Półtorej godziny z jednym aktorem na scenie… To może wydawać się nudne ale nie jest regułą. Na pewno nie nudzili się widzowie na niedzielnym spektaklu „Belfer”. To monodram, w którym Wojciech Pszoniak powrócił na teatralne deski. Od 2004 roku spektakl mogą oglądać widzowie Kino – Teatru „Bajka” w Warszawie.
fot. Artur Kubasik
W niedzielę o godz. 18.00 bawił także świnoujską widownię. Bawił – bo w sztuce nie brakuje humoru. Spojrzenie na zawód nauczyciela w krzywym zwierciadle nie jest jednak główną intencją sztuki Jean Pierre’a Dopagne. „Belfra” czytać trzeba jako głęboką refleksję nad rolą nauczyciela. Recenzentka „Polityki” – Aneta Kozioł napisała nawet, że „Belfer” powinien znaleźć się w programie obowiązkowych wycieczek szkolnych do teatru. Mówi bowiem niebanalnie i przewrotnie o istocie relacji uczeń – nauczyciel. Przy okazji – choć nie mogło to być zamiarem autora- w oczywisty sposób nawiązuje do szokujących opinię publiczną ostatnich wydarzeń w polskich szkołach. Znający wcześniejsze kreacje Wojciecha Pszoniaka mogą poczuć się tym razem mocno zaskoczeni. Żywiołowy ze swej natury artysta musiał „zamknąć się” w ramach bardzo oszczędnej choć wymownej kreacji. I – trzeba przyznać- wyszło mu to znakomicie. Tradycyjna wiązanka kwiatów wręczona na koniec spektaklu, tym razem naprawdę należała się gościowi Miejskiego Domu Kultury.
fot. Artur Kubasik
I chyba nikt z widzów nie miał już wątpliwości jak należałoby odpowiedzieć Wojciechowi Pszoniakowi na przewrotne pytanie, które zadał tuż przed spektaklem;
- „Przyszliście do teatru bo nie było nic ciekawego w telewizji ?” … Teatr naprawdę potrafi powiedzieć więcej !
fajny spektakl. .. naprawdę warto