Prawdziwy dramat mewy rozpoczął się w poniedziałek przed godziną 11.00. To właśnie wtedy mieszkańcy bloku usłyszeli przeraźliwy pisk. Nie czekając na dalszy rozwój sytuacji wezwali na miejsce strażaków. Dosłownie kilka minut później, dwóch strażaków ruszyło na pomoc uwięzionej na dachu mewie.
- Dwóch strażaków weszło po drabinie na dach i uwolniło mewę- informuje portal iswinoujscie.pl dyżurny świnoujskiej straży pożarnej.
Tego samego dnia do podobnego incydentu doszło przy ulicy Niedziałkowskiego, tam strażacy także zastali uwięzionego na dachu ptaka. Tutaj jednak było dużo mniej dramatycznie niż na ulicy Zdrojowej.
- Strażacy podjęli próbę uwolnienia mewy, jednak ptak odleciał-
W działaniach wzięły udział dwa zastępy- informuje dyżurny straży pożarnej w Świnoujściu.
to już chyba gruba przesada, żeby po dwa zastępy straży pożarnej wysyłać do zasrańców i to dwukrotnie w ciągu jednego dni!! Aż strach pomyśleć, co będzie dalej mając na uwadze, że miasto zostało skolonizowane już od paru lat przez mewy. Strażacy chyba się nudzą, czy za dużo paliwa mają, czy traktują te wyjazdy do mew jako rozrywkę? Gdzieś chyba powinny być jakieś granice rozsądku.
A wlasnie że nie chor, e bo ma ulicę Zdrową.
Naprawde chore.
A gdzie jest ulica Zdrowa? I czy jest na pewno zdrowa?
Debilne miasto !