iswinoujscie.pl • Czwartek [07.05.2015, 15:38:44] • Świnoujście
Syn zmarłego marynarza ze Świnoujścia chce, aby sprawdzono czy armator nie złamał procedur
fot. ekstrabladet.dk
Jak informuje Gazeta Wyborcza syn zmarłego marynarza ze Świnoujścia złożył doniesienie do prokuratury. Chce, aby sprawdzono czy armator nie złamał procedur. Na polskim statku Corina należącym do Żeglugi Gdańskiej doszło do wypadku, czterech członków załogi zatruło się gazem. Trzech trafiło do szpitala, świnoujścianin niestety poniósł śmierć na miejscu.
To miał być ostatni rejs 67- latka. Gazeta wyborcza podaje, że doszło do zbyt wysokiego stężenia tlenku węgla, który miał się wydostawać z przewożonego ładunku - paliwa z biomasy używanego do ogrzewania budynków. W poniedziałek przeprowadzona została sekcja zwłok. Żegluga Gdańska informuje, że świnoujścianin nie został znaleziony w ładowni jak podawano na początku, ale w magazynku na dziobie statku.
źródło: www.iswinoujscie.pl
Nie rozumiem komentarzy ludzi, ktorzy gania wiek tego pana. *mu to zafundowal. To on zwiekszyl wiek emerytalny do 67 lat. Jestem w temacie, plywam i bylem tez w komisji powypadkowej na statku gdzie zginal czlowiek. Kapitan mataczyl i szantazowal ludzi aby skladali falszywe zeznania. Sprawdzic trzeba na poczatek zezwolenie czy bylo wystawione przez starszego oficera. To on ponosi odpowiedzialnosc, za sprawdzenie atmosfery w ladowniach czy zbiornikach. Czesto jest ta procedura pomijana i tu na pewno tez tak bylo. Na pewno nie wyslal ludzi na smierc tylko zaniedbal swoj obowiazek. Spokojnie mozna mu zalozyc sprawe w sadzie. Prokurator powinien postawic zarzut z art. 220 kk par 1. § 1. Niedopelnienie obowiazkow z zakresu BHP. Kto, będąc odpowiedzialny za bezpieczeństwo i higienę pracy, nie dopełnia wynikającego stąd obowiązku i przez to naraża pracownika na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Nalezy walczyc o prawde!!
Wyrazy wpolczucia dla rodziny! Praca na statku nie nalezy do bezpiecznych. Do pomieszczen zamknietych nie wolno wchodzic bez uprzedniego sprawdzenia stanu atmosfery gazometrem.
Przykro mi bo wiem co pan czuje, moj maz pracowal u armatora 10 lat, upadl na statku, po wachcie zostal przewieziony do szpitala mial robiona operacje zmarl. nikt mi nie pomogl zostalam sama. Gdzie uzyskac sprawiedliwosc minelo juz 8 lat a ciagle czuje sie oszukana. Niech Pan walczy i szuka sprawiedliwosci.Nie stety nie szanuje sie naszych obywateli
To, prawda, że na pokładzie, powinni pracować ludzie młodzi maxymalnie 40 -5o lat z uwagi na specyfikę , manewry przy cumowaniu , czasami shiftingi przy załadunkach nietypowych, np. pszenica ziarno mosi być równomiennie rozmieszczone w ladowni, żeby uniknąć przemieszczenia ładunku, no i praca non -stop po 12 godzin na dobe ato dla starszego człowieka czasami bywa mówiąc delikatnie nie do zniesienia i jeszcze na dodatek praca w rożnych strefach klimatycznych a tego już może nie wytrzymać organizm choćby człowiekowi wydawaloby się że da radę, to dlatego człowiek 67 letni będący na emeryturze nie powinie n podejmowac pracy na morzu a piszę to dlatego ponieważ znam specyfikę pracy na morzu będąc marynarzem na kontraktach od rok 1987 -2000 składam wyrazy wspłczucia rodzinie zmarłego marynarza
chłopak ma rację, na pewno rozpatrzy to Izba Morska, taka jest kolejność
Pani z IP: 80.245.178 co to w ogóle miało być. Jeśli jeszcze Pani rodzice żyją to za jakiś czas się Pani dowie w realu o tej swojej sile bo jeszcze się tak nie narodził co nie umarł...
Do rzekomej córki, ja bym nie miała siły, aby sledzić jakies fora.
Dziewczyno, to jedne z najgorszych dni w Twoim życiu i ja też je miałem...
i dobrze niech armator dostanie zycia to nie wroci temu panu ale moze uratowac inne bo jak znam zycie armator zawinil
Musiał dorabiać bo wojskowa emerytura nie starczała. Wielu się pewnie zdziwi ale taka jest prawda i nie ma czego zazdrościć. Gdyby było inaczej to z pewnością by tam nie pracował bo akurat znałem gościa.
I co? Armator dostanie po tyłku a on i tak zostanie bez Ojca bo to jemu życia nie przywróci a ludzie są zawistni:/
Wpis został usunięty ze względu na złamanie prawa lub regulaminu serwisu przez użytkownika/Admin
Co za głupoty wypisują że 67 lat to dużo na marynarza, są tacy zwłaszcza emeryci z woja którzy maja grubo po 70 i dalej ciągną, osobiście znam gościa po wielu operacjach na sercu 75 lat starszy sierżant z marwoja prosto ze szpitala poszedł do roboty co prawda za ciecia robi ale to jego sprawa. Każdy ma jedno życie i decyduje co z nim zrobi a emerytom wojskowym zazdrościć pracy to głupota.
