wysokie obcasy • Czwartek [10.01.2008, 01:12:43] • Polska
Pieniążek. Kobiety gangsterów
fot. wysokie obcasy
Zjeby, lufy, okurwieńce, pokemony, barbie, świnie - tak je nazywają. Mają być grzeczne i chętne do seksu
Oczywiście nic za darmo - na początku są kolacje i prezenty, potem samochody, w końcu wille, własne sklepy i wygodne życie. Albo inaczej: bicie, rozwód, wybudzenie z kolorowego snu. Tak czy owak, Asia, Iwona i Marika znają cenę pieniądza.
Safari na myjni
Na piętrowym baraku wielki szyld 'Myjnia ręczna - tanio'. Zamiast trawnika rosną - do wysokości kolan - lebioda i oset. Nie ma ogrodzenia, tylko chaszcze oddzielają budynek od trójmiejskiej przelotówki. Na betonowym placu przed budynkiem parkuje wielkie czarne bmw, z myjni dobiega głośny męski śmiech, przekleństwa i kobiecy pisk. Jest druga w nocy.
- Z lewej, strzelaj w lewo! Szybciej, kurwa, bo się schowa!
- Aaaaaaaaaa, nie tak mocno!
- Kurwa, nie macie tu ciepłej wody? Zaraz się przeziębię.
- Już nie chcę, to boli! Aaaaaaaaaa! Nie tak mocno, debilu!
- Patrz, ta! Chce wejść do środka, dawaj ją, w dupala! Trafiona!
Kilka nagich kobiet próbuje się schować za samochodem, inne pod spiralą metalowych schodów. Nie mają szans: chłopaki strzelają do nich jak do kaczek - tyle że nie ze sztucerów, ale z karcherów, spryskiwaczy ciśnieniowych używanych do mycia aut i elewacji.
- No dobra, ubierajcie się.
Ostrzyżeni na jeża faceci w czarnych T-shirtach i dresach pumpach odkładają karchery.
Joanna i Pieniążek
Asia, śliczna blondynka. Króciutka dżinsowa sukienka, spory biust, botki na słupku. Bardzo miła i bardzo młoda. Nigdy nie bawiła się w polowanie w myjni.
- Na naszych imprezach było bardzo kulturalnie.
Asia była dwa lata dziewczyną Marka, dilera z miasta. On ślubu nie chciał, dzieci też. Miało być fajnie, wesoło, bez niepotrzebnych kłopotów. Gdy opowiadała koleżankom o swoim przyjacielu, zawsze mówiła: 'Mój Pieniądz', czasami używała zdrobnienia, wtedy Marek był 'Pieniążkiem'.
- Gdzie go poznałaś?
- W sklepie.
- Z bielizną?
- Nie... - uśmiecha się i poprawia opadający na czoło złoty kosmyk. - Normalnie to pracowałam w gastronomii, ale na chwilę trafiłam do spożywczaka.
Gdy pytam o rodziców, dom i szkołę, Asia wyraźnie się irytuje. Śliczny uśmiech zamienia w grymas, odwraca wzrok i zaczyna się wiercić w kawiarnianym foteliku, odsłaniając opalone uda. Na 12 guzików w sukience pięć od dołu jest odpiętych.
- No już dobrze... Powiedz, jak się poznaliście.
- To był zwykły osiedlowy spożywczak, on tam przychodził kupować. Od razu zwróciłam na niego uwagę, widać było, że ma kasę. Nosił drogie ciuchy i ta czarna superfura! No i był jeszcze bardzo miły. Czułam, że trochę ze mną tego - flirtuje. Głęboko zaglądał w oczy... Ale nie zawracałam sobie tym głowy. Myślałam: nie dla mnie. Zresztą kończyłam tę robotę sklepową, miałam załatwione miejsce w fajnym pubie.
Wszystko się zmieniło ostatniego dnia pracy.
- Przyszedł i zagadnął mnie: 'Czemu pani taka zamyślona?'. Powiedziałam, że jest mi smutno, bo odchodzę. Oczywiście była to nieprawda, bo wcale mi nie było smutno, ale złapał haczyk. Poprosił o numer komórki. I już.
