Już od wczesnych godzin przedpołudniowych na latarnię ciągnęły tłumy. Nie zabrakło grup młodzieży z kolonii i obozów letnich jakie trwają w naszym mieście. Ale Dzień latarń Morskich stał się także doskonałą okazją do spędzenia w doskonałym nastroju rodzinnej niedzieli przez wielu mieszkańców Świnoujścia. Kropkę nad i postawiła opatrzność zapewniając fantastyczną słoneczną aurę.

Na gości czekały liczne atrakcje. Na dzieci czekał clown Tommi z promiennym uśmiechem i całą masą zabaw.

Po południu, na latarni pojawił się prezes Andrzej Mrozek z klubu biegacza Jogging. Po raz kolejny grupa śmiałków wystartowała w niezwykłych zawodach. Bieg wspinaczkowy na szczyt latarni morskiej jest jedną z wielkich atrakcji święta latarni. O wynikach tegorocznego poinformujemy w osobnym artykule.

Pod latarnią w niedzielę było nie tylko wesoło ale i… muzycznie. Z wielką dawką marynarskiej zabawy w rytmie popularnych szant i własnych wesołych piosenek morskich przyjechał tu zespół „Majtki Bosmana”.

Oczywiście, nie zabrakło świty Neptuna. Neptun przybył do latarni ze swoją piękną małżonką – Prozerpiną.

Na rozkaz władcy mórz, korsarze z kołobrzeskiej „Pirackiej Przygody” ochrzcili neofitów. Chrzest morski odbył się według rytuału obowiązującego każdego neofitę przekraczającego równik.

Nie zabrakło konkursów z nagrodami, przekazanymi przez sponsorów.

W dniu swojego świeta latarnia w Świnoujściu miała także gości specjalnych. Prezes Małgorzata Rajchowiak ze szczecińskiego Stowarzyszenia Miłośników Latarń Morskich oraz przedstawiciele Urzędu Morskiego byli pod wrażeniem rozmachu w jakim, nielicznej grupce świnoujskiego oddziału SMLM udaje się organizować tak wspaniałą imprezę.

Dzień Latarń Morskich kończył się grubo po zmierzchu. Wszyscy czekali, że zdarzy się jeszcze coś niezwykłego. I rzeczywiście. W nastroju mrocznej muzyki, w przyciemnionej wieży latarni pojawił się duch legendarnego latarnika Sharky.