67 lat to sporo jak na prace na statku-moze w tym wieku to lepiej odpoczywac szkoda zdrowia a tymbardziej ze marynarze maja emeryture w wieku 60 lat!!
Marynarzy się nieszanuje to taka sprzątaczka... Sam tak pracuje to wiem...
Ludzie ate marynarzdajcie spokoj ja mialam tate marynarza wiem co to za praca przestncie wypisywac te brednie rodzina jest w wielkim bolu po stracie bliskiej osoby a wy widac nie macie co robic wam chyba tez nalezy wspolczuc ale glupoty. Wspolczuje rodzinie. Wiem jak wyglada praca na statku jak dacie rade to walczcie bo napewno procedury nie byly przestrzegane trzymam kciuki
Ludzie ate marynarzdajcie spokoj ja mialam tate marynarza wiem co to za praca przestncie wypisywac te brednie rodzina jest w wielkim bolu po stracie bliskiej osoby a wy widac nie macie co robic wam chyba tez nalezy wspolczuc ale glupoty. Wspolczuje rodzinie.
Za bezpieczenstwo marynarzy pokładowych na statku odpowiada pierwszy oficer. Na tym statku nie były przestrzegane procedury bezpieczenstwa, wejscie do pomieszczen zamkniętych ładownie, zbiorniki, koferdamy, itp.muszą być poprzedzone badaniami na zawartość gazów niebezpiecznych i odnotowane w specjalnym dzienniku, i akceptowane przez kierownikow działu. Rodzinie należy się duże odszkodowanie.
MIAŁ BARDZO FAJNA RODZINĘ I CO NIE WYSZŁO, WSPANIAŁA ŻONĘ.
Moze to mialo miejsce w sterowce, Moze nieszczelna instalacja "Inert Gas Plant"-najczesciej zlokalizowana w pobliżu tego pomiesczenia albo wrecz w nim. Wyrazy współczucia dla całej Rodziny. Spoczywaj w spokoju.
plywalem z bosmanem 71 lat na ro-ro pax. marynarze po25 lat i wiecej nie mieli szans.CIENKIE BOLKI.
JESTEM CÓRKĄ. ..DZIWIĘ SIĘ, ŻE W OGÓLE PAŃSTWO WYPISUJECIE TAKIE KOMENTARZE. TATA BYŁ ZDROWYM, WYSPORTOWANYM MĘŻCZYZNĄ. 'NIE NACHAPAŁ SIĘ", NIE ZNIESIONO GO ZE STATKU, BO NIE MIAŁ SIŁY. SPRAWĘ PODALIŚMY DO PROKURATURY W CELU SPRAWDZENIA, CZY PROCEDURY NA STATKU ZOSTAŁY DOCHOWANE...BŁAGAM PAŃSTWA, ZE WZGLĘDU NA BÓL I ŻAL, JAKI NOSIMY PO ŚMIERCI TATY O SZACUNEK I GŁĘBOKĄ CISZĘ...
może zejście do ładowni było przez dziób?
Można jeszcze w wieku 67 lat pływać za kapitana. Ale w tym wieku pracując na pokładzie w żegludze po całym świecie jest to po prostu niemożliwe. Organizm nie wytrzymuje zmian czasowych i klimatycznych a niestety trzeba jeszcze pracować i to ciężko. Wypływając na przykład w styczniu z Europy gdzie jest minus 15 lub minus 25 stopni w ciągu niecałych 3 tygodni człowiek znajduje się przy Brazylii gdzie jest koło 50 stopni ale gorąca. I jeszcze zmiana czasu o godzinę co drugi dzień. A na szybkich kontenerowcach przebiega to jeszcze szybciej normalnie horror. No ale to jest natura a tak podły los żeby pracować jako marynarz do 67 lat to zgotował człowiek człowiekowi
67 lat i pływał? mam dużo do czynienia z ludźmi co mają wiele wspólnego z morzem i uważam że to przesada i że pazerność właśnie ich w końcu doprowadzi do złego. Bardzo współczuję rodzinie ale Wasz Tata powinien być dawno na emeryturze i cieszyć się życiem przy waszym boku a nie pływać!!Jest czas na zabawę, pracę i na odpoczynek (emeryturę) i nie taką emeryturę żeby ich hades z mostka ściągał.
Czy to ważne tak musiało być!! No i ma ostatni rejs -- trochę to dziwne były wojskowy i tak skończył MASAKRA ---spoczywaj Mirku w spokoju [*]
Ludzie...67 lat i jeszcze pływał?mając emeryture.to rodzinę trzeba rozliczyć z tego że zmuszają tak sterego chłopa do harowania, najczęściej na nierobów.ja jako oficer zakończyłem prace na morzu w wieku 62 lata, też mając emeryture.przecież do tej ładowni chyba musieli go nosic.
Też kiedyś widziałem podobny numer, załadowali nam zboże w Rostoku i zagazowali je przed szkodnikami. Przed wyjściem statku w morze chodził Niemiec z czujnikiem gazu po pomieszczeniach, pod bakiem stwierdził gaz który przedostawał się tam z ładowni przez jakieś pęknięcie. Nie wypuszczono statku dopóki tego nie uszczelniono
tata zginął na rufie...
Jeżeli w magazynku to tez nic nie czyni na tam tez mogło być niskie stężenie tlenu. A przeważnie tam nikt tego nie sprawdza. Być może Mirek najpierw był w ładowni a jak źle sie poczuł poszedł do magazynu i tam dokonał żywota. Szkoda chłopa. Był ok.