2 listopada do Świnoujścia przybyła liczna grupa gości ze szczecińskiego klubu Stella Maris. Prawdziwą ozdobą marynarskich Zaduszek stali się jednak umundurowani marynarze z 8 Flotylli Obrony Wybrzeża. Nie zabrakło mieszkańców, a także kuracjuszy.
fot. Sławomir Ryfczyński
Fatalna pogoda; chłód i przelotne opady deszczu nie odstraszyły w środę mieszkańców ani gości. Po godzinie 19.00 w piasku plaży przed centrum koordynacyjnym WOPR młodsi i starsi układali w piaskach plaży wielki krzyż z płonących zniczy. To był znak naszej pamięci o polskich marynarzach, którzy zginęli na morzach i oceanach świata w okresie wojny i pokoju. Marynarskie Zaduszki to tradycja sięgająca lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Zapoczątkowaną przez marynarskie rodziny dziś kontynuuje Klub Stella Maris oraz Duszpasterstwo Ludzi Morza.
2 listopada do Świnoujścia przybyła liczna grupa gości ze szczecińskiego klubu Stella Maris. Prawdziwą ozdobą marynarskich Zaduszek stali się jednak umundurowani marynarze z 8 Flotylli Obrony Wybrzeża. Nie zabrakło mieszkańców, a także kuracjuszy.
fot. Sławomir Ryfczyński
Najważniejszym momentem wieczornego spotkania stał się apel podczas którego przypomniano polskie statki, spoczywające wraz z załogami w głębinach. Przejmującej modlitwie za marynarskie dusze przewodniczył ksiądz dziekan świnoujskiego dekanatu ks. Kanonik Piotr Superlak. Towarzyszyli mu kapłani ze wszystkich świnoujskich parafii. Symbolicznym momentem uroczystości był hołd sztandarów nad brzegiem Bałtyku.
fot. Sławomir Ryfczyński
Uczestnicy spotkania przynieśli ze sobą znicze. Płonące światła pamięci układali w piaskach plaży w kształt potężnego krzyża.
fot. Sławomir Ryfczyński
Udział marynarzy jednostek Komendy Portu Wojennego Świnoujście zapewnił kolejne symboliczne akcenty podczas marynarskich Zaduszek. Już sam szpaler umundurowanych marynarzy na wieczornej plaży robił wielkie wrażenie na przybyłych.
fot. Sławomir Ryfczyński
Wkrótce po zakończeniu modlitw i apelu poległych, nastąpił najbardziej widowiskowy moment spotkania. Ustawieni w szpaler na brzegu marynarze zapalili kolorowe race.
Nawet po zakończeniu programu spotkania zgromadzeni długo nie rozchodzili się z plaży. Zadumani nad losem tych, którzy nie powrócili z morza zapalali kolejne znicze.
fot. Sławomir Ryfczyński
Przebywający w ośrodkach świnoujskiego Uzdrowiska kuracjusze byli pod wrażeniem.-„Cudowna, fantastyczna impreza, przepiękna tradycja!”-komentowali przy wyjściu goście najwyraźniej zaskoczeni, że uda przydarzy im się uczestnictwo w tak niezwykłym święcie.
źródło: www.iswinoujscie.pl
Dobrze ze chociaz w tym dniu POLACY jednocza sie pochylajac nad grobami bliskich JEST NADZIEJA:-)
Przed śmiercią INKA, tak napisala do Babci...TAK TRZEBA BYŁO. .zadnego komentu już nie potrzeba, tak trzeba, żeb y Polska była Polska!
[*][*][*]
Myślę, że coś w Ś-ciu również się trochę ruszy, jeśli chodzi o nasz" katolicyzm". Jestem osobiście pod niesamowitym wrażeniem, tego księdza kanonika Piotra. Mam okazję słuchać jego kazań, czy po prostu paru słów na zakończenie mszy, tudzież innych uroczystości i muszę stwierdzić, że ma niesamowity dar przekazywania, zainteresowania czy przyciągnięcia uwagi słuchacza. W dodatku mówi ciekawie, tematycznie, mądrze i z sensem, " nie uświęca" nikogo na siłę, ani od razu nie potępia i straszy ogniami piekielnymi;) Niesamowicie inteligentny facet, posiadający charyzmę wewnętrzną:) Drugim takim jest też nowy proboszcz w parafii Chrystusa Króla oraz księża z Siemieradzkiego i kapelan wojskowy. Każdy coś w sobie ma i dobrze, że prowadzą te parafie, może przyciągną wiernych do kościołów. Zresztą trochę już się tak dzieje, kościoły nie są już takie puste, a wręcz przeciwnie, zaczyna brakować miejsc siedzących;) Dobrze, że takie zmiany nastąpiły, nie wiem z jakich powodów, ale uważam, że zdecydowanie na lepsze:)
Zaraz niestety zacznie się jazgot świnoujskich ujadaczy...Mam tylko nadzieję, że będzie ich mało, albo wcale...w co niestety nie wierzę...Ale dobrze, że docenili tą uroczystość inni, którzy przyjechali do naszego miasta i byli pod niesamowitym wrażeniem. Grupa Świnoujścian też zapewne się znajdzie. Piękna tradycja i cieszę się, że jest co roku kontynuowana. Co prawda, na szczęście nie mam nikogo z rodziny, kto nie powrócił z morza, ale znam rodziny, które to przeżyły i przeżywają...Zostawię to bez komentarza, ze względu na szacunek i ból tych rodzin. Czasem słowa są niepotrzebne...