W piątek tłum Serbów opanował budynek ONZ-owskiego sądu w Kosovskiej Mitrovicy, na północy Kosowa. Byli to głównie jego byli pracownicy, którzy musieli go opuścić po NATO-wskiej interwencji w 1999 r. i przejęciu kontroli nad Kosowem przez ONZ. - Wróciliśmy do budynku, który należy do nas - krzyczał wtedy były prokurator Milan Bigovic. Dowodzący na miejscu funkcjonariuszami oficer misji ONZ nie zdecydował się na użycie środków przymusu i broni wobec Serbów. Policjanci otrzymali jedynie rozkaz ochraniania pobliskiego posterunku.
Odbicie sądu
Do odbicia gmachu siły ONZ przystąpiły wczoraj o świcie. Uczestniczyło w nim ponad 500 policjantów i żołnierzy sił ONZ, głównie Ukraińców. Zatrzymano 53 Serbów. Wcześniej francuscy żołnierze z wojsk KFOR w pojazdach opancerzonych odcięli drogi dojazdowe do sądu.
Świadkowie mówią, że po akcji zgromadzeni w okolicach sądu Serbowie - około tysiąca ludzi - zaatakowali konwój z aresztowanymi i kilku zatrzymanych zbiegło. Podpalono co najmniej jeden pojazd ONZ. Siły policyjne użyły gazu łzawiącego. 52 polskich policjantów ochraniało budynek sądu od zewnątrz.
- Gdy wyprowadzano z sądu Serbów poleciały w ich kierunku najpierw kamienie, później granaty i ładunki własnej roboty - powiedział rzecznik komendanta głównego Mariusz Sokołowski.
Pod opieką medyczną
Na specjalnie zwołanej konferencji Komendant Główny Policji nadinspektor Andrzej Matejuk zapewnił, że życiu żadnego z Polaków nie grozi niebezpieczeństwo i są pod opieką medyczną. Przyznał, że nie zna jeszcze nazwisk wszystkich policjantów rannych w Mitrovicy.
Gość - masz iloraz inteligencji kalarepy.
powinni zginąć za wkładanie nosa w nie swoje sprawy.