W ubiegłym roku wyszło na jaw, że Żegluga Świnoujska nie odprowadzała za swoich pracowników składek na rzecz Funduszu Emerytur Pomostowych. Sprawa niezwykle ważna, bo dotycząca pracowników, którzy przechodzą na emeryturę i muszą mieć z czego żyć. Jedno z pytań, które przesłaliśmy niedawno Żegludze, dotyczyło spłaty ZUS-owi 720 tys. złotych. Interesowało nas też, czy ktoś z pracowników Żeglugi, odpowiedzialny za wykładnię przepisów i odprowadzanie składek, poniósł jakieś konsekwencje w związku z tym, co się stało. Odpowiedzi do dziś nie dostaliśmy. Może była to za drobna kwota, by dyrektor poświęcił czas na przygotowanie informacji publicznej?

Nie wyręczył go w tym rzecznik prezydenta Janusza Żmurkiewicza. Podał prosty powód.

- Proszę zwrócić się z tym pytaniem do Dyrekcji Żeglugi Świnoujskiej, która była stroną w tej sprawie - odpowiedział nam Robert Karelus.

Dyrektor Żeglugi Świnoujskiej nie znalazł też czasu, by odpowiedzieć, przykładowo, na pytanie dotyczące wpuszczania na promy samochodów poza kolejnością.

- Jak to jest, że pojazdów z pierwszeństwem jest więcej niż bez? – pytał jeden z naszych Czytelników. - Dlaczego straż graniczna, wodociągi, straż leśna, WOPR, zakład energetyczny, Komenda Portu, niebędące w akcji, wjeżdżają bez kolejki. Nie wspomnę o samochodach firm medycznych niebędących, mimo wyglądu, karetkami pogotowia ratunkowego. Pracownikom żeglugi wisi, czy mają one pierwszeństwo czy nie. Kierowcy w kolejce nic nie mówią, bo już gęba boli od gadania.

- Za organizację i bezpieczeństwo ruchu na przeprawach promowych odpowiada Żegluga Świnoujska – informował tym razem Robert Karelus.

Kolejny przykład. Jednego z mieszkańców zdenerwowało wpuszczenie na prom poza kolejką auta na obcych numerach. Za jego kierownicą siedziała znana osoba z telewizji.

- Od kiedy to TVN ma wyłączność na prom w Świnoujściu? – pytał, w szczycie sezonu i ciągnących się kolejek na przeprawach, jeden z naszych Czytelników. - Jeden telefon dyspozytora do "najwyższych władz" i Pan Janiak, który kierował auto i bardzo był niezadowolony, że od razu z marszu nie wjechał. Oczywiście W7 wjechała bez problemu, mimo że Projekt Plaża zaczyna się jutro, zabierając miejsce mieszkańcowi Świnoujścia, który na kolejny prom musi czekać 20 minut.

Także i w tej sprawie Jerzy Barczak nie miał naszemu Czytelnikowi nic do powiedzenia.

Poruszaliśmy również temat niewłaściwego ustawiania aut na promach. Wydawało się, sprawa ważna, bo tracone są miejsca, które mogłyby zająć samochody pozostawione na brzegu. Czy dyrektor nie zajął się tym problemem, bo opisywany przez Czytelnika samochód miał należeć do… pracownika samej Żeglugi?

-Pływa z tym autem i w arogancki sposób zachowuje się tak, jak to miało miejsce w niedzielę około godziny 18-19 – pisał jeden z naszych Czytelników. - Zostawił auto z wielkim dostępem i zszedł pod pokład. Czy tak musi działać pracownik? Moim zdaniem mało kompetencji, duża arogancja.

Dotąd mogliśmy tylko zgadywać, dlaczego dyrektor nie odpowiada. Dziś Jerzy Barczak stawia sprawę jasno.

Po dwóch artykułach poświęconych łamaniu przez Jerzego Barczaka prawa (brak dostępu do informacji publicznej) i lekceważeniu naszych Czytelników, dyrektor Żeglugi Świnoujskiej wysłał wreszcie do mediów „list otwarty”. A w nim informuje, że nie otrzymuje od portalu iswinoujscie.pl imiennie żadnych pytań skierowanych do siebie bezpośrednio. Dlatego też trudno, aby mógł na nie odpowiadać – wyjaśnia Jerzy Barczak.

Co ciekawe, informację o tym, że nie otrzymuje od nas pytań, dyrektor przesłał z… tego samego adresu mailowego, na który wysłaliśmy do niego pytania. Ponieważ jest to adres sekretariatu Żeglugi Świnoujskiej, tłumaczenia Jerzego Barczaka bardzo nas zmartwiły. Czyby w Żegludze maile tajemniczo ginęły? A jeśli w ich tytule nie napisano, że są kierowane do osoby, która kieruje Żeglugą, czy to oznacza, że obsługa sekretariatu przekazywała je, dajmy na to, pracownikowi wpuszczającemu samochody na prom? A może do osoby sprzątającej na promach toalety?

