Zabawy z bronią zawsze się źle kończą i jedynie historyczny dystans zapewnia im względne bezpieczeństwo. Rekonstrukcje bitwy pod Grunwaldem czy życie w osadzie Wikingów, dzięki czasowej perspektywie sytuują się pomiędzy baśnią a alternatywą wobec bezduszności zabieganego świata. Operetkowe, barwne mundury XVIII i XIX wiecznych żołnierzy, bywały pretekstem dla wesołych operetek. La Belle Epoque w kurorcie, to przecież brzmi znakomicie. Dystyngowani oficerowie, sztylpy, maniery, damy, etykieta, dwór, cesarz. Cesarskie kurorty. To można drogo sprzedać i nasi niemieccy sąsiedzi sprzedają. Ale my zaczynamy kolekcjonować współczesne działa, odtwarzamy, niezgodnie z prawdą historyczną, gumowego Jaruzelskiego i straszymy atomową zagładą. Zapraszamy telewizyjnego popularyzatora historii aby nam wyjaśniał wojnę, podczas gdy sam ma problemy aby wytłumaczyć swoje zaangażowanie w dawnym systemie. Tak, to może być produkt turystyczny. Ale dla kogo? Jednodniowych turystów z kanapkami utkanymi w chlebaku obok specyfikacji MG 42? Dla miłośników socjalistycznej armii i jazdy czołgiem po plaży, czy wojennych defilad w mieście? Ostatnia do podziwiania odbyła się niedawno na Krymie.
Wojna jako towar, sprzedaje się świetnie w sytuacji gdy patrzymy na nią z perspektywy wesołego miasteczka. Wata cukrowa, piwo, rozbawione dzieci i atmosfera biesiady ze śmiercią w tle. Atrakcja militarna z pokazami broni, czołgów i bitewnymi rekonstrukcjami po których zmartwychwstali uczestnicy wspólnie jedzą smaczne kiełbaski. Ktoś powie, nic nowego, ludzie zawsze tłumnie oglądali publiczne egzekucje, sznur wisielca traktowali jako talizman, organizowali turnieje rycerskie, jako zaprawę przed bitwą. To prawda, fascynacja przemocą, zwłaszcza dzisiaj gdy możemy się od niej odciąć jednym klawiszem, jest wszechobecna. Jednak dopiero od niedawna, zaczęliśmy traktować wojnę i śmierć jako lekką rozrywkę dla ludzi w każdym wieku. Czterej pancerni, Hans Kloss w nienagannym moralnie mundurze niemieckiego oficera, „Bękarty wojny” oraz im podobni stanęli na półce obok lalki Barbie, kucyka Pony i Harrego Pottera, równie atrakcyjni i bezcieleśni. Masowy towar w światowym supermarkecie popkultury. Tyle że wojna jest specyficznym towarem, którego nie możemy zwrócić, oddać do reklamacji, o czym przekonują się boleśnie obywatele europejskiego przecież państwa. Jest prawdziwa jak zniszczenie które niesie. To nie strzelnica czy tunel strachu w wesołym miasteczku co miłośnicy militarnych festynów niechętnie pamiętają.
Nikt nie odbiera wielbicielom historii wojskowości prawa do ich hobby, pasjonatom którzy przywrócili świetności fortowym zabytkom należy się chwała, podziękowania za ich trud i słuszne laury od ministra. Nie znaczy to jednak że powinniśmy z nadmorskiego kurortu tworzyć Festung Swinemünde.
Społecznym organizatorom wydarzeń dzięki którym Świnoujście staje się chętniej odwiedzanym miastem trzeba podziękować, wykonują pracę za którą inni biorą pieniądze. Są jednak ludźmi świadomymi tego co robią i w pełni profesjonalni. W związku z tym powinni, a może wszyscy powinniśmy postawić sobie pytanie, o granice tego co robią.
Gdzie leży ta cieńka czerwona linia po przekroczeniu której, zaczniemy rekonstruować masowe egzekucje, naloty dywanowe, obozy? Ponieważ to się dopiero będzie, znakomicie sprzedawało.
TW" Ben"? czy" Rewo"? To też lekcja historii, agentura PRL-owska. Będzie rekonstrukcja?
Autor myśli że zbawi świat zaklinając rzeczywistość. W dobie kiedy można na żywo pooglądać mordy, egzekucje i śmierć takie rekonstrukcje są niewinną zabawą pasjonatów ale też nauką historii.
Tak. . najlepiej posmarować się ekstrametami i potańczyć
super impreza
Z tego co wiem, chrystianizacja także wykorzystywała współcześnie najnowsze zdobycze techniki militarnej.
wspaniała światna impreza... ten komentarz też usuniecie?
BRawo. zgadzam sięz tym komentarzem: Rekonstrukcje są lekcją historii dla szerszego grona odbiorców. Wątpię żeby kogokolwiek z widzów bawiła idea ludobójstwa, chyba aż w tak patologicznym społeczeństwie nie żyjemy. Ale czy lepiej jest krzewić wiedzę i pamięć o tych wydarzeniach, czy tez w ogóle o nich nie mówić i udawać że nie miały miejsca? Do patetycznych (i szczerze mówiąc smętnych i mało ciekawych) muzeów młodzież się nie garnie, historii sama z siebie uczyć się chce nieczęsto, zwłaszcza że rzadko się trafia na nauczyciela, który zainteresuje tematem. Według jednych spłycenie historii, wojna jako towar - a kto w dzieciństwie nie bawił się plastikowymi karabinami i takimi żołnierzykami jak ten ze zdjęcia? Myślę że porównanie do oglądania publicznej egzekucji to już jest wyolbrzymienie.
