8 lutego na dyżurze w szpitalu (opieka rodzinna) przyjmowała młoda Pani doktor – zaczyna swój list nasza czytelniczka. – Chciałabym się dowiedzieć, czy to normalne, zgodne z prawem, że ubezpieczeni pacjenci otrzymywali receptę na wszystkie leki na 100%. W aptece poinformowano mnie , że nie jest to zgodne z przepisami prawa. Pani magister zwróciła moją uwagę, że leki , które miałam wypisane na recepcie winny być wypisane jako refundowane. Proszę o wyjaśnienie sprawy - być może jest to prawidłowe działanie Pani doktor, ale myślę, że pacjenci powinni wiedzieć na przyszłość, jak regulują to przepisy prawne.
O odniesienie się do tego listu poprosiliśmy świnoujski szpital.
Szpital Miejski Sp. z o.o. świadczy usługi nocnej i świątecznej opieki w ramach POZ – w nagłych przypadkach. Jak nas poinformowano, często jednak dyżurujący lekarze są proszeni o przedłużanie recept np. na leki w chorobach przewlekłych.
– Nasi lekarze nie odmawiają udzielenia pomocy. Jednak w takich przypadkach posiadane ubezpieczenie nie oznacza, że pacjent otrzyma receptę na leki refundowane – tłumaczy Jacek Piętniewicz, prezes Szpitala Miejskiego Sp. z o.o. w Świnoujściu. – Jeśli pacjent prosi o tak zwane przedłużenie recepty - powinien w poradni zostawić ksero zaświadczenia o tym, że jest leczony przewlekle.
Prezes placówki dodaje, że ponieważ opisywany przez nas przypadek jest anonimowy, szpital nie jest w stanie odnieść się do tej konkretnej sytuacji.
- Dopiero ujawnienie danych skarżącej się Czytelniczki może pomóc nam w analizie tego przypadku. – dodaje prezes.
234 twój wpis mogę tylko skomentować tak:poczytaj doucz się i nie wypisuj publicznie bzdur.
Widać ze ktoś poniżej sam operuje co najwyżej miotłą. Przepisy się klaniaja. Straszna jest ta roszczeniowa postawa niektórych ludzi.
Aptekarz nie ma wglądu do historii choroby, wiec nie wie, czy w przypadku danego chorego na lek przysługuje refundacja. Co do antybiotyków dorosłym bodajże nie przysługuje zniżka, u dzieci chyba tak. Poza tym lekarz to nie sługa pacjenta, tylko równorzędnych partner w procesie zdrowienią. Szanowna chora, która widocznie cierpi na ndmiar czasu zamiast pisać na różne portale lepiej by się zapoznała z przepisami.
Zgadzam się z 92.42.116 : my płacimy 100 % a kler ma zniżki oraz dostęp do najlepszych klinik w Szwajcarii.
Ten sam problem mamy, gdy pojdziemy, w zwiazku z czasowym pobytem, do lekarza np. w Poznaniu, bo nam sie lek na ktory przysluguje znizka skonczyl. Recepte dadza, za wizyte nic nie zaplacimy, bo maja ns w komputerze, znajda na podstawie PESELa, ale czy jestesmy osoba przewlekle chora, juz nie wiadomo, bo nie ma dostepu do dokumentacji. I za lek zapłacimy 100 %.
To Prezes Szpitala i jego lekarze nie wiedzą jakie leki są na choroby przewlekłe to może powinni zmienić pióro na miotłę.
TO SĄ SKUTKI CHODZENIA DO SPÓŁKI Z.O.O ZWANYM POTOCZNIE SZPITALEM.
Jeżeli lekarz jest głupi albo działa na szkodę pacjenta to sprawę powinien załatwić aptekarz który wie jakie leki są refundowane. Lekarz też powinien być zorientowany które leki bierze się na choroby przewlekłe więc tłumaczenie prezesa szpitala też źle świadczy o jego wiedzy. I kto tu nas ma leczyć?
Ujawnienie danych pacjentki spowoduje, że w całodobowej opiece w szpitalu ta Pani już nigdy nie dostanie leków ze zniżką, jeśli w ogóle dostanie jakąkolwiek receptę...
to jest polska właśnie (celowo z małej litery). chore przepisy w chorym kraju. A taka pani magister jeszcze utrudnia. Troche serca i wyrozumiałości. OLAĆ SYSTEM.
Tak jak w UNI żyje -płaci to dostaje od lekarza/siostry a prywatnie to w aptece bez żadnych recept i sprawdzania przez różne organa sprawdzające i utrudniające życie w tym kraju.
Prozę państwa, nie zawsze możecie dostać zniżkę. Za wasze pieniądze leczą się też rolnicy, kler i reszta uprzywilejowanych - przecież nie starczy dla wszystkich!
Co on bredzi ?
A po drugie w razie kontroli z NFZ sam będzie musiał dopłacić brakujące pieniądze. Jedynym" bledem" pani doktor było to, że nie poinformowała pacjentki o całej procedurze. A pani magister farmacji radzę by na przyszłość powstrzymywala się od osądu sytuacji w którą nie ma wglądu i w razie jakichkolwiek wątpliwości odeslala pacjenta do lekarza, który receptę wystawił.
A ze tak nieśmiało zapytam. Na jakiej podstawie pani magister z apteki twierdzi ze lek powinien być refundowany? Zna historię choroby, leczyla pacjentke, robiła jakieś badania, a może jest tak niesamowita ze samym wzrokiem potrafi w 100% rozpoznać chorobę? Prawda jest taka, że aby przepisać lek z refundacja po pierwsze lekarz rodzinny musi mieć podkładkę od specjalisty z rozpoznaniem danej choroby. Nie wystarczy podejrzenie, musi być postawione rozpoznanie. Takie zaświadczenie jest umownie ważne przez rok, później trzeba dostarczyć nowe zaświadczenie z nową datą. Upierdliwe, ale takie są wymogi kontrolerów z nfz. W świątecznej opiece zdrowotnej, która siłą rzeczy ma charakter nagły, lekarz nie ma dostępu do kartoteki pacjenta, i jeśli sam pacjent, prosząc o wypisanie mu leków niezwiązanych z danym stanem nagłym, nie pokaże stosownego zaświadczenia od specjalisty, to lekarz taki ma związane ręce. Może jedynie wypisać leki na 100%. Po pierwsze nie ma pewności, że pacjent go nie oszukuje, a po drugie w razie
Ja także otrzymałam receptę na antybiotyk na 100%. I nie było to żadne przedłużenie. Po prostu tak jest wygodniej. Nie trzeba myśleć, czy należy się zniżka, czy nie. Ale 20 złotych a 3 to musicie przyznać, jest różnica. Taka to była sytuacja.
Miałam ten sam problem wypisano mi recept 100% płatną. Jak na ludzką logikę to lekarz czy w przychodni czy w szpitalu to to samo i recepty są wystawiane. Miałam zapalenie ucha i przepisano mi duomox antybiotyk za który, zapłaciłam 100% więc to raczej jakieś kpiny. Tyle pieniędzy zabierają nam z pensji na zdrowotne i z niczego nie można korzystać ani zniźek ani lekarzy specjalistów masakra łupią nas na każdym kroku. Dyrektor ładnie ślizgnął się po temacie Gratulacje !!