iswinoujscie.pl • Piątek [04.09.2015, 13:28:51] • Świnoujście
Koniec z chorowaniem na W-F?

fot. Organizator
Nudno i trudno. Takie przyczyny podawali prawie 2 lata temu uczniowie przepytani przez Najwyższą Izbę Kontroli, która zainteresowała się tym, dlaczego nie chodzą na lekcje wychowania fizycznego. Jednym z ważniejszych powodów miały być również względy zdrowotne.
Koniec z wystawianiem zwolnienia lekarskiego dla ucznia na cały semestr – zapowiedziało Ministerstwo Edukacji Narodowej. Dziecko nie będzie już zwalniane z całych zajęć, ale tylko z określonych ćwiczeń.
Zapytaliśmy, jak nowe pomysły MEN ocenia świnoujski magistrat.
- Zmiany w podejściu do zwolnień lekarskich z wychowania fizycznego to efekt poważnej publicznej dyskusji, która trwa od wielu lat - mówi Robert Karelus, rzecznik prezydenta Świnoujścia. - Podsumował ją raport NIK, z którego wynikało, że polskie dzieci i młodzież gremialnie unikają zajęć z W-F. Mamy nadzieję, że wprowadzone zmiany przyniosą pozytywny efekt i zdecydowanie wpłyną na poprawę sprawności fizycznej dzieci i młodzieży w kraju, także w Świnoujściu.
Niestety, Urząd Miasta nie prowadzi szczegółowych statystyk nieobecności uczniów na wuefie.
- Choć z informacji, które uzyskujemy od nauczycieli, ten problem jest również zauważany - przyznaje rzecznik - a odsetek uczniów aktywnie uczestniczących w zajęciach W-F maleje na kolejnych etapach edukacji.

fot. Organizator
Prawie 2 lata temu Najwyższa Izba Kontroli przyjrzała się wychowaniu fizycznemu i sportowi w szkołach publicznych i niepublicznych. Kontrolą objęto zajęcia w latach szkolnych: 2009/2010–2012/2013. Wyniki porażały.
Stwierdzono niski poziom frekwencji i aktywnego uczestnictwa w tych zajęciach oraz liczne przypadki udzielania zwolnień na podstawie opinii lekarza - czytamy w raporcie NIK - dyrektorzy nie badali w ramach sprawowanego nadzoru pedagogicznego przyczyn niskiego udziału uczniów w zajęciach i nie podejmowali działań zapobiegających niekorzystnym tendencjom.
Z badań NIK wynikało, że na kolejnych etapach edukacji liczba uczniów ćwiczących na wuefie malała.
Sami uczniowie, przepytywani przez kontrolerów przyznawali, że wuefu nie lubią. Lekcje były po prostu nudne. Szkoły nie bardzo też starały się, by to zmienić. Czasem uczniowi nie podobał się nauczyciel. Bywało też, że uważał, iż wuefista ocenia go niesprawiedliwie. Uczniowie krytykowali również warunki organizacji zajęć.

fot. Organizator
Najczęstszym powodem nieobecności był stan zdrowia ucznia, niedyspozycje i kontuzje.
W jednym tygodniu na początku roku szkolnego 2012/2013 kontrolerzy stwierdzili, że w zajęciach nie uczestniczyło aż 15% ( podstawówki), 23% (gimnazja) i 30% ( szkoły ponadgimnazjalne) uczniów! Co ciekawe, wielu uczniów na tych zajęciach… było! Jednak żaden z nich nie spocił się biegając za piłką czy wykonując koziołki. Powód? Nie wziął z domu stroju sportowego, miał zwolnienie wydane przez dyrektora szkoły na podstawie opinii lekarza, zwolnienia rodziców i zwolnienia lekarskiego.