W sobotę i niedzielę - popołudnia bez deszczu spoko
Rekonstrukcje są lekcją historii dla szerszego grona odbiorców. Wątpię żeby kogokolwiek z widzów bawiła idea ludobójstwa, chyba aż w tak patologicznym społeczeństwie nie żyjemy. Ale czy lepiej jest krzewić wiedzę i pamięć o tych wydarzeniach, czy tez w ogóle o nich nie mówić i udawać że nie miały miejsca? Do patetycznych (i szczerze mówiąc smętnych i mało ciekawych) muzeów młodzież się nie garnie, historii sama z siebie uczyć się chce nieczęsto, zwłaszcza że rzadko się trafia na nauczyciela, który zainteresuje tematem. Według jednych spłycenie historii, wojna jako towar - a kto w dzieciństwie nie bawił się plastikowymi karabinami i takimi żołnierzykami jak ten ze zdjęcia? Myślę że porównanie do oglądania publicznej egzekucji to już jest wyolbrzymienie.
Są pasjonaci, są widzowie, a więc jest zapotrzebowanie, o czym tu dyskutować?
Dlaczego piszecie 1 wojna światowa, to druga wojna światowa była najokrutniejsza nie zapomni nikt.
ŚWIATEM RZĄDZĄ POTWORY, ALFONSI I PROSTYTUTKI !! NIE poTRZEBA ŻADNYCH REKONSTRUKCJI ! TO BYDŁO MONTUJE WŁAŚNIE NOWĄ WOJNĄ ŚWIATOWĄ, W KTÓREJ ZGINIE KOLEJNE 100 MILIONÓW LUDZI. TO RZĄDZĄCE BYDŁO NIE WIE GDZIE JEST GRANICA, WIĘC WONA BĘDZIE NA PEWNO. po CO JAKIEŚ GŁUPAWE REKONSTRUKCJĘ. MOTŁOCH BĘDZIE BEZ TEGO MIAŁ UBAW D O ROZPUKU.
głupie pytanie w artykule? a czy warto pokazywać codziennie w telewizji chore dzieci, na raka, umierających ludzi, zło tego świata, bestialstwo, pedofilie. Wojna i choroby to nieodzowni sprzymierzeńcy ludzkości, były są i będą. I nic na to taki artykuł.
Pamiętam jak za małolata bawiliśmy się w wojnę na podwórku, teraz młodzież wystaje pod blokami, chleje piwsko, imprezuje, kopuluje, pali papierochy itp.
Pomijajac FAKT, ze na" turystow w czolgach na Ukrainie" nie ma zadnego dowodu, to zgadzam sie z przedmowca. Wojna to nie piknik. Zagryzanie kielbaskami wspomnien po ludobojstwie jest co najmniej niesmaczne.
a co to miasto militarne czy turystyczne, , , , , dla mnie to jest niesmaczne...
"Nikt nie odbiera wielbicielom historii wojskowości prawa do ich hobby, pasjonatom którzy przywrócili świetności fortowym zabytkom należy się chwała, podziękowania za ich trud i słuszne laury od ministra" Tym artykułem własnie odbieracie!
Ta impreza jest lekko mówiąc nie smaczna...Wojna to nie biesiada, radość, fascynacja! Oczywiście brawo za przywrócenie wcześniejszego stanu obiektów ale powinny one pozostać tylko w jednym celu aby przypominać tragiczny czas Naszych przodków...bo jednak zabawa i zajadanie kiełbasek nie idzie w parze!!
a Czy Wy Polacu zapomnieliście co Ukraińcy robili po 2 wojnie w naszym kraju jak wchodzili po swoje jak torturowali polakow zabijali dla własnej zabawy a polacy sie pchaja zeby im pomagac ciekawe czy nam tez ktos by chetnie pomagal. Putin cala Ukraine powinien zrownać z ziemia
nie martwcie sie jutro caly dzien bedzie padało wiec nici z pokazów
popieram w pełni autora, najlepiej pokazać ludziom że to taka zabawa i kiełbaski sztuczna wojna a to co dzieje się za granicą wschodniato tylko taki coś, pięknie to zorganizowane propagandowo a że Putin robi zachód debili i pajaców to o tym cisza, tylko łagodnie to pokazują.
Takie rekonstrukcje historyczne, to żywa lekcja historii. Autor tekst widać jest miłośnikiem sztuki przeznaczonej dla wąskiego grona odbiorców.
Absolutnie się nie zgadzam. Uczestniczyłam w każdych Dniach Twierry. Zawsze jest przekaz hustoryczny. Zawsze jest wiedza i edukacja. To żywa lekcja historii dla dzieciaków. nie przez zabawę!! Przez ruch, przez pokaz, przez coś co przykuwa uwagę.
Ależ nasz miasto zawsze było związane z funkcjami militarnymi więc jak najbardziej czołg czy rekonstrukcja bitew może i wręcz jest naturalną ofertą turystyczną. Dla równowagi pamiętamy zawsze o 12 marca kiedy zginęło tylu mieszkańców naszego miasta i miejscu ich spoczynku na górze Golm. Od historii nie uciekniemy...
Jak widać boli kogoś że mamy w końcu jakaś dobrą, markowa imprezę. Organizatorzy - tak trzymać. A malkontenci- przyjść i zobaczyć i dopiero wtedy oceniać.