Zakwestionowania partii Polskich jabłek dokonała szwedzka Narodowa Agencja Żywności, która odkryła że poziom chloropiryfosu jest wyższy niż przewiduje to norma.
Szwedzka Narodowa Agencja Żywności zainteresowała sprawą Komisję Europejską.
Sprawa zaniepokoiła także jednego z mieszkańców Świnoujścia, który będąc w sklepie, zauważył opisywane jabłka. Czytelnik poprosił nas, abyśmy zorientowali się czy sprzedawane w Polsce jabłka są bezpieczne.
Pytanie odnośnie jablek odmiany Paulared, skierowaliśmy do rzecznika sieci Kaufland, gdzie ojciec rocznego dziecka robił zakupy.
- W trosce o bezpieczeństwo i zdrowie naszych klientów Dział Zarządzania Jakością nieustannie dba o jakość produktu zgodnie z wymogami prawa. W związku z zapytaniem klienta odnośnie bezpieczeństwa oferowanych w naszej sieci jabłek odmiany Paulared pragnę poinformować, iż każdy nasz dostawca potwierdził certyfikatem zgodność tego produktu z wymogami unijnymi.
Dlatego opisana poniżej sytuacja nie dotyczy naszej sieci handlowej. Klienta zapraszamy do robienia zakupów w naszych sklepach i dziękujemy mu za zapytanie - inofrmuje Małgorzata Wójcik-Koczur - CSR | Rzecznik Prasowy
Wiadomo-szkopski Kaufland!
A co myślicie że się przyznają że trują klientów? Tracę wiarę w ludzi.
Oczekuję na konserwy z zarażonych świń, Z.U.S.zaciera ręce.
Od dawana spożywamy odrzuty, drugi sort unijny to my.
No to teraz oczekujemy, że Polska Narodowa Agencja Żywności/ nie ma takiej?, nic nie szkodzi, jest SANEPID/ zajmie się certyfikatami zgodności, na które powołał się rzecznik sieci Kaufland. W końcu szwedzki odrzut, to nie to samo, co rosyjski odrzut.