Zbigniew Osewski chciał m.in. wpłaty przez pozwaną spółkę miliona złotych na cele społeczne, a także przeprosin w głównych mediach za naruszenie jego dóbr osobistych: tożsamości i godności narodowej oraz prawa do poszanowania prawdy historycznej.
Jak nam powiedział, wyrokiem jest "zdruzgotany". Osewski uważa, że sąd zachował się dziwnie, bo z jednej strony sędzia przyznała, że używanie zwrotu "polskie obozy koncentracyjne" jest oburzające, to jednak w tym przypadku nie dotyczył on bezpośrednio mieszkańca Świnoujścia tylko jakiejś "nieoznaczonej grupy adresatów".
- W moim skromnym przekonaniu, jakikolwiek sędzia w Polsce nie ma prawa decydowania, kto czuje się obrażony danym przekazem - uważa Osewski.
Świnoujścianin podkreśla, że chociaż wydawca "Die Welt" w 2008 roku, tuż po ukazaniu się publikacji, za nią przeprosił, to nie była pierwsza tego typu sytuacja.
- Trzeba sobie jasno powiedzieć, że "Die Welt" uczynił to nie raz, tylko trzykrotnie: w 2008, 2011 i 2013 roku - mówi Osewski. - W ogóle nie przyjmuję tych przeprosin, bo są to przeprosiny nieszczere, odbębnione.
Wyrok jest nieprawomocny. Mieszkaniec Świnoujścia zapowiada apelację.
2015-03-05, 13:57
Autor: Andrzej Kutys
I bardzo słusznie. Niech się odwołuje, ma takie prawo.