Nie jestem typową kobietą, nie lubię zakupów. Nigdy nie przepadałam za wielkimi galeriami handlowymi, kojarzyły mi się one z tłumami ludzi, rewia mody i naciąganymi przecenami. W dodatku gdy tylko wchodzisz do sklepu w centrum handlowym, na wstępie wita cie pytanie „w czym mogę pomoc”. Gdy przyjechałam do Świnoujścia byłam wiec pozytywnie zaskoczona, kilkanaście sklepów obuwniczych, tyleż samo odzieżowych. Jak dla mnie rewelacja. To trochę tak jak w moim rodzimym mieście było 25 lat temu, brakuje tylko pustych półek, kartek i kolejek od 5 rano. Chociaż nawiasem mówiąc puste półki też już tu widziałam w sezonie, jak się Niemcy rzucili na jakieś okazje. Mniejsza z tym, dla mnie to żaden problem, gdyż naprawdę nie lubię zakupów i pod względem sklepów Świnoujście mnie zachwyciło. Do czasu…
Jakiś czas temu wracając z banku weszłam do sklepu obuwniczego. Siedzi kobiecina i je drugie śniadanie, na moje „dzień dobry” odburknęła cos pod nosem plując przy tym okruszkami chleba. Pomyślałam sobie, że dobrze że je, przynajmniej będę mogła coś w spokoju pooglądać. Nie minęła chwila do sklepu weszły Niemki. Sprzedawczyni czym prędzej schowała śniadanie i wyuczonymi zdaniami, łamanym niemieckim zaproponowała pomoc. Na jej nieszczęście Niemki zapytały o coś, na co sprzedawczyni już nie umiała odpowiedzieć. Wstyd mi się straszny zrobił za ta kobietę i postanowiłam opuścić sklep. Nie wiem jak poradziła sobie ta sprzedawczyni, natomiast zastanawiam się czy w sklepach mają jakiś procent od utargu w EURO…? Nie znam się.
Innym razem weszłam do sklepu ogólnospożywczego, stanęłam w kolejce, przede mną stoi jakieś starsze małżeństwo. Starszy Pan pyta sprzedawczynię czy ciężkie są te ciastka, na co sprzedawczyni „co to za głupie pytanie”. Byłam w szoku, jak można tak powiedzieć do klienta, w dodatku do starszego człowieka? Poza tym pytanie o wagę ciastek było jak najbardziej zasadne. Stwierdziłam, że nie dam tej kobiecie zarobić i wyszłam ze sklepu.
Jeszcze innym razem weszłam do jednej z nielicznych sieciówek w Świnoujściu. Mój mąż kupił kilka rzeczy, podchodzimy do kasy i jakiś niemiecki klient przed nami mówi coś o jakimś rabacie 40%. Został mu on udzielony bez problemu. Gdy przyszła nasza kolej zapytałam sprzedawcę o co chodzi z tym rabatem. Najpierw unikał odpowiedzi, ale gdy naciskałam, ten niechętnie burknął, że po polubieniu sklepu na portalu społecznościowym dostane 40% zniżki.
Mimo, że nie lubię chodzić po sklepach, przymierzać setki ciuchów, dorastałam w przekonaniu, że klient jest ważny i należy o niego zabiegać, bo bez niego sklepy by nie przetrwały, zwłaszcza w dobie Internetu. W ciągu mojego pobytu w Świnoujściu na zakupach byłam kilka razy, gdy naprawdę czegoś potrzebowałam, mój wniosek jest jednak jeden. Sprzedawcom w Świnoujściu nie zależy na kliencie, wiedzą bowiem, że jak Polak czegoś nie kupi to Niemiec kupi. Moja kuzynka, która wychowała się w Niemczech i została już tam na stałe mówi, ze uwielbia zarabiać w EURO a wydawać w PLN. Twierdzi, ze u siebie w Niemczech jest zwykłym obywatelem, a w Polsce jest traktowana niezwykle. Czy nie uważacie, że w sklepie każdy klient powinien być traktowany jednakowo. Nie mam nic przeciwko innym narodowościom i wiem ze Świnoujście żyje z obywateli niemieckich, ale czy nie uważacie, że my Polacy powinniśmy się bardziej szanować? Zapraszam do komentowania i dyskusji.
M.F
Nie ma to jak mierzyć jedną miarą wszystkich. To Świnoujście faktycznie tragedia. Czekam na miłych, uczciwych klientów, którzy dla odmiany napiszą swoje pozytywne doświadczenia. :) ... Jeśli już to mówi, a nie muwi itd.. ..
