrowych szaleństwach, do zabawy przystąpili Chińczycy, gdyż kończy się Rok Małpy, a zaczyna Rok Koguta. Świnoujski podróżnik Jarosław Molenda był świadkiem przywitania Chińskiego Nowego Roku podczas pobytu w Azji. Specjalnie dla portalu iswinoujscie.pl dzieli się swoimi wrażeniami.
Co roku Chiński Nowy Rok wypada w innym terminie – w tym roku to 28 stycznia. Kalendarz chiński używany jest, obok gregoriańskiego, między innymi w Japonii, na Tajwanie i oczywiście w swojej ojczyźnie. Składa się z 12 miesięcy liczących 29 lub 30 dni. Żeby rachubę pogodzić z rytmem słonecznym, dodaje się co pewien czas dodatkowy miesiąc. Lata oznaczane są przez nazwy zwierząt, powtarzające się w jednakowej kolejności co 12 lat. Są to: szczur, bawół, tygrys, królik, smok, wąż, koń, owca, małpa, kogut, pies i świnia.

fot. Archiwum autora
Nowy Rok to dzień triumfu porządku nad bezładem, Dobra nad Złem. Demony umykają wtedy przed blaskiem i hałasem, dlatego świecą się latarnie, lampiony, płoną pochodnie i świece. Ogromne neony świecą nad kilkudziesięciometrowymi przepaściami ulic. Milionami światełek jarzą się wszystkie drzewa, krzewy, najmniejsze krzaczki. Drobna sieć miniaturowych lampek oplatała gęsto wiecznie zielone liście i małe drzewka pomarańczowe – tutejsze choinki.

fot. Archiwum autora
Chińczycy świętują dłużej niż my, bo aż dwa tygodnie! Już tydzień wcześniej Chińczycy wysyłają bóstwa domowe do nieba, gdzie mają zdać relację z rocznych postępków całej rodziny. Posmarowanie bożkowi ust miodem zapewnia podobno powodzenie – niebiańska biurokracja otrzyma tylko przychylne raporty. Tradycją jest też ozdabianie drzwi wejściowych okolicznościowymi malowidłami nian hua, które mają zapewnić pomyślność. Inna rzecz, że coraz rzadziej można je zobaczyć w dużych miastach, to raczej zwyczaj kultywowany na prowincji.

fot. Archiwum autora
Za to nad chyba wszystkimi drzwiami do domów – zwłaszcza gdy lekko zawieje wiatr – turkoczą czerwone, noworoczne flagi i wstęgi z pracowicie malowanymi ideogramami. Sentencje Konfucjusza i Mencjusza, Lao-tse i Buddy mają równe prawa. Powinny przynieść szczęście, a przynajmniej przypominać o odwiecznych regułach, których przestrzeganie zapewnia życiowe powodzenie. Kungsi Fats’ai – Happy New Year, głoszą napisy skierowane do konfucjanistów, buddystów i taoistów.
źródło: www.iswinoujscie.pl
Bardzo ciekawe i barwne...
Podziwiam tego gościa, mało jest facetów z pasją.
Wszystko co chińskie, to nie praktyczne ! Poprostu tandeta! Preciez u nas sie produkuje wszystko co dobrze i długo nam służy. W naszym kraju wszędzie pełno takiej chińskiej tandety. Dajmy temu spokój!
Cześć napisze o tym książkę?
11:08 - ów pan Molenda na pewno nie promuje państwa, a kraj. Niestety, Chiny po ukaszeniu marksistowskim sa jednym z najbardziej bandyckich państw (przymusowe aborcje, prześladowanie Kościołów, wykorzystywanie niewolniczej pracy, itd.). Mimo to zawsze jednak na miejscu jest kultura (tam osłabiona przez komunizm) i są ludzie. I cała w nich oraz w mocy boskiej nadzieja.
Promocja komunistycznych Chin, bandyckiego kraju?
Niestety, chiński rok zaczął się w Świnoujściu juz dawno, bo rozmnażają się chińskie sklepy z badziewiem, nawet wchodza na teren dawnych, potrzebnych spożywczaków, jak jednego z Polomarketów i ludzie rozpełźli sie po całym mieście robiąc zakupy na cały tydzień (wprawdzie ta śmierc Polo nie jest zawiniona przez Chińczyków...) Mój chiński rok to rok walki w sklepach, byle tylko kupić np. jakis produkt metalowy polski, a nie chiński, by za wszelka cene nie mieć znów towaru krótkoterminowego, który Polacy potrafią wyprodukowac jako dozgonny (mam np. taki polski klucz do śrub, kupiony po tym, jak chińskiej produkcji po 2 miesiącach się zepsuł).