Zadzwonił dzień później. Po miesiącu mieszkali razem.
- Od razu powiedział mi, żebym nie pracowała, że dostanę kasę na wszystko, czego zapragnę.
- I dostawałaś?
- No, tak... Miałam fajne malutkie autko. Kasę na fryzjera, ciuchy, kosmetyczkę. Na początku nie wiedziałam już, co mam robić. Co tydzień zmieniałam tipsy. Boże! Jednego dnia potrafiłam wydać tyle, ile w sklepie zarobiłam przez miesiąc. Dostawałam też na szkołę, bo postanowiłam się uczyć. No i miałam full czasu. On wychodził rano, wracał wieczorem. Kolacyjka, seks i sen. Tak przez pięć dni, a na weekend imprezy z jego znajomymi. Wyjazdy do hoteli, kluby, pełno alkoholu. Naprawdę dobra zabawa.
- Braliście narkotyki?
- Nie... nigdy, przynajmniej ja.
- A wiedziałaś, czym zajmuje się ukochany?
- Nie bardzo. Mówił: 'To po prostu biznes, kochanie, nie zawracaj tym sobie głowy'.
- A jak było ze znajomymi na tych wyjazdach, na imprezach, w klubach?
- Trochę miałam wrażenie, że mnie nie lubią. Byłam dużo młodsza, babki tam były starsze, faceci mieli koło czterdziestki, ja niecałe 20. Robili sobie ze mnie podśmiechujki. Najbardziej mnie bolało, gdy Pieniążek do nich się przyłączał. Wyszydzał mnie, że jestem młoda i nic nie kumam. Potem przepraszał. Tłumaczył, że to takie głupie żarty.
- W sumie sielanka...
- Nie do końca, bo po pół roku zaczęłam się nudzić tym życiem, brakiem pracy, znajomych. Pieniążek chciał, żebym grzecznie siedziała w domu i na niego czekała. Mogłam robić tylko kursy: sklepy, salony kosmetyczne, basen, fitness, wypożyczalnia filmów, i znowu do domu. Poczułam, że coś się zmienia, jak rozmawiał z jakąś kobietą i tłumaczył jej, że już musi kończyć, bo idzie do wanny. A właśnie siadaliśmy do kolacji. Po kilku dniach powiedział, że wyjeżdża na weekend na ważne spotkanie i zaproponował, że odwiezie mnie do mamy. Gdy wróciłam, w domu były ślady po imprezie. Nie posprzątali.
- Zrobiłaś awanturę?
- Postanowiłam pokazać mu wała. Byłam miła jak gdyby nic. Życie toczyło się zgodnie z planem: kolacja, seks, sen. Ale zaczęłam sprawdzać jego komórkę. I znalazłam wciąż wydzwaniany jeden numer. Zadzwoniłam. Okazało się, że dziewczyna jest ekspedientką ze spożywczaka! Nieco się zdziwiła, jak jej opowiedziałam, o co chodzi - Asia uśmiecha się filuternie.
- Pogadałyśmy sobie długo. Wszystko mi powiedziała. Pieniążek mówił, że ją uwielbia, że jest cudowna. Kupował prezenty. Tylko scenariusz był nieco inny. Co drugi, trzeci dzień: obiadek, seks, prysznic. Umówiłam się z nią na kawkę u nas w mieszkaniu. Na naszym 'małżeńskim' łóżku zrobiłyśmy sobie pamiątkową fotkę w bieliźnie. Gdy on dwa dni później poszedł do 'pracy', na stole położyłam zdjęcie. Spakowałam rzeczy i zamówiłam dużą taksówkę.
- I koniec?
- Na stole obok fotki zostawiłam mu tylko karteczkę: 'Nie zapomnij oddać filmu do wypożyczalni'. Pamiętam, że jak taksówkarz zobaczył, jak taszczę walizy, to bardzo mi współczuł. A ja sobie myślałam: nawet nie wiesz, koleś, jaka jestem szczęśliwa.
- Straciłaś mały samochodzik, wróciłaś do knajpy, do kelnerowania...