Sprzedawcom w Świnoujściu nie tylko nie zależy na kliencie, mają go wręcz w dupie. Dopiero wczoraj się o tym przekona na nowo, kupując w żabce na promenadzie butelke limoniady. Sprzedawca niby nie miał wydać. Dał mi to do zrozumienia tak arogancko, bezczelnie i niemiło jak by to było oczywiste. Nie powiedział przepraszam, czy może być bez gorsika lub coś w tym stylu. Było by ok, ale tak nie zaakceptowałam tego. Koleś wyciągnął 5 groszy, rzucil je w mój kierunek i muwi bezczelnie: masz! Zero zachowania, zero szacunku, po prostu masakra. Jak można" takie coś" zatrudnić w pracy? Ten palant przecież odstrasza klientów.
Ciekawa jestem dlaczego polskie Niemcy nie chcą mówić po polsku. tym bardziej ekspedientka nie musi mówić po niemiecku.w niemieckich sklepach do nas też nikt nie mówi po polsku. każdy musi radzić sobie sam jak jest w obcym kraju, a może czują że to im się należą przywileje specjalnego traktowania
to prawda ze obsługa w niektórych sklepach jest fatalna pracowałam w handlu 30 lat i razi mnie zachowanie niektórych sprzedawczyń np. w sklepie odzieżowym bomba na placu wolnosci jak tam wchodzę to czuje sie jak intruz
Ja zrezygnowałam w pracy w sklepie bo nie chciałam się zniżać do bardzo niskiego poziomu nie których klientów.
Stałe narzekania - od kilku lat jesteśmy w Świnoujściu b. często. Wiele razy byliśmy świadkami, że polscy sprzedawcy gorzej traktują Niemców, niż Polaków - m.in. sklep spożywczy na starej części promenady, obok muszki, żabka blisko kościoła garnizonowego - po niemiecku nie umieją, głupie odzywki bo Niemiec nie rozumie itd. Z drugiej strony nigdy nie byliśmy przez Niemców lub Plaków którzy masowo obsługują wszystkie punkty źle potraktowani. Może to kwestia kultury i znajomości ich języka.
najgorsi niemcy-ślązacy tzn. polscy niemcy
Pracuję w sklepie za ladą, kupują i niemcy i polacy. Nad niemcami nie muszę skakać jak to ta Pani pisze, wchodzą i kupują konkretnie albo wychodzą i nie ma żadnych zgrzytów.Gorzej z polskimi niemcami i naszymi polakami, trzeba być po troszku psychologiem i patrzeć w oczy jak podejść do danego klienta. Dobrze się sprężać bo jak odezwiesz się to żle, klient mówi że nagabujesz, jak się nie odezwiesz to powie Ci że lekceważysz. dlaczego innym na całym świecie pasuje a naszym jest zawsze żle o co tu chodzi, przecież kobieta za ladą też tylko jest człowiekiem a nie robotem
Ja się pytam, dlaczego to, we własnym kraju człowiek jest terroryzowany tym żeby się uczyc języka niemieckiego!! inaczej lipa z zatrudnieniem !! pierwsze co ? w jakim stopniu zna Pani /Pan język niemiecki ? czasem człowiek zastanawia się, czy żyje w Polsce, czy w Niemczech! Nie mamy totalnie żadnego szacunku dla siebie jako obywatele Polscy nie szanujemy człowieka tylko pieniążki !!
Przykre to ale prawdziwe.wielokrotnie spotkała mnie w sklepie ignorancja (delikatnie mówiąc) ze strony sprzedawców gdy wchodzili niemieccy klienci.najgorzej jednak jest w gastronomii zwłaszcza na promenadzie. listę lokali i sklepów do których chodzę z rodziną mam wiec ograniczona.moi zaufani sprzedawcy maja pieniądze ode mnie cały rok a ci nie szanujący stałych klientów nadal polują na turystów często poniżając się do granic możliwości. Pamiętajcie to KLIENT decyduje gdzie kupuje i zostawia swoje pieniądze. Inna sprawa ze jako klienci sami często zachowujemy się jak bydło. wszystko zatem sprowadza się do kultury osobistej i szacunku do drugiego człowieka.pozdrawiam z uśmiechem:)
Tak to jest jak się pisze po pijaku ;-) Gość • Sobota [11.04.2015, 22:25:29] • [IP: 31.1.23.***] pojechalam do banzin...do ssklepu tedi chcialam dziecku kupic pare rzeczy..pozniej dziecku chcialam w ciastkarni kupic ciastko to tak mnie obsluzyla ze az mialam cisnienie...
Taka jest prawda ze Polak Polaka nigdzie nie szanuje czy to w sklepie czy to w pracy -naturę mamy wredną, zawistną i tyle. W Niemczech ludzie się do siebie uśmiechają, ustępują w kolejce, na ulicy itd. a my?? co się więc dziwić...