Zapytania z iswinoujscie.pl kierowane są bezpośrednio do pracowników Żeglugi Świnoujskiej odpowiedzialnych za działy eksploatacji lub techniczny – informuje jednak w „liście otwartym” dyrektor - i na podstawie uzyskanej przez nich wiedzy przekazywane zainteresowanym stronom.

Sęk w tym, że nasi Czytelnicy woleli pozostać anonimowi. Nasz portal nie dociekał, kim są. Żadnych informacji na ich temat nie przekazywał też Żegludze. Do kogo Żegluga wysyłała zatem odpowiedzi? Aż strach pomyśleć.

Jeszcze bardziej zmartwiło nas, że Jerzy Barczak uważa, że on i jego zakład są ofiarą „stałej nagonki” naszego portalu. Wygląda na to, że za nagonkę dyrektor uważa zadawanie pytań dotyczących jednostki utrzymywanej z pieniędzy podatników i domaganie się informacji na tematy interesujące mieszkańców Świnoujścia.

Ta wypowiedź Jerzego Barczaka mogłaby też sugerować, że nie po to został dyrektorem, by odpowiadać na pytania mediów. Na szczęście, w dalszej części "listu otwartego" dyrektor wyjaśnia, że nie chodzi o wszystkie media.

Portal internetowy iswinoujscie.pl bardzo wybiórczo i tendencyjnie opisuje wydarzenia, które mają miejsce w codziennej działalności Żeglugi Świnoujskiej – pisze Jerzy Barczak. - Zainteresowany jest głównie negatywnymi zdarzeniami, które mogą przytrafić się w różnych sytuacjach - a przecież nic nie dzieje się tylko tam, gdzie nic się nie robi. Nie stosuje tym samym przepisów Prawa Prasowego, które jednoznacznie nakazują dziennikarzom przedstawienie opinii wszystkich stron. Tym bardziej, w sytuacji, gdy jedna ze stron stawia zarzuty.

Niestety, dyrektor nie wyjaśnia, jak przedstawić stanowisko drugiej strony, kiedy ta go nie zajmuje. Wielokrotnie dyrektora Żeglugi wyręczał w wyjaśnianiu pewnych spraw Robert Karelus, ale przywołane wyżej wypowiedzi rzecznika pokazują jasno, że na zadane przez nasz portal pytania powinien odpowiedzieć jednak Jerzy Barczak.

Wróćmy do „listu otwartego”.
Portal nie interesuje się codzienną, mozolną pracą na przeprawie, gdzie pracownicy zakładu robią wszystko, by zadowolić mieszkańców oraz turystów, przeprawiając ich codziennie, zarówno w dzień jak i w nocy, z jednej wyspy na drugą, leciwymi już promami – pisze dalej dyrektor. - Nie interesuje się również problemami, z jakimi na co dzień borykają się pracownicy Żeglugi Świnoujskiej. Nie trudno odnieść wrażenie, że tendencyjne artykuły ukazujące się na portalu mają na celu przedstawienie Żeglugi Świnoujskiej i jej pracowników w oczach opinii publicznej w jak najgorszym świetle, podsycanie nienawiści internautów zarówno do pracowników żeglugi, jak i samego zakładu.

Nie jest prawdą to, co sugeruje portal, że mieszkańcy miasta nie są informowani o bieżącej działalności Żeglugi Świnoujskiej - kontynuuje dyrektor. - Przeciwnie, są informowani, ale poprzez media, które są tym faktycznie zainteresowane, rzetelnie podchodzą do uzyskanych informacji i w ten sam sposób przekazują je społeczeństwu.

Dalej pada zapowiedź.
W tej sytuacji, wobec tak negatywnego stosunku do zakładu, którym kieruję, trudno mi wyobrazić sobie możliwości współpracy z portalem internetowym iswinoujscie.pl – pisze Jerzy Barczak.

Jest też apel dyrektora, by Czytelnicy zwracali się bezpośrednio do Żeglugi Świnoujskiej.

Także nasza redakcja zachęca do tego wszystkich, którzy nie chcą, aby poprzez nieprzyjemne dla dyrektora i Żeglugi Świnoujskiej pytania, Jerzy Barczak poczuł się ofiarą „stałej nagonki”. Gdyby o pewnych sprawach dowiadywali się wszyscy mieszkańcy naszego miasta, wielu z nich mogłoby, nie daj Boże, pomyśleć, że w Żegludze trzeba coś zmienić czy naprawić. A gdyby jeszcze przyszło komuś do głowy, że Jerzego Barczaka na stanowisku dyrektora powinien już jednak ktoś zastąpić? Stare powiedzenie mówi, że brudy pierze się we własnym domu. Wtedy, jak wiemy, wszystko pozostaje rodzinie.

źródło: www.iswinoujscie.pl