- Tak, ale już miałam mieszkanie. Kupiłam sobie z 'zaskórniaków'. On był święcie przekonany, że mnie uzależnił - od kasy, wygodnego życia. Że nigdy się nie odważę. Potem jeszcze się z nim trochę spotykałam, prosił o wybaczenie i te rzeczy...
- Żebyś z nim znowu poszła do łóżka.
- No... Trochę szybkich numerków. Zrobiłam to parę razy tylko dla pieniędzy. Miałam go już w dupie.
- Na ile ważna jest kasa, którą ma facet?
- Połowa.
- To znaczy?
- Połowa wartości kolesia to jego portfel.
Kaczuchy
Letnia noc, piętro tej samej myjni ręcznej. Małe pomieszczenie, na środku metalowa rura, trzy kręcone fotele, na ławie resztki kokainowych kresek, wielki srebrny boombox i lampka. Głośniki potwornie charczą, ktoś nastawił na maksa znany przebój peerelowskich dansingów i wesel - 'Kaczuchy' (tata-tita-ta-ta-ta, tata-tita-ta-ta-ta, tata-tita-ta-ta-ta-ta-ta-ta-ta). Tańczącym jakość muzyki kompletnie nie przeszkadza. Chichocząc i naśladując machanie skrzydełkami, kiwają się w tzw. wężu - wkoło rury. Mężczyzna prowadzący korowód - zupełnie nagi - w jednej ręce trzyma swego sterczącego penisa, w drugiej butelkę z szampanem. Co chwila w rytm rzężącej muzyki wznosi okrzyk. Na zmianę 'hau-hau!' i 'miau-miau!'. Truchtający za nim pozostali uczestnicy zabawy - też nadzy, poza paniami, które zostawiły sobie szpilki - odkrzykują 'hau-hau!' i 'miau-miau!', wyrzucając w górę ramiona.
Dochodzi piąta rano.
Zmarnowałaś życie sobie i dzieciakowi
- Brałaś udział kiedyś w takiej imprezie? - pytam Iwonę.
- Nie... tak ostro nigdy nie było.
Iwona jest smukłą brunetką. Oliwkowa cera, czarne skośne oczy. Wąskie dżinsy, czerwone szpilki, obcisły jasny top z bardzo dużym dekoltem. Iwona wie, że wzrok każdego faceta w końcu tam trafia.
Andrzeja spotkała na imprezie w pubie. Wystarczyła chwila, spojrzenie w oczy, uśmiech.
- Boże, zakochałam się. Był przystojny, atletycznie zbudowany. Uwielbiam takich silnych facetów. Miał kasę, zamieszkaliśmy razem w pięknym własnym domu, niczego nie brakowało. Skąd mogłam wiedzieć, że to kasa z dilowania? Miałam 18 lat. Gdy zaczęłam go przyprowadzać do domu, rodzice mi mówili: 'Iwona, coś tu nie gra, on jest jakiś za miły'. Nie chciałam słuchać. Wydawali mi się okropni z pracą na państwowych posadach, ciułaniem kasy i z tymi mądrościami rzucanymi sprzed telewizora. Wkurzało mnie to ich wychuchane dwupokojowe mieszkanko bez okien na ósmym piętrze falowca.
Iwona i Andrzej wzięli ślub, gdy jej zostało do porodu pięć miesięcy.
- No i Andrzej zaczął znikać. Tłumaczył mi, że jedzie do Niemiec pilnować jakichś dostaw. Oficjalnie pracował w wielkiej hurtowni. Tak mi mówił, a ja wierzyłam. No i zniknął na dwa miesiące. Kiepsko się czułam. Ciąża była zagrożona i musiałam leżeć. Przeprowadziłam się do rodziców. Jeszcze przed urodzeniem Agatki ktoś powiedział memu ojcu, że widział Andrzeja z jakąś kobietą. Pamiętam, jak się z nim wtedy kłóciłam: 'Tato, to niemożliwe, on jest w Hamburgu'. W odpowiedzi usłyszałam: 'Rozłożyłaś nogi i teraz masz! Zmarnowałaś życie sobie i dzieciakowi. Co z tego, że masz pieniądze, jak on tobą pomiata, ma już inną babę'.
Po kłótni z rodzicami, tuż przed porodem, Iwona pakuje się i wraca do pustego mieszkania, Andrzej esemesuje, że na poród na pewno wróci.
