O tenisie jeszcze do niedawna zwykło się mówić jako o elitarnej dyscyplinie sportu. Można tu odnaleźć pewną analogię do muzyki klasycznej, która przez całe stulecia zarezerwowana była dla wyższych sfer. Obecnie muzyka klasyczna niekoniecznie wymaga wieczorowej gali, zabytkowych sal i wielkiej powagi. Jak się okazuje-może nawet stanowić dopełnienie sportowo-rekreacyjnej imprezy. Tak stało się w Świnoujściu na zakończenie tegorocznej edycji Morskiego Tenisowego Turnieju Gwiazd. Koncert poprzedziło ogłoszenie wyników i rozdanie nagród jego zwycięzcom.
Na niewielkiej trybunie świnoujskich kortów zasiadały w trakcie turnieju dziesiątki ludzi. Tych, którzy w niedzielny wieczór przyszli do amfiteatru miejskiego można liczyć w setkach. Orkiestra Waldemara Malickiego to gwarancja niezapomnianych przeżyć dla każdego kto ceni sobie dobrą muzykę. Zespół nie zawiódł świnoujskiej publiczności!
fot. Agnieszka Puszcz
Ulubione przez publiczność partie wokalne znane z wielkiej sceny operowej, w wykonaniu „Filharmonii Dowcipu” Waldemara Malickiego nie porażają właściwa sobie powagą. Wręcz przeciwnie. Od zapowiedzi poczynając, każda z tych perełek klasyki napełnia publiczność świetnym nastrojem, momentami wręcz – salwami śmiechu.
fot. Agnieszka Puszcz
Co najciekawsze, nikt w tym zespole nie fałszuje, a to zdawałoby się najprostszą metodą do rozbawienia słuchaczy. Tymczasem jest wręcz przeciwnie; każda partia solowa, każda fraza orkiestry to prawdziwy majstersztyk.
fot. Agnieszka Puszcz
Scenę dominują instrumenty rodem z klasycznej filharmonii. Nagle jednak okazuje się, że wśród muzyków Malickiego znajdą się i tacy, którzy idealnie wpasują się w takty muzyki klubowej czy nawet.. rapu! Perfekcyjne aranże sprawią, że nikomu ze słuchaczy nie zazgrzyta połączenie współczesnego beatu z Bachem czy Straussem.
fot. Agnieszka Puszcz
Wirtuozerskie partie solowe i zespołowe rozgrzały świnoujską publiczność i słuchacze nie chcieli łatwo dać zejść muzykom ze sceny. Kilkakrotnie bisowali bo rozochoceni melomani chcieli więcej i więcej. Trudno się zresztą dziwić.. Mistrz Malicki z orkiestrą po raz pierwszy występował w Świnoujściu.
fot. Agnieszka Puszcz
Muzykom udało się pożegnać ze sceną amfiteatru gdy zadedykowali publiczności przepiękny utwór na dobranoc; „Concerto d’Aranjuez” Joaquin Rodrigo w wersji na instrumenty dęte był prawdziwym jak muzyczne „dobranoc” dla miasta.
Koncert orkiestry Malickiego był cudny!!, natomiast absolutnym nieporozumieniem i po prostu wykorzystaniem okazji dla autopromocji było to, co miało miejsce przed wyjściem p. Malickiego na scenę, czyli podsumowanie tenisowego turnieju" gwiazd", wręczanie nagród i występ pani Kurdej-Szatan w ramach" supportu". Zmarnowane pół godziny!! Nie po to tam przyszliśmy, by podziwiać te wątpliwe gwiazdy promujące się na prowincjonalnym turnieju tenisowym! P. Kurdej-Szatan - dobrze śpiewała, ale te kilka piosenek było bez ładu i składu sklejonych ze sobą, chaotyczna mieszanka od subtelnej piosenki Marilyn Monroe do głośnych piosenek musicalowych, podkład z playbacku, ciemna scena - co to miało być??
Baby z botoxami, a faceci w za ciemnych farbach na włosach (zwłaszcza Żmur). Żenada.
Fajna lala na trzecim foto. P.S. Jak tam akustyka?
Koncert orkiestry Malickiego był cudny!!, natomiast absolutnym nieporozumieniem i po prostu wykorzystaniem okazji dla autopromocji było to, co miało miejsce przed wyjściem p. Malickiego na scenę, czyli podsumowanie tenisowego turnieju" gwiazd", wręczanie nagród i występ pani Kurdej-Szatan w ramach" supportu". Zmarnowane pół godziny!! Nie po to tam przyszliśmy, by podziwiać te wątpliwe gwiazdy promujące się na prowincjonalnym turnieju tenisowym! P. Kurdej-Szatan - dobrze śpiewała, ale te kilka piosenek było bez ładu i składu sklejonych ze sobą, chaotyczna mieszanka od subtelnej piosenki Marilyn Monroe do głośnych piosenek musicalowych, podkład z playbacku, ciemna scena - co to miało być??