Tak czy inaczej, prędzej czy później, na kalkulatorach czy na liczydłach, członkowie komisji wyborczych doliczą się kto zdobył najwięcej głosów i zasiądzie w radach. Gorzej, że zanim to się stanie Ci świeżo-wybrani żołnierze demokracji usłyszą zarzuty pod adresem jej samej. Internet zdołał już wyszumieć się na temat obstrukcji systemu wyborczego. Teraz pojawiają się pytania czy nie jest to wyraz słabości systemu państwa. Niektórzy komentatorzy posuwają się nawet dalej sugerując, że wybory to jedynie spektakl pozwalający zachować złudzenie, że mamy na cokolwiek wpływ.
Od tych wątpliwości już tylko krok do pytania czy całą sprawę można zrzucić na niekompetencję kilku urzędników czy coś znacznie poważniejszego. Doprawdy, winni całej sytuacji zasługują nie tylko na naganę szefa. Bardzo źle przysłużyli się młodej samorządowej Polsce!
Z tej sytuacji zadowoleni mogą być po trosze jedynie… działkowcy. W niedawnym, gorącym czasie walki o działkową ustawę, przez nieprzychylnych im polityków nazywani byli w mediach „leśnymi dziadkami”. Teraz to określenie odebrali im pracownicy Państwowej Komisji Wyborczej… I powinni je zabrać ze sobą do lasu, a nie brać odpowiedzialność za najważniejszy akt obywatelski w systemie naszego państwa.
jeden mega wałek i tyle w temacie.
Coś bardzo dziwnego, że niby systemy szlak trafił - A MOŻE KOGOŚ INNEGO TRAFIA w obawie o głosy, o wejście do rady i czy uda się w razie co, zachachmęcić. ..co ??!!...
To nie jest wina demokracji, tylko GŁUPOTY i BRAKU WYOBRAŹNI ludzików decydujących sie na puszczenie takiego systemy ogólnopolskiego BEZ TESTU !! na żywioł !! i TO POWINNO BYĆ OCENIONE i powinny POLECIEĆ GŁOWY (puste !) DURNIÓW ODPOWIEDZIALNYCH za te decyzje !!