Jednym z inicjatorów zachowania pamiątek po Chorzelinie jest Piotr Piwowarczyk. Jako dzierżawca Fortu Gerharda i opiekun latarni morskiej, od lat interesuje się historią miejsca i dziejami ludzi. Tym razem jednak nie był osamotniony.
fot. iswinoujscie.pl
Przed wojną nazywana Osternothaven. Historyczna nazwa tej części Świnoujścia brzmiała „Chorzelin”. Powojenni osadnicy nadali jej nazwę Osiedle Leśne. Z powierzchni ziemi znikła