Dowódca Centrum Operacji Powietrznych gen. Sławomir Dygnatowski stwierdził w "Magazynie 24 Godziny", że piloci są przygotowani do wykonywania lotów bez tej pomocy radionawigacyjnej. Gen. Dygnatowski dodał, iż te urządzenia są montowane na polskich lotniskach dopiero od czasu wstąpienia przez Polskę do struktur NATO.
Wiadomo też, że pilot do lądowania w Mirosławcu podchodził dwa razy. Rzecznik Sił Powietrznych ppłk Wiesław Grzegorzewski potwierdził informacje podane w TVN24 przez gen. Franciszka Gągora, że piloci dwukrotnie poodchodzili do lądowania, używając pomocy radaru precyzyjnego podejścia.
Nie działał system wspomagający lądowanie
Pierwsze podejście przerwano, gdy pilot uskarżał się, że zbyt słabo widzi pas startowy. Wtedy też na lotnisku włączono pełne oświetlenie naziemne. Przy drugim podejściu pilot poinformował przez radio, że widzi pas. Zdaniem rzecznika sił powietrznych oznacza to, że uznał, iż może bezpiecznie lądować.
Ppłk Grzegorzewski dodał, że system naprowadzania ILS w Mirosławcu jest dopiero wdrażany i nie był włączony. - Piloci o tym wiedzieli - oświadczył rzecznik. Wyjaśnił, że pilot CASY podchodził do lądowania przy pomocy tzw. radaru precyzyjnego podejścia.
- Faktycznie ten system jest w tej chwili niesprawny, i musimy poczekać na serwis który ten system poprawia. Ale wykorzystujemy za to inne systemy. Załoga będąc w powietrzu otrzymuje informacje, jakie systemy posiada do dyspozycji, schodząc do lądowania - potwierdza tę informację płk Eugeniusz Gardas, z-ca dowódcy 1 Brygady Lotnictwa Taktycznego w Świdwinie.
W środowy wieczór w Mirosławcu padł intensywnie deszcz. O tym czy na skutek słabej widoczności pilot nie wykonał zbyt nisko drugiego podejścia do lądowania dyskutowali też goście "Magazynu 24 Godziny".
Czym jest ILS
System ILS - czyli Instrument Landing System - podaje informacje dotyczące pionowego i poziomego położenia maszyny względem pasa startowego, co znacznie ułatwia lądowanie w warunkach ograniczonej widoczności np. niskiej pokrywy chmur. A takie właśnie warunki panowały w środowy wieczór w Mirosławcu, kiedy wydarzyła się katastrofa.
Zginęło 20 świetnych oficerów
W środę wieczorem w pobliżu wojskowego lotniska pod Mirosławcem rozbił się wojskowy samolot transportowy CASA C-295M. Zginęło 20 osób - czterech członków załogi i 16 pasażerów - oficerów wracających z konferencji na temat bezpieczeństwa lotów. Samolot po starcie z Warszawy lądował w Powidzu i Poznaniu, miał dalej lecieć do Mirosławca, Świdwina i Krakowa, na macierzyste lotnisko 13. eskadry lotnictwa taktycznego, na której wyposażeniu są te samoloty.
jak/flx
W taką małą widoczność, trep włączył 60% światła. Pilot musiał robić okrążenie na niskiej wysokości, no i skrzydłem zaczepił o wysokie drzewa. Drzewa 30 metrów, rozpiętość skrzydeł 38 metrów. Dodając na pochylonym samolocie 18m skrzydła i 30m drzewa, to razem 48m. Pułap chmur to 90m. Pilot leciał poniżej 90m. Był wiatr. Małe rzucenie samolotem spowodowało zejściem na 50m. To cała tajemnica. To ryzyko przyjoł pilot i przegrał.
Mi się wydaje, że oni popili sobie na tej konferencji i albo im to przeszkadzało w locie albo zaczeli świrować :) ale że to wojsko bada to prawdy nigdy nie poznamy :)
Nie ze nie działał tylko nie było tego sys.