Nie wiemy, czym kierowano się w wyborze takiej właśnie nazwy i pozostaje już tylko przyjąć istniejący stan. Ważniejsza jest chyba w tym przypadku przyjemność zakupów.
fot. Czytelnik
Temat związany z naszą Galerią wciąż pozostaje aktualny. Odzew Czytelników świadczy o dużym zainteresowaniu pochodzeniem i znaczeniem nazwy Corso. W języku włoskim oznacza "kurs", w polskim upowszechniło się znaczenie "miejsce przechadzki, spacerów ".
Nie wiemy, czym kierowano się w wyborze takiej właśnie nazwy i pozostaje już tylko przyjąć istniejący stan. Ważniejsza jest chyba w tym przypadku przyjemność zakupów.
fot. Czytelnik
Cieszy nas jednak odzew Czytelników i zdjęcia nadsyłanie z różnych stron świata. Oto kolejny "ślad" Corsco.
źródło: www.iswinoujscie.pl
reklama
Byłem w Corso moje dziecko potknęło się na schodach natychmiast pojawił się pracownik ochrony i zaproponował pomoc.Jestem zaskoczony takim działaniem.Na dole w pomieszczeniu opatrzyli mi dziecko dziękuje.Wraz z zona będę mile wspominał pobyt w Świnoujściu.
A co to ? początek lat 90tych? galeria? cud architektury? czy może tam papier toaletowy rzucili? co to za zjawisko? ludzieeee!! mamy rok 2015 !. ..aaa wieśmaki w promocji! to rozumiem ;(
Trzeba myśleć przyszłościowo i nazwać po arabsku !!
21:45:55 Bardzo podoba mnie się Twój obywatelski czyn. Ciekaw jestem wyników - obyś tylko nie zapomniała opublikować. Takie działania powinno się nagradzać. Dawno temu był order – Za Odwagę i Ofiarność.
Ludzie co wy wymyslacie nic wam się nie podoba.Przysłowie mówi jeszcze taki się nie urodził co by wszystkim dogodził.Mi się podoba na całym świecie są różne nazwy i ludzią nie przeszkadza.A może zajmiecie się żółtą wodą co leci w kranach bo ja nie mogę się do tej wody przyzwyczaić. Była w Szwecji, w Szwajcarii wróciłam i jak patrzę to zastanawiam się kiedy taką wodę będziemy mieli jak w tych krajach.czysta krystaliczną i co na to Urząd Miasta.Jeszcze w tym roku jadę za granicę to wezmę naszą wodę do zbadania-rodzina do zbadania i zobaczymy czy nasze miasta nasz nie truje.
To po prostu wzięte z nazwy kompleksu zakupowego " 10 CORSO COMO " w Milano (Włochy) , powstałego w 1990 roku. Dla lepszego kojarzenia nazwy " CORSO " z wielkim światem.
Jak nazwa Corso nie podoba sie to moze zmienic na inna np. Swinolandia Market, albo Sklep przemyslowy i zelazny. Takie kiedys tez istnialy i calkiem niezle prosperowaly. Pani sklepowa stala za lada i podawala towar, pod warunkiem ze byla w dobrym nastroju. Nie rozumiem tych wiecznie marudzacych i narzekajacych na wszystko i wszystkich ludzi. Troche usmiechu i serdecznosci jeden do drugiego, a nie szarosc i zgryzota z was wylewa sie.
nie rozumiem po co ten szum
Byłem w Szczecinie w Kaskadzie, och Kaskada, Kaskada - to jest to.
Co wy się tak uczepiliście tego słowa" corso"?
Upadają kolejne sklepy w mieście coraz więcej ogłoszeń" wynajmę lokal", do wiosny padnie ich połowa. Żmórówi w tym roku należy się TRYTON za zniszczenie lokalnego handlu!!
Wpis -Gość • Poniedziałek [07.09.2015, 12:46:14] • [IP: 88.156.232.***] miał być w segmencie o ROD - działki. Przepraszam.
Gość • Poniedziałek [07.09.2015, 12:30:07] • [IP: 93.94.190.**]" Niech sie nazywa jak chce nie trzeba bynajmniej" Bynajmniej? Może byś się tłuku nauczył w końcu poprawnie wysławiać w języku ojczystym i używać słów zgodnie z ich znaczeniem? Słownik Języka Polskiego jest dostępny on-line, za darmo! Korzystać i uczyć się, skoro w szkole nie nauczyli.
A już szczególnie dobija mnie nazwa sklepu Liroy Merlen bo karza nam ja wymawiać jako Mrau Mrem czy jakos tak !
Czego się tu ktoś czepia nazwy? A czy Galaxy to polska nazwa centrum handlowego w Szczecinie ? A może Carrefour lub Auchan to tez polskie nazwy ?
A czemu na tym drugim zdjęciu nie został zamazany nr.rejestracyjny tego samochodu ? To niedopuszczalne ! To jest sprzeczne z ochrona danych osobowych !
Budzi emocje? Mi tam dynda. Mogłoby się nawet nazywać Zadupie albo Budex czy Szanelka
Problemy pierwszego świata...
Ale osoo chozii...
kurde a te szwabskie nazwy na połowie sklepów to wam nie przeszkadzają ??
Corso = deptak, rynek. Po co wyważać otwarte drzwi i wymyślać jakieś pokraczne tłumaczenia dla czegoś co już dawno zostało przetłumaczone na język polski?
Ja miałem taką nazwę na butelce wina włoskiego. Tani sikacz :-)
Działki znów ratują Anglię czyli wraca nowe Wrzesień to tradycyjnie miesiąc działkowicza. Właśnie wtedy działki dają najwięcej owoców, są najbardziej kolorowe i – co tu dużo gadać – jest w nich najwięcej roboty. Właśnie dlatego latami sabotowałem rodzinną decyzję, aby wynająć kawałek gruntu i cieszyć się własnymi jabłkami czy szczypiorkiem. Zapędów Miczurina też nie miałem, nigdy – w przeciwieństwie do polityków – nie marzyły mi się gruszki na wierzbie. Zawsze używałem wyczytanego gdzieś argumentu że w krajach zachodnich działki to margines, są passe. O jakże się myliłem... Działki w Anglii są znane już od bardzo dawna, a obecnie przeżywają ogromny renesans. Ich początek sięga tak bardzo pogardzanej epoki wiktoriańskiej, kiedy zaczęto budować ciasne wielkomiejskie osiedla bez ogrodów. Zaś w Anglii ogród zawsze był – i jest – świętością. Wciśnięci w ciasne uliczki mieszczanie zaczęli więc zagospodarowywać podmiejskie nieużytki. Obie wojny z naturalnych względów ogromnie zwiększyły zainteresowanie działkami – nieraz jedynego ratunku dla przeżywających głód rodzin. Dało to się odczuć zwłaszcza podczas drugiej wojny światowej – Anglia była blokowana niemieckimi u-botami a rolnicy poszli na wojnę. Pojawiło się więc hasło „Dig for victory” (kop dla zwycięstwa!) Roczna produkcja płodów z działek wzrosła do niewyobrażalnej wręcz liczby 1, 300, 000 ton z półtora miliona działek!
Niech sie nazywa jak chce nie trzeba bynajmniej do szczecina po" majtki" jeździć