Takimi wertepami jedziemy około trzysta metrów, by za chwilę znów znaleźć się na takiej drodze jak wcześniej, gładkiej, równiutkiej i zadbanej. To taka swoista dziura w czasoprzestrzeni, którą miejscowi dobrze znają i wiedzą gdzie zwolnić i kiedy zachować szczególną ostrożność. Gorzej z kierowcami z zewnątrz, gdyż ci już nie raz tracili w tym miejscu panowanie nad kierownicą i lądowali w przydrożnym rowie. Jakimś cudem jeszcze się chyba nikt w tym miejscu nie zabił... Rodzi się pytanie dlaczego taka ładna droga, ładna zarówno od strony miasta X, jak i od strony miasta Y, nagle traci swoje walory i na odcinku kilkuset metrów zamienia się w ser szwajcarski? Odpowiedź jest prosta, ten akurat odcinek drogi nie należy do gminy X i nie jest też w granicach gminy Y. Tak się składa że w tamtym miejscu przebiega granica między gminami, a opisywany feralny odcinek drogi, być może z powodu jakiś błędnych pomiarów geodezyjnych nie znajduje się na terenie żadnej z tych gmin, wskutek czego żadna gmin nie poczuwa się do tego, żeby finansować remonty nawierzchni ze swoich funduszy. Sytuacja taka trwa już wiele lat i z roku na rok stan tego niczyjego odcinka drogi, wskutek zwiększającego się ruchu pogarsza się, stanowiąc coraz większe zagrożenie.
No właśnie, czy to w takim razie droga niczyja, skoro gminy nie biorą za nią odpowiedzialności?
Ktoś zauważy – ale przecież gmina X i Y są w granicach państwa, więc nie jest to droga niczyja. Państwo dzieli się jednak administracyjnie na województwa i gminy. Oczywistym jest więc fakt, że władzę państwową na najniższych szczeblach sprawują gminy, a skoro te nie spełniają swojej funkcji na tym odcinku trzystu metrów, to wychodzi na to że to jednak droga niczyja.
Tak sobie myślę, że jeśli droga jest niczyja i miasto X, a tym bardziej Y nie poczuwają się do dbania o nią, to może też na tym odcinku drogi nie trzeba płacić podatków, opłat drogowych, opłat za dzierżawę i innych obciążeń fiskalnych od prowadzonej działalności? Jeśli w państwie jest delikatnie mówiąc nieporządek i nie jest w stanie przez całe lata wyremontować odcinka drogi, bo prawnie nie ma jej gospodarza, to i podatków z prowadzonej w tym miejscu działalności tak na chłopski rozum rzecz biorąc, nie powinno się płacić.
Proponuję przy tym odcinku drogi wybudować burdel, coffeeshop, monopolowy, sklep z bronią i co kto tylko zechce i wymyśli... oczywiście wszystko legalnie, ale bez jakichkolwiek pozwoleń i opłat fiskalnych dla państwa. Przecież będziemy inwestować w strefie niczyjej, a skoro niczyja, to i prawo możemy sobie swoje tam ustanowić! Nie udała się druga Japonia, nie wyszła druga Irlandia, może uda się zrobić drugi Meksyk?
Zróbmy sobie drugi Meksyk, gdzie państwo prowadzi swoje interesy, ale też obok istnieje inny świat, który rządzi się swoimi prawami! Ile jest w tym kraju takich dziurawych „odcinków drogi niczyjej”?Ile jest takich miejsc, w które to państwo wpuszcza różnych dziwnych ludzi, traktujących Polskę jako ziemię niczyją i robiących interesy, z wykorzystaniem dziur w drodze prawnej, z pominięciem fiskusa. Może nawet te dziury są celowo nie łatane?
A może już w takim drugim Meksyku żyjemy, by nie użyć słowa potocznie kojarzącego się z najstarszym zawodem świata?
Artur Marach
Arturze Marach – masz potężną rację. Jednak, wyobraź sobie inwestora, który próbuje wykorzystać tę ziemię niczyją i inwestuje. Po chwili, nad dachami inwestycji, pojawią się sępy fiskusa, które zawsze znajdą paragraf. Normalny system, w miejsce próżni udostępnią schemat, aby wypełnić tę dziurę, która będzie dostarczać kasę. Syndrom komuny – działa.
Arturowi Marachowi - autorowi notki ku pamięci. Gmina - gminą. Droga gminna - drogą gminną. Jeszcze po drodze jest powiat. I okazuje się, że gminna droga jest jednak powiatową (za remonty płaci powiat nie gmina - bo jak inaczej to RIO i ohho). Ale nagle ta sama droga jest wojewódzką. I co. Województwo buli a nie inni. Ale okazuje się, że jednak jest inaczej. Wojewódzka staje się krajową. A za nią jest kasa jeszcze z innej kieszeni. Akurat tym kawałkiem trasy jeżdżę już ponad 30 lat. Dziury i nierówności znam już na pamięć i odruchowo jej wymijam. Inni niekoniecznie. I przestałem się dziwić. Tam nawarstwienie problemów i bzdurnych przepisów wymaga tylko jednego. Miecza. Gordyjskiego.
ten teren należy do wolińskiego parku narodowego nie dawno go sobie wywlczyli
ANI SWINOUJSCE ANI MIEDZYZDROJE MOWIA ZE TO NIE JEST ICH TEREN SWINOUJSCIE MOWI ZE TO JUZ GRANICA MIEDZYZDROI I NA ODWROT A JAK BYM TAM CHCIAL DOM POSTAWIC TO DO JAKIEGO MIASTA MIALBYM SIE ZGLOSIC O POZWOLENIA?