Dotarliśmy do wyników kontroli Narodowego Funduszu Zdrowia, przeprowadzonej po śmierci 80-letniego obywatela Niemiec w naszym szpitalu.
Przypomnijmy: w Hotelu Interferie Medical Spa pomocy potrzebował 80-letni obywatel Niemiec. Niestety, w mieście nie było wtedy karetki. Ambulans z Międzyzdrojów dotarł na miejsce za późno. Nie zdążyli też ratownicy z pogotowia lotniczego. Nie mieli czym dojechać z miejsca, gdzie wylądował helikopter. W tym czasie karetka wiozła do Szczecina chłopca, który na podwórku zranił sobie nogę w popękanym kineskopie ze starego, wyrzuconego telewizora.
Po śmierci Niemca słychać było głosy, że nie było potrzeby natychmiastowego wiezienia dziecka do szpitala w Szczecinie (ranny przeszedł tam operację dopiero na drugi dzień). Pierwsza pomoc powinna być zaś udzielona na miejscu – w świnoujskim szpitalu.
Po tych zdarzeniach Narodowy Fundusz Zdrowia postanowił prześwietlić szpital. Dokumentację z placówki przekazano konsultantom wojewódzkim ds. ratownictwa medycznego oraz chirurgii dziecięcej z prośbą, by merytorycznie ocenili decyzje podejmowane zarówno przez zespół i dyspozytora ratownictwa
medycznego, jak i przez lekarzy izby przyjęć szpitala w Świnoujściu. Sprawę badał też wojewoda.
- Potwierdzamy pozytywny wynik kontroli przeprowadzonej przez Wojewodę Zachodniopomorskiego – informuje Małgorzata Koszur, rzecznik prasowy Zachodniopomorskiego Oddziału NFZ. - W odniesieniu do transportu dziecka do szpitala specjalistycznego: lekarz izby przyjęć Szpitala Miejskiego w Świnoujściu, po zbadaniu dziecka i rewizji rany, zadecydował o konieczności kontynuacji transportu dziecka przez ten sam zespół ratownictwa medycznego
do ośrodka o wyższym poziomem referencyjności, tj. do szpitala
specjalistycznego z oddziałem chirurgii dziecięcej w Szczecinie.
Zdaniem Funduszu, to postępowanie jest zgodne z zaleceniami dra Stanisława Paradowskiego, konsultanta wojewódzkiego w dziedzinie chirurgii dziecięcej w województwie zachodniopomorskim.
- Wskazuje on, że co do zasady, dzieci wymagające leczenia chirurgicznego powinny być leczone w oddziałach chirurgii dziecięcej - wyjaśnia Małgorzata Koszur.- W przypadku nagłego zdarzenia, zespół ratownictwa medycznego transportuje dziecko po wypadku do najbliższego szpitala, gdzie dyżurny lekarz chirurg powinien zbadać dziecko i podjąć decyzję co do dalszego postępowania. Drobne rany, stłuczenia, otarcia, skręcenia itp. niewymagające zaopatrzenia w znieczuleniu ogólnym, powinny być zaopatrzone w szpitalu najbliższym miejsca zdarzenia. Wszystkie inne przypadki powinny być kierowane do jednego z trzech oddziałów chirurgii dziecięcej w województwie zachodniopomorskim pełniących całodobowe dyżury w specjalistycznej obsadzie (Szpital przy ul. św. Wojciecha w Szczecinie, Szpital Kliniczny nr 1 w Szczecinie oraz szpital wojewódzki w Koszalinie).
To potwierdza że brak karetek to nie wina Szpitala i miasta, co próbowano wszystkim wmawiać. To dobrze że szpital oczyszczono z bezpodstawnych i niesprawiedliwych zarzutów. Gdzie są teraz ci wszyscy opluwacze?
Kiedy wszyscy pracownicy w szpitalu będą mieć identyfikatory na fartuchach, by zapamiętać i związać z nazwiskiem ich dobrą pracę, ale też skandaliczne zachowanie - a identyfikatory tam są OBOWIĄZKIEM opisanym w przepisach.
Dobrze, ze wieźli dziecko do innego szpitala, ale co byłoby gdyby inne dziecko potrzebowałoby pomocy ?Myślę, ze taka sytuacja może się powtórzyć. Służba zdrowia w tym mieście nie może funkcjonować na zasadzie kto pierwszy ten lepszy.
Zbyt późne przybycie karetki do chorego 80-latka jest oczywiście tragedią, jest naganne. Jednak rozpatrywanie sprawy w kontekście przedstawionym w niniejszym artykule, że gdyby nie wyjazd karetki z rannym chłopcem, to człowiek w wieku podeszłym by żył, jest odrażające. Uwłacza się w ten sposób zmarłemu starcowi, rannemu chłopcu i w ogóle poczuciu przyzwoitości. Całe szczęście, że NFZ stanął tym razem na wysokości zadania.