W dniach 26.05 – 14.06.2016.r. samotnie pokonywałem trasę rowerem, która wiodła od Świnoujścia, poprzez całe nasze wybrzeże, Żuławy , północną Warmię i Pojezierze, całą wschodnią część kraju: od Pojezierza Suwalskiego po Bieszczady, do Ustrzyk Górnych, następnie po łamanej przekątnej Polski. Dokładnie jechałem: ze Świnoujścia i odpoczywałem w Kołobrzegu, Ustce, Gdańsku, Lelkowie , Baniach Mazurskich, Augustowie, Michałowie, Mielniku, Woli Uhruskiej, Lubyczy Królewskiej, Wojtkowie, Stuposianach, Sanoku, Kielcach, Łodzi, Kaliszu/Ostrowie Wielkopolskim, Poznaniu, Gorzowie Wielkopolskim, Szczecinie i powróciłem do domu do Świnoujścia. Wszędzie zostałem przyjęty życzliwie i gościnnie. Dzięki uprzejmości osób, które danych dni mnie przyjmowały na noclegi mogłem się odświeżyć, dobrze wypocząć, przed jazdami w kolejnych dniach. Przejechałem trasę wynoszącą 2876 kilometrów. Część wschodniej trasy przejechałem szlakiem Green Velo . W czasie jazdy mogłem podziwiać tereny naszej ojczyzny. Wyprawa okazała się przeżyciem, które w kilku słowach jest bardzo trudno opisać. Po drodze spotykałem innych takich zapaleńców rowerowych - " wariatów " jak ja sam, którzy to pokonują dalekie odległości samemu lub w grupach.
Z wyprawy powróciłem zadowolony, pełen nowych doznać, doświadczeń. Trasę całą przebyłem bez żadnych niemiłych niespodzianek. Przez miejscową ludność niejednokrotnie byłem uprzedzany przed trudnościami jakie mogę spotkać na trasie: kręte drogi (serpentyny), bardzo długie podjazdy (na których nie obyło się pchania roweru z wózkiem) oraz zjazdy które pokonywałem na hamulcach. Był także odcinek drogi w Bieszczadach który pokonywałem po zmroku, a był to teren aktywności wilków.
Za Waszym pośrednictwem pragnę bardzo gorąco podziękować wszystkim tym, którzy przyjmowali mnie na noclegi oraz rodzinie, przyjaciołom i znajomym, którzy przez cały czas mojej jazdy trzymali za mnie kciuki, wspomagali mnie duchowo i wierzyli we mnie, że pokonam zamierzoną trasę.
brawo, szacun.
Panie Krzysztofie czy będąc w Świnoujściu mógłbym zaprosić pana na piwko ? Gratuluję
Jako rowerowy turysta dalekobieżny nigdy nie zamawiałem miejsc noclegowych naprzód. To psuje wyprawę, zmusza do dyscypliny i obowiązkowości, nadaje wyprawie rygor wykonania zadania za wszelką cenę oraz powoduje też brak spontaniczności i samej radości z wycieczki.Widziałem kiedyś reklamowaną wieloosobową wycieczkę rowerową jadącą komunikiem(bez bagażu).Okazało się, że przed nimi jechał samochód wiozacy plecaki i sakwy wspomnianych" bohaterów".Brr...
Szacunek...
Jest takie zjawisko psychospołeczne, dogodne dla rowerzystów jak ja, nie organizujących sobie wcześniej noclegów - że gdy rowerzysta wieczorem wpada w determinację co do swojego noclegu, w obawę co do jego zaistnienia, to staje się wyjątkowo... przekonujący w pertraktacjach z możliwymi gospodarzami jego noclegu, a oni z kolei moralnie zobowiązani (nie przypadkiem stara to cnota - staropolska -" podróżnych w dom przyjąć"). Ma też znaczenie to, kim naprawde podróżujący jest - widać to" po jego oczach". Ludzie biora to pod uwagę, mają swoje" trzecie oko". Kiedyś, gdy pewna osoba za Nowogardem przenocowała mnie we własnym mieszkaniu i nawet poczęstowała daniem, zapytałem przy odjeździe, dlaczego to zrobiła, czy się nie bała. Na to ona:" Wystarczyło spojrzeć panu w oczy".(Przepraszam, jeśli się zachwaliłem - swoje grzechy też mam, no ale nie przeciw gospodarzom!).
Co do wilków w Bieszczadach - ze 4 lata temu przy szosie Baligród-Cisna czekał zimą na autobus młody człowiek. Wkrótce otoczyła go wataha wilków i niedługo pewnie rozszarpałaby go, gdyby nie spłoszył jej samochód (mówiono o tym w radiu). Latem wilki są raczej nasycone, więc pewnie realnego ryzyka nie było.---A co do noclegów, to ja jako rowerzysta dalekobieżny nigdy nie zamawiam ich, tylko wożę ze sobą lekki namiot i rozbijam go albo" na dziko", albo u gospodarza, albo na polach namiotowych/ kempingach.Też już jeździłem przez całą Polskę nawet za granicę i zdarzyło się, że po raz pierwszy od wyjazdu ze Ś-cia za nocleg zapłaciłem (5 zł) dopiero na przesmyku Wielkich Jezior Mazurskich (w Sztynorcie w rejonie Mamrów).
pewnie, że dać mu medal ale kto to miałby mu to zrobić!
bohater kup sobie motocykl to bedziesz mial lekko dac mu medal inagrode pieniezna