Na osiedlu zachodnim przy przystanku autobusowym jest lombard a obok mały sklepik z kolekturą. Z reguły w weekendy puszczam tam totolotka bo mam tam najbliżej. Pracują tam 2 kobiety na zmianę. Jedna chyba za karę. Wieczne pretensje, komentowanie zachowania klientów jak już wyjdą" ta to mi zawsze tak namiesza" itp. Źle jak płacisz drobnymi, źle jak masz" grube" banknoty. Ostatnio puszczałam lotka, potem poprosiłam o kinder niespodziankę zostało mi 3 zł więc mówię że za resztę proszę zdrapkę. Też źle, bo zdrapkę powinnam kupić po puszczeniu lotka przed kupnem jajka. Masakra. Pomijam fakt, że babka nie radzi sobie z komputerem.. ..a i jeszcze wiecznie narzeka że ktoś z poprzedniej zmiany jest balagan narobił. Gada sama do siebie wiecznie niezadowolona.
Jestem Polakiem i zawsze jestem obsługiwany z uśmiechem. Może to dlatego, że nie mam ryja jak dupa pawiana, nie wali mi z pyska przetrawioną gorzałą i znam więcej niż 8 słów na krzyż.
w sportowym kolo Puchatka tam to obslugo jest co??
pojechalam do banzin...do ssklepu tedi chcialam dziecku kupic pare rzeczy..pozniej dziecku chcialam w ciastkarni kupic ciastko to tak mnie obsluzyla ze az mialam cisnienie...
Co ta mentalność w tym mieście! Na każdym kroku wchodzicie w tyłek szwabom a oni z was bezczelnie kpią! Na każdym kroku to widać, kto tego nie widzi to chyba jest ślepy! Promenada- aż wstyd- menu w j.niemieckim na pierwszym miejscu w większości restauracji, a te budy po granicą, tam jak Polaka zobaczycie to w drugą stronę się odwracacie sprzedawczyki. Polacy też mają pieniądze ale w takim zadufanym mieście na pewno ich nie wydadzą! Pracuję w jednym z hoteli i słysz jak goście często narzekają, że w swoim kraju na pierwszym miejscu stawia się Niemca, pytają jak to jest możliwe... Nie dość, że to miasto zamknięte, to jeszcze takie chore klimaty tu panują! Miasto geriatrii i starych niemcorów!
w urzędach jesteśmy petentami... to i w sklepach myślą że dalej jest komuna...
polacy zwierzeta
Zgadzam się z Panią." Niemcy" w Ś-ciu traktowani są lepiej.Nie mieszkam w ś-ciu od 20 lat ale kiedy tam przyjadę włosy stają dęba!Wstyd!!Moja koleżanka zwróciła mi uwagę, że powinnam zatrzymywać się OBOWIĄZKOWO przed każdym przejściem dla pieszych na Wojska Polskiego -ponieważ sąsiedzi dają jej chleb i mają się czuć jak u siebie :) Dobre.Polacam każdemu odwiedzenie Kamminke i zderzenie się z rzeczywistością sąsiadów.
polak polaka nie szanuje to na kiego kija mialby nas innaczej traktowac ktos z zewnatrz:D nie unikniemy zdebilowacenia
to jak sobie pomyslalas kobieto, ze cyt:-ze dobrze, ze je, bo bedziesz mogla sobie w spokoju poogladac, -to czego sie czepiasz sprzedawczyni, przeczysz sama sobie.A moze tylko zbieg okolicznosci, ze sprzedawczyni wstala, jak weszli Niemcy-po prostu pojawilo sie wiecej klientow i trzeba bylo zainteresowac sie bardziej sprzedaza, a nie przeszkadzac Ci w ogladaniu:)Wiekszosc klientow nie lubi nadgorliwych sprzedawcow.
heheh super temat. ... jestem sprzedawcą i mogę wam ludzie opisać jak wygląda kultura kupujących, turyści traktują nas sprzedawców jak śmieci, przychodzi klient id od progu krzyczy że jemu należy się szacunek bo on u mnie pieniądze zostawia ! więc jeszcze grzecznie odpowiadam że mnie nauczono w domu że szacunek to trzeba zdobyć, " pan" klient opieprzył mnie że mam nie" mądrkować" tylko podać gazetę. .więc podałem skasowałem 1, 99 pln i na pożegnanie dodałem SPIER...J. nO CÓŻ JAKA CENA TAKI SZACUN . Skoro chciał kupić szacunek to mógł zapłacić 100 pln ! A Pani która jest ak oburzona proponuję zatrudnić się w sklepie, ciekawe ile czasu upłynie zanim połknie pierwszą tabletkę uspokajającą przed wyjście do pracy. :(
Jako sprzedawca - Zaczynam miło i usłużnie, a reszta zależy od klienta - jeśli pyszczy, jest nie przyjemny, chamski, arogancji - to mu mówię na podobnym poziomie żeby się zawijał. Jeśli jest miły normalny, zostaje obsłużony na najwyższym poziomie.
Wpis został usunięty ze względu na złamanie prawa lub regulaminu serwisu przez użytkownika/Admin