Oficjalna wersję zdarzeń otrzymaliśmy od szpitala miejskiego.
- Szpital Miejski im. Jana Garduły w Świnoujściu sp. z o.o. informuje, iż 08.10.2016 r. zgłosił się do poradni Podstawowej Opieki Zdrowotnej nocnej i świątecznej pacjent z objawami złego samopoczucia i bólem w klatce piersiowej. Pielęgniarka POZ powiadomiła lekarza dyżurującego o konieczności przyjęcia poza kolejnością pacjenta wymagającego natychmiastowej konsultacji. Pacjent w tym czasie zasłabł i został przewieziony na Izbę Przyjęć i powierzony zespołowi reanimacyjnemu. Zespół składający się z lekarza anestezjologa, ratowników medycznych i pielęgniarek prowadził akcję resuscytacyjną wraz z aplikacją leków od godz. 21.05 do godz. 21.50. Niestety przez cały czas reanimacji nie udało się przywrócić akcji serca. Sugestia odnośnie braku pomocy ze strony służb medycznych Szpitala jest nieprawdziwa. Jest nam niezmiernie przykro, że wysnuta hipoteza braku dbałości o życie i zdrowie pacjentów przejawia się już jako fakt w przekazanym przez portal pytaniu. Pragniemy podkreślić, iż jako zespół podejmujemy zawsze działania mające na celu dobro pacjenta. Mimo procedur wskazujących czas przewidziany do reanimacji zawsze podejmujemy decyzję o jego wydłużeniu mając na uwadze fakt, iż może zdarzyć się sytuacja, że organizm pacjenta podejmie również walkę o powrót do funkcjonowania. Niestety nie zawsze finał działań jest pozytywny. Przychodzi nam nieraz zmierzyć się z porażką lecz nie wynika ona z naszych zaniedbań lecz stanu zdrowia pacjenta, obciążeń chorobowych, które powodują, iż pacjent i cały zespół medyczny przegrywa walkę o życie - informuje szpital.
Nie mam uwag do pracy Szpitala. Chyba wiem kto redagował wyjaśnienie. Zwięzłość, rzeczowość, niebanalne sformułowania, istotne zwroty zwracające uwagę na właściwe dyrektywy super Pani D.
Kurcze znałem Andrzeja z widzenia. Chodziliśmy do tego samego liceum. Był rok młodszy. Ostatni raz widziałem go gdzieś koło 1995 roku. Smutne ale takie życie.
Jak serce staje to bywa, że medycyna jest bezsilna, smutne, ale tak już jest. Wielki szacunek dla ratujących - 45 minut reanimacji to naprawdę długo, jeśli mimo tego serce nie ruszyło, to niestety szans nie było. (')
może w tym szpitalnym personelem powinien zając się prokurator. ..
Prokurator powinien sie tym zająć
Wpis został usunięty ze względu na złamanie prawa lub regulaminu serwisu przez użytkownika/Admin
coś jest nie tak jeżeli ja przywiozłem kolege z bulem to w pierwszej kolejnosci go przyjeli i niech nie piszą głupot o naszym szpitalu
ja sobie to wyobrażam tak- człowiek przychodzi z problemem i od razu daje mu się łóżko lub wygodny fotel i chociaż pielęgniarka robi wstępny wywiad. Może przy nim przebywać rodzina. Po max 5 minutach zachodzi lekarz i 2-3 zdania dla uspokojenia rodziny bo najczęściej nie są to przypadki zagrażające życiu. Jeśli jest podejrzenie zagrożenia życia to ekg. Sukcesywnie aż do zajęcia się wszystkimi pacjentami i niech to trwa i 5 godzin ale już w dobrych warunkach pacjenci czekają na kolejne sprawy i nawet sami wypisują np. ankiety czy dane pacjenta. Przecież wystarczy że lekarz sprawdzi dowód. Jestem zwolennikiem pisu bo chyba tylko oni mogą już tylko zrealizować to co sobie wyobrażam a nie nowoczesna czy pokod.
No niestety, pierwszeństwo na izbie przyjeć mają naprute lumpy przywożone karetkami. Trzeba się z tym pogodzić.
