Mieszkam na Placu Wolności i od momentu otwarcia galerii zauważyłam bardzo istotny problem – zaczyna swój list pani Mariola, nasza Czytelniczka. – Ulica Dąbrowskiego stała się bardzo ruchliwa, żeby wyjechać z ul. Bema trzeba troszkę się naczekać. Nie byłoby w tym nic strasznego, gdyby nie piesi przebiegający przez ulicę z każdej strony. Kilka razy zdarzyło mi się, że ludzie wyskakiwali mi wprost przed maskę samochodu. Nie dosyć, że kierowca musi zachować szczególną uwagę wyjeżdżając z ulicy podporządkowanej, to klienci galerii pchają się wprost pod koła samochodu. Nikogo nie interesuje, że kawałeczek dalej są wymalowane na biało pasy, większość wybiera drogę na skróty.

Pani Mariola próbowała wziąć sprawę we własne ręce.
W końcu zdenerwowana zadzwoniłam na Straż Miejską – przyznaje. – Pan z zadowoleniem przyjął zgłoszenie. Sam potwierdził , że już wcześniej zauważył ten problem i powiedział, że zgłosi do Corso, aby założyli barierki. Niestety czas mija i nic się nie dzieje. Tak jak było, jest i teraz. Czy musi dojść do wypadku, aby coś się zmieniło i wreszcie ktoś zareagował? – pyta nasza Czytelniczka. – Jestem oburzona tym faktem. Sama zrobiłam kila zdjęć. Czasem zdarzają się nawet "wycieczki piesze" (rodzice z dziećmi, wózkiem itp.) przekraczające ulicę w niedozwolonych miejscach.

Co na to Urząd Miasta, policja i straż miejska? Czekamy na odpowiedzi.

źródło: www.iswinoujscie.pl