- No i wrócił, znów było dobrze. Obiady, spacerki, wspólne zakupy. Dostałam kasę na zrobienie sobie piersi, bo Andrzej chciał, żeby były takie jak przed porodem. Gdy przestałam karmić, zrobiłam operację plastyczną.
- Niczego się nie domyślałaś?
- Nie... mówił, że wyjeżdża w delegację, i znikał. Tylko że z upływem miesięcy pojawiał się coraz rzadziej i przestał dawać mi pieniądze. Były dni, że nie miałam co jeść. O pracy nie było mowy. Mała miała astmę oskrzelową. Musiałam przy niej cały czas siedzieć, a do rodziców nie chciałam wrócić. Kłóciliśmy się coraz bardziej.
Jedna z awantur skończyła się bijatyką.
- Zaczął mnie dusić, potem jedną ręką przycisnął do ściany, a drugą okładał po żebrach. Na koniec wyciągnął pistolet, przystawił mi do skroni i wrzasnął: 'Bo cię zaraz zabiję, kurwo!'. To są te ich gadki, kobiety to dla nich lachy, okurwieńce, pokemony albo świnie.
- Wyprowadziłaś się?
- Nie miałam dokąd. Bardzo się wtedy już Andrzeja bałam.
Któregoś dnia Iwona mdleje na korytarzu, przy sąsiadce. Ta natychmiast dzwoni do rodziców.
- I tak wróciłam, zamieszkałam z Agatką w falowcu... - Iwona uśmiecha się gorzko. - Gdy wróciłam po rzeczy, to wszystko, co zostało w domu, Andrzej polał przy mnie jakimś kwasem. Spotkaliśmy się jeszcze parę razy, za każdym zachowywał się, jakby zwariował. Straszył mnie, krzyczał. Był koszmarny. Skończyło się, kiedy policja wezwała mnie na przesłuchanie jako żonę podejrzanego.
- O co?
- O co?! O wszystko. O haracze, napady, zmuszanie do prostytucji, handel narkotykami. Ja płakałam jak bóbr, a śledczy do mnie ciągle to samo: 'Jak to możliwe, że pani nic nie wiedziała?'. Pokazali mi grubą teczkę, wszystko to były historie z udziałem Andrzeja.
Iwona dołożyła swoją: pobicie, zniszczenie wspólnego mienia. Policjanci skierowali ją do miłych pań z Niebieskiej Linii, organizacji zajmującej się ofiarami przemocy. Trafiła do psychologa, prawnik pomógł uzyskać rozwód i podział majątku. Przy okazji okazało się, że Andrzej w trakcie małżeństwa miał kilka kolejnych narzeczonych, a gdy wyjeżdżał 'do Hamburga', w rzeczywistości rezydował w trójmiejskiej agencji towarzyskiej siedem kilometrów od domu, w którym czekała na niego Iwona.
- Gdy to wszystko wyszło na jaw, postanowiłam, że mu nie odpuszczę. Na sprawie zeznawałam przeciw niemu.
Andrzej wylądował w więzieniu na dwa lata. Nie udowodniono mu handlu narkotykami, rabunków, wywożenia dziewcząt do burdeli w Niemczech. Skazano go za znęcanie się nad żoną.
- Nie boisz się, że jak wyjdzie, to zrobi ci krzywdę?
- Boję się, ale znacznie mniej niż kilka lat temu. Bardziej martwi mnie to, że nie umiem sobie ułożyć życia z facetami.
Iwona z pieniędzy za dom kupiła mały apartament. Mieszka razem z dziesięcioletnią teraz Agatką, pracuje jako kelnerka w modnej sopockiej knajpie.
Ja tych babek nie rozumiem
- One doskonale wiedzą, czego się od nich oczekuje - mówi Januszek, 40-letni biznesmen ABS (Absolutny Brak Szyi). - Ale co ich do nas pcha, to nie wiem. Pewnie kasa, bo nie uroda.
Rechocze rubasznie. Januszek nosi się na sportowo - granatowy gładki T-shirt, czarne bawełniane pumpy i buty Nike. Czerwieni się byczy kark, na wielkiej czaszce - srebrzysty trzymilimetrowy jeż.