Na coś trzeba umrzeć - najlepiej na starość.A tak na poważnie szkoda człowieka młody jeszcze był. Mój znajomy w młodym wieku 30 przeszedł zawał w Szczecinie i się wylizał z tego - po kilku latach poszedł na zwykły zabieg i nie przeżył prostego zabiegu. Jak widać co jest komu pisane tak się stanie i żadne moce nie pomogą, czy to Szczecin, czy to Świnoujście, czy Warszawa. Współczucia dla rodziny, szkoda młody jeszcze był.
Wpis został usunięty ze względu na złamanie prawa lub regulaminu serwisu przez użytkownika/Admin
Ja tam byłem niedawno z cholernym bólem zęba i mi pomogli, znaczy lekarz pomógł, młody ale pomocny.
Na złe nastroje proponuje się nam serial Z wlasnego doświadczenia-każdy, kto sam doczołga się do izby przyjęć czeka dłużej. Pacjent dostarczany karetką-krócej.
Kiedyś leżałem tam na obserwacji kardiologicznej, w nocy przybył pacjent z zawałem. Lekarka wpadła w panikę, darła się i panikowała. Dzięki fachowości, spokojowi i kompetencji pielęgniarki pacjent przeżył i pojechał karetką do Szczecina. Całe szczęście, że jest tam średni personel i doktor B.
A ja powiem tak... byłem kilka razy na POZ w nocy, o 3 w nocy, bo bardzo źle się czułem. Lekarz mnie przyjął, nie był może oazą uprzejmości ale jednak wysłuchał mnie i pomógł. Nie czekałem właściwie dłużej niz 5 minut. Opieka pani pielęgniarki, bardzo troskliwa. Więc no ja mam inne doświadczenia niż co poniektórzy. Bardzo szkoda, że stała się ta tragedia z tym biednym człowiekiem. Uważam, że jak nasza służba zdrowia chce, ma siłę i motywacje to wszystko jest w należytym porządku, to jest w zasięgu ręki i wcale dużo nie brakuje by było dobrze. Nie mam związku ze szpitalem żadnego:) żeby nie było
✝
na lekarza trzeba czekać trzy godziny. To jest niedopuszczalne, gdziekolwiek indziej. to jest chyba norma tego szpitala. W tym czasie pacjent sam sobie pomoże albo umrze. Pozdrawiam cały zadowolony personel tego szpitala, zastanawiam się tylko nad tym czy co niektórzy lekarze mogą spokojnie spać. Homosapiens brzmi dumnie.
Pan Kulczyk tez pojechał na operacje za granicę to co w Polsce było niemożliwe tam tez niestety.
W większości, jak zwykle wylewają swoje wypociny sami znawcy tematu, którzy nigdy nie udzielili nikomu pomocy, a o zasadach pierwszej pomocy nie mają bladego pojęcia. Wyciągają jakieś starocie, że kilka lat temu to, to czy tamto. Niedobrze się robi od tego stękania. A szpital działa coraz lepiej i słychać na mieście dużo pozytywnych opinii o jego funkcjonowaniu. Ale o pozytywach się nie pisze bo to mało poczytne, i nie wzbudza tyle negatywnych emocji.
Jacy kuzwa wszyscy mądrzy w ten sposób nie poprawicie niczego a morze jakies skuteczne propozycje za komuny lekarz miał pielęgniarke do pomocy która przygotowała pacjeta do badań i wypisywała wszystko, lekarz spokojnie mógł przebadac i wypytac a teraz musi połowe wizyty wpisywac w komputer.A co do umierania to gdzies muszą to robic bo nikt zdrowy tam nie chodzi
Wpis został usunięty ze względu na złamanie prawa lub regulaminu serwisu przez użytkownika/Admin
Czy chodzi o Andrzeja?
Haha szpital w oficjalnej wersji wymienia ratowników medycznych na końcu a zdaje się że to oni udzielili pierwsi pomocy nie personel szpitala który nie umiał się odnaleźć
Czytam i nie mogę się nadziwić znowu same negatywy-często bywałam w różnych szpitalach wszędzie jest tak samo a w naszym mamy na wewnętrznym młode lekarki sumienne a, . nie sa cudotwórcami. Dając głupi komentarz chyba nie macie prawdziwych problemów.Aja dziękuję za wasza trudną pracę.PACJENTKA
Taka natura ludzka, że kiedyś trzeba umrzeć. Na pewno nie jest to wina szpitala. Ludzie tam przychodzą po ratunek, ale nie każdego można uratować od śmierci. Lekarze nie są cudotwórcami...