Raport NIK
Jakby były zajęcia ciekawsze a nie ciągle granie w nogę lub w siatę to by się ćwiczyło. Ale jak ciągle to samo to sie nie dziwcie, że dzieciaki nie chcą ćwiczyć. Nie każdy lubi tych gier drużynowych. Ludzie lubią też lepszą gimnastyke, siłownie, basen, rugby itd. Wiem, bo podobnie miałem w szkole.
A może niech zaczna szkoły od montowania szafek na stroj gimnastyczny. 7 lekcji + WF. Zapakuj wszystko razem ze strojem, kregoslup się ugina.
Atrakcyjność zajęć jest na poziomie zerowym, to jest fakt. A co do względów zdrowotnych - gdyby zajęcia były dostosowane do uczniów którzy nie mogą wykonywać pewnych ćwiczeń - byłyby na pewno lepsze. Bo z pewnością żadnego ucznia który np. ma astmę nie zachęca wuefista który mówi" biegnij szybciej" i wstawia później 2, bo" miałeś przebiec więcej", a uczeń nie mógł bo było duszno. Nie mówiąc już o uczniach, którzy mają fizyczne defekty - nie mają alternatywy innych ćwiczeń, a nauczyciel na zwolnienia patrzy krzywo... Bieganie w deszczu przy temperaturze poniżej 15 st. C, przy czym wuefista nie pozwala nawet bluz brać, na wuefie nie wolno mieć butelki wody, szkoły albo nie mają prysznicy albo ich nie udostępniają... Uczniowie nie są zachęcani do lekcji wuefu. Przy obecnym systemie" nauczania" tegoż przedmiotu najczęściej są zachęcani do tego, aby uciekać z tych lekcji.
Gość • Sobota [05.09.2015, 13:52:01] • [IP: 94.254.129.**] - i bardzo dobrze. Jedynka na prawdziwych wuefistow z jajami i dzieciaki to cenią. Jakoś z Panem Michałem czy Krecikiem wszystkie dzieciaki chętnie jeżdżą na obozy, spływy, same zgłaszają się na zajęcia dodatkowe i cenią też twarde, proste zasady. Bo w życiu twardym trzeba być a nie miękką fają.
W szkole nr 1 zajecia z wf prowadzone przes M.S. sa tragiczne. Ten pan powinien przejec testy psychologiczne. Nawet na rozpoczeciu roku wygladal nie do konca zdrowy. Urzadza musztry jak byly kapral, wysmiewa, ogolnie porazka
Byłam wzorową uczennicą i musiałam zaliczać w-f bardzo dobrze, ale przeżywałam tortury. Często było mi duszno, bardzo bolały stopy, bo miałam płaskostopie-na które i teraz dzieci nie mają rady bo obuwie ortopedyczne wizualnie znośne jest koszmarnie drogie, rodziców zwyczajnie nie stać. Często też kręciło mi się w głowie ale najlepszy był przeskok przez skrzynię:nigdy nawet z odbicia nie przeskoczyłam tej odległości, za to wylądowałam kręgosłupem na jej końcowej krawędzi co utrudnia mi bardzo pracę w dorosłym życiu. Po lekcjach zawsze ganialiśmy na dworze więc o braku ruchu nie było mowy ale w;f to ćwiczenia dla osób sprawnych fizycznie. CZY DZIECKO KTÓRE JEST RUCHLIWE SAMO W SOBIE, ALBO NASTOLATKA KTÓRAEGO ZAWSZE GZIEŚ GONI TRZEBA NAMAWIAĆ DO RUCHU? Nie. Ale widzimy dobrze, że ten w;f który jest nam serwowany nie wszystkim dzieciom służy.
MAM SPORO LAT.ALE ZE WZRUSZENIEM WSPOMINAM LEKCJE WF Z PANEM PROFESOREM SIKORSKIM.BYLO FANTASTYCZNIE.LEKCJE BYLY UROZMAICONE.W 17 BYL TEZ SKS.TO BYLY CZASY KIEDY WSZYSCY CHODZILI NA WF Z PRZYJEMNOSCIA.