Spotykam się z Januszkiem w jego domu. Piętrowy klocek stoi nieopodal gdyńskiej plaży, w środku wystrój jak u bogatego Cygana. Zapadam się w obficie tapicerowane zielonym aksamitem sofy. Cicha muzyka przeplata się z pluskiem wody. Przez parter domu przepływa strumień.
- Pani chciała pogadać o Marice? To była laska... I piękna, i niegłupia. Taka, że można było się w niej nawet zakochać. Kręciła się kilka lat w towarzystwie. Było wiadomo, że jak przyjdzie ochota, to z Mariką będzie zacnie. Miała na boku jakiegoś poczciwiaka, żeby chodził z nią do mamy na obiad. No i kiedyś była okrutna impreza. Strasznie sponiewieraliśmy nasze dziewczyny. Ja wtedy korzystałem z wdzięków Mariki, więc ją odwiozłem do jej gniazdka, na blokowisko. A tu ten jej narzeczony przed domem.
- Była awantura?
- Ona zrobiła! Zaczęła na chłopa krzyczeć: 'Dzwoniłam do ciebie, a ty co, włóczysz się gdzieś z kumplami!'. On na to grzecznie: 'Byłem na piwie, oddzwoniłem o dwunastej, ale ty nie odbierałaś'. Marika wrzeszczy: 'Bo spałam!'. Pomyślałem sobie: Boże, co za baba...
- Co się dzieje dziś z Mariką?
- Ma się dobrze. W końcu złapała jednego z naszych, takiego, co sporządniał.
Januszek znów rechocze.
- Kupił jej zakład kosmetyczny. Ma babka jeszcze jakieś sklepy. Wyrwała się z tego swojego bloku. Ale należało jej się, bo to była piękna dziewczyna i dobra w łóżku. Blondyna, jakie ciało, nogi. Ech! Była i nadal jest. Ostatnio ją spotkałem na mieście. I co mi powiedziała? Że czasami to jej brakuje dawnego klimatu. 'Wiesz, Januszek, są takie wieczory, że znowu bym poszła w miasto się zabawić'. I co pani na to? Bo ja tych babek nie rozumiem.
Źródło: Wysokie Obcasy
Kobiety to obrzydliwe, tanie dziwki, więc jak można w tej sytuacji najeżdżać na facetów ?! Oni traktowali te szmaty, tak jak im się należało - tylko tyle były warte.
faceci czasem zachowuja sie jak bydlo albo jaskiniowcy!! a wszystko bieze sie z wychowania. rodzice powinni sie bardziej starac, chociaz w wielu przypadkach nawet to nie pomaga! co zrobic? bedzie jeszcze gorzej... niestety...
znasz pojęcie cytatu? widac bie
ja też znam cenę pieniądza przed wypłatą !!
hmmm wygodne dziewczyki, które szukają łatwego życia...hehe
P.S. Admin portalu w komentarzach słowa wulgarne cenzuruje, a w artykułach nie :) ciekawostka taka
to się dzieci teraz naczytają :) potem się ludzie dziwią czemu taka młodzież wyrasta :) jak nawet takie rzeczy może sobie 6 latek przeczytać na zwykłym miejskim portalu :) bombardują dzieci jakimiś gównami i robią siano z głowy Internet, Telewizja niszczy młodzież :)
hehe samo życie - ambitne panienki szukające łatwego życia nie mające do siebie za grosz szacunku ;] i że niby nie wiedziały... jasne bo kasa to z nieba spada - ona po prostu nie chcą wiedzieć bo im się wygodnie żyje... a to, że czasem się trafi podbite oko... no co zrobić... taka cena ;]
a ja nie czytałam i teraz przeczytalam:)
Ten tekst juz dawno czytalam w portalu Gazety. Czy naprawdę nie macie co tu wrzucać? To mają być wydarzenia z miasta? żałosne. ..
Fajnie się czyta ten artykuł, choć treść sama w sobie mało fajna...można to też odebrać jako przestrogę.
po co te* tematy o * i *? przeciez robicie tylko promocje takich zachowan
Co to za szitt
barbie xD