Wystarczy przekazywać ucznia Całą Prawdę Czyli Wszystko Co Jest Zapisane W Słowie Bożym. Oczywiście też to co kościół pozmieniał i co swojego powprowadzał.A Słowo Boże Kończy Się, , Ani Kreska Ani Jota Nie Może Być Zmieniona.itd.

w swoim zyciu trafilam na jedna normalna katechetke- tu pozdrowienia dla pani Kordy. ktora calym swoim zyciem prywatnym pokazuje jak wspaniale mozna pogodzic wiare z cudownym zyciem rodzinnym i miloscia do wlasnych dzieci oraz wychowaniem ich w duchu swojej religii. Cala reszta nawiedzona- koszmarne dewotki, rodzina radia M. i slabe psychicznie kobiety, ktore staja sie ofiarami przemocy ze strony uczniow. Wspolczuje im, moze te warsztaty cos im dadza.

Pana Boga to niech szuka w kościele a nie zatruwa życie uczniom w szkole kupa szkodników trujących życie młodych ludzi.

Jakie to wszystko piękne!. Wypalenie zawodowe, " trzeba mieć dużo siły" aby uczyć religii. Pomoc psychologiczna. Czytając tę notkę odnoszę osobliwe wrażenie, że to religia stała się najważniejszym przedmiotem w szkole. Jakoś nie słychać o warsztatach dla nauczycieli polskiego, historii czy matematyki. Ale..., no tak, można wypalić się zawodowo i" trzeba mieć dużo siły" objawiając młodzieży jedyną prawdę smoleńsko-toruńską. I pomoc psychologa jest tu jak najbardziej na miejscu, albowiem trzeba utrzymać w pionie katechetów. Ciekawi mnie jedynie - kto za tę hucpę zapłacił?. Diecezja?, z tacy, a może Rząd?, czy zwykły podatnik?. Szczególnie zabawnie wygląda ta" motywacja" na tle protestów nauczycieli.

Nie dziwię się bo niektóre dzieci nie maja pojęcia o BOGU o modlitwie nie wspomnę --ale co się dziwić jak z domu nie wynosi się praktykowania, rozmów z Bogiem to takie są skutki, ale wymądrzać się to są pierwsi.Modlitwa na różańcu uspakaja, polecam wszystkim!