Na przełomie lat 80. i 90. aparat z funkcją natychmiastowego drukowania odbitek był synonimem luksusu i nowej technologii. Jak grom z nieba na rynek spadła jednak idea aparatu cyfrowego i podcięła Polaroidowi - podobnie zresztą jak inwestującemu w filmy fotograficzne Kodakowi - żyłę złota. W najlepszym okresie w fabryce w Massachusetts zatrudnionych było 15 tys. osób.
Wreszcie podjęto ostateczną decyzję. Zamkną linie produkcyjne zajmujące się aparatami oraz fabryki w Holandii i Meksyku, wyprzedadzą ostatnie modele - zapewne do celów kolekcjonerskich.
Jak zapewnia rzeczniczka firmy Amanda Schuneman nie będzie jednak ostatecznego pożegnania z technologią. Firma liczy na to, że ktoś ją od niej odkupi i będzie kontynuować tradycję. A raczej ją wskrzesi.
Polaroid zamierza teraz skoncentrować się na produkcji aparatów cyfrowych, przenośnych drukarek, telewizorów i odtwarzaczy DVD. Czeka ją gruntowna restrukturyzacja. Na podwalinach jedynej w swoim rodzaju na świecie marki zbudowana zostanie zupełnie nowa jakość. Nie wiadomo, czy nowe produkty pojawią się na rynku pod etykietą Polaroidu, czy też jako nowe marki, choć bardziej prawdopodobna wydaje się druga wersja.
Wspomnianego już Kodaka aktualizacja biznesplanu do rozwoju technologii kosztowała 3,5 mld dolarów i spowodowała stratę 27 000 miejsc pracy. Jaki będzie bilans w przypadku marki Polaroid, trudno oszacować, ponieważ ta prywatna firma nie ma w zwyczaju udostępniać opinii publicznej żadnych finansowych danych. Wiadomo jednak, że wszystkim będzie brakować kwadratowych zdjęć.
Katarzyna Ogórek
No cóż, firma niestety nie umiała się dostosować do czasów współczesnych. Dużo taniej jest mieć cyfrówkę niż polaroida.
za drogo kosztowala tasma, aparat tani a 10 zdjec kosztowalo tyle co nowy aparat...