Gość • Sobota [05.09.2015, 09:47:20] • [IP: 94.254.129.**] Myśmy też się bali na początku wszystko co nowe wydaje się straszne. Jednak ze strachem trzeba walczyć a nie mu ulegać. 2 też się zbierało i co z tego ? Nie zawsze się wygrywa. Przegrana też uczy.
Rosną pokolenia kalek. 2H W-F w tygodniu 4-5 H przed komputerem dziennie. Dzieciństwo na poziomie zerowym. Wspomnienia no nie wiem jak to określić ale na pewno nie bezcenne. Gdzie czasy podchodów i innych kombinacji. Pamiętacie abyście się nudzili ? Bo ja nie. Zawsze coś się wykombinowało. Matce gumy z majtek za przeproszeniem się kradło wiązało i można było grać. A dziś niby wszystko jest a motywacji, pomysłów brakuje. Jak mama piłkę do nogi kupiła to z ekipą z 4 h żeśmy ją zakopali na śmierć. To są właśnie bezcenne wspomnienia.
WSZĘDZIE JEST INDYWIDUALIZACJA, NA WSZYSTKICH LEKCJACH TYLKO NIE NA WF. NIE KAŻDY BIEGA SZYBKO I MIMO, ŻE SIĘ STARA TO I TAK ZAWSZE 3. KOZŁA SIĘ BOJĘ ALE I TAK TRZEBA I CO KOLEJNA 2 TO PO CO CHODZIĆ? ODECHCIEWA SIĘ!
Gość • Piątek [04.09.2015, 23:35:49] • [IP: 178.238.251.***] - bo w życiu trza być twardym, a nie miękką fają. Zagryźć zęby, wylać litry potu, mdleć z bólu i osiągać cele. Ale dzisiejsze pokolenia gimbusów to właśnie takie miękkie faje i dzisiejszy" największy twardziel" w latach 80. byłby pośmiewiskiem podwórka.
Hmm.. ja zajęcia WF dobrze wspominam dopiero z okresu liceum i studiów.. Pamiętam jak w czasie nauki w podstawówce i gimnazjum, które spędziłam w obecnym GP2, ciągle musieliśmy szlifować korytarze i biegać po schodach.. - to ma być WF? Zdarzało się też, że z nauczycielką szliśmy biegać na Flotę - w pośpiechu trzeba było dojść, przebrać się tam na rozwalających się ławkach, biegać, wracać do szkoły i siedzieć na kolejnych lekcjach - bez możliwości przebrania się w szatni o prysznicu nie wspominając.. To nie było przyjemne ani trochę dlatego sama kombinowałam jak tu wykręcić się od takiego WSPANIAŁEGO wychowania fizycznego i jeśli WF dalej tak wygląda jak 10 lat temu, za moich czasów, to ja się dzieciakom nie dziwię..
SYTUACJA JEST TRAGICZNA. TO SKANDAL, JAK CHAZARSKIE GŁUPAWE poPARANCE ZNISZCZYŁY ZDROWIE POLSKICH DZIECI SWOIMI REFORMAMI W EDUKACJI.
Do tej pory pamiętam straszne chwile z wfu, kiedy chodziłem do podstawówki. Z natury byłem mniejszym dzieckiem niż inne, miałem problemy, pomimo usilnych starań, by dorównać kolegom w różnych dyscyplinach, czyli po prostu byłem słabszy. Nauczyciel reagował wykpiwaniem i złymi ocenami, co bardzo mnie stresowało. Z czasem, kiedy dorastaliśmy, przewyższyłem moich rówieśników wzrostem i siłą, zacząłem sam trenować, jednak niesmak do szkolnych zajęć sportowych pozostał. Inne podejście nauczycieli i tak jak ktoś wcześniej napisał, pozbycie się dotychczasowego sposobu oceniania pomogłoby wielu uczniom, którzy borykają się z takimi problemami jak ja przed laty.
Przyrządowej panie magistrze.
WtF
odpowiadam ip9394 wf to nie zabawa to zespół szeregu ćwiczeń który ma doprowadzić młody organizm do prawidłowewgo rozwoju motorycznego i psychicznego aby mogł w przyszłości dobrze funkcjonować.
Dzieciaki nie lubią w-fu, a nie sportu. Ocenianie ludzi na podstawie jego możliwości fizycznych to bzdura jakich mało. Zajęcia powinny być atrakcyjne dla uczniów. A nie skoki przez kozła, rzuty piłeczką palantową, skoki w dal. Bzdura jakich mało. Zorganizujcie pilates dla nastolatek, ćwiczenia P. Chodakowskiej, zobaczycie jakie tłumy będą walić. Chłopcy pewnie chętniej skorzystaliby z siłowni pod okiem wykwalifikowanego trenera. Do tego ważny jest sprzęt i miejsce, gdzie można się przebrać, umyć i to nie w pośpiechu kosztem 10 minutowej przerwy. Zróbcie w-f na zaliczenie, rozliczane godzinami faktycznie spędzonymi na aktywności fizycznej. Zachęcajcie tych, którym nie idzie, tych z nadwagą do gubienia wagi i nagradzajcie najmniejsze sukcesy i samozaparcie. Nauczyciel powinien być przede wszystkim dobrym motywatorem i psychologiem, sam świecić przykładem a swoją postawą promować hasło, że Ruch to Zdrowie.
Rośnie pokolenie łamag i lewusów, ale tylko na ich własne życzenie. Kto ma rozum dba o ciało i ćwiczy. Idiotyzmem jest tylko to, że godzin wf bywa w tygodniu tyle co i religii i to jest tragedia.
Nigdy nie byłem dobry w grach zespołowych i przez to nie ćwiczyłem żeby nie być wyśmianym itd. Nauczyciel z reguły ma to gdzieś i stawia jedynki. Co ciekawe nie mam problemów z nadwagą.
Nienawidzilam w-f w szkole z powodu niemoznosci wymycia sie i tragicznego stanu posadzki w Mieszku. Od tej podlogi dostawalam swedzacej wysypki.
moim zdaniem to chyba indywidualna sprawa kazdego ucznia czy chce chodzic na wf czy nie to jego wybor czy chce byc gruby czy wysportowany. ... :)))
przepracowałem jako wefista ponad 40 lat i mam duże i doświadczenie w tym temacie.Jestem bardzo zdziwiony, iż temat w-f w szkołach został teraz dostrzeżony. Już 25 lat temu pisałem w naszej lokalnej prasie i prasie ogólnopolskiej iż nie ma zwolnień z w-f a tylko z poszczególnych ćwiczeń.Zwracałem uwagę na całoroczne zwolnienia z w-f wydawane przez lekarzy do tego nieuprawionych, fikcyjne bez podstaw.Wszystko to było zbywane i nikt nie chciał poruszać tego tematu.Jeżeli idzie o ocenę z w-f to zawsze kierowałem się mozliwościami psychofizycznymi ucznia jak i jego zaangażowaniem, na zajęciach. Uważałem, że niie każdy rodzi się akrobatą czy piłkarzem lub kulturystą, ale minia wykona.Następna sprawa to podstawy programowe-w/g nich to teraz uczniowie na lekcji w-f powinni tylko powolutku biegać, robić przysiady i skłony. Bo jak to rozumieć, żeby nie było gimnastyki przyżądowej.Jest zapis gimnastyka ogólna co dyrektorzy odbierają tak jak nie ma wpisane skoki to ich nie powinno być itp. H.K
Zdziwiłam się jak mój świeżo upieczony licealista stwierdził, ze mają ttylko dwie godziny w-f w tygodniu! To jakaś kpina chyba, co?
Ja zawsze lubiłam w-f, ulubiona dyscyplina siatkówka :)