Podczas prowadzenia nasłuchu radiowego dyżurny Pomorskiego Dywizjonu SG odebrał 14 czerwca sygnał wzywania pomocy z jachtu znajdującego się po niemieckiej stronie Zalewu Szczecińskiego. Ze zgłoszenia wynikało, że jednostka z jedną osobą na pokładzie zaplątała się w sieci rybackie. Dywizjonowa służba dyżurna natychmiast przekazała informację do Polsko – Niemieckiego Centrum Współpracy Służb Granicznych, Policyjnych i Celnych w Świecku oraz służby SAR w Świnoujściu. Po otrzymaniu wiadomości niemiecka jednostka ratownicza udzieliła pomocy żeglarzowi.
Czasem sieci oznaczone są tylko na końcach podwójna flagą, bez boi środkowych. Przy ich długości i słabej widoczności, zdarza się że widzimy tylko jedno oznaczenie. Wtedy jest pytanie, z której strony je objechać. Jeszcze nigdy się nie pomyliłem, widocznie ten jacht miał mniej szczęścia. Oczywiście zaraz ktoś powie, że należy trzymać się toru a tam nie ma sieci ale to tak jakby na spacer zamiast do parku chodzić po głównej ulicy.
A co wojsko to ma siedzieć i w stołki pierdzieć gdy trzeba pomóc? Ogarnij się
a co to jest za niebezpieczeństwo dla obronności granic?To wojsko sie teraz tym zajmuje?PDSG po prostu nie wie co ze soba zrobić?niezgoda na agonię?
Szukanie pracy na siłę i wchodzenie w kompetencje SAR skończy sie tym, że pewnego dnia nie wyjdą na pomoc zni jedni ani drudzy
Czyżby wybierał ryby z sieci rybakom, a może gościu miał problemy z nawigacją i nie potrafił utrzymać kursu, wszakże zalew - to akwen dla niego jak Pacyfik, wielki, ogromny i bezkresny...Matoły powinni pływać w sadzawkach w gumowych łódeczkach...///////////
Może sieci były NIEOZNAKOWANE a może nie widział a może poprostu słaby jachciarz, kto wie jak było...(;
a dlaczego w siatki wszedł co były źle oznakowane słabe wyszkolenie załóg jachtowych dawanie uprawnień ludziom kurzy mniemają doświadczenia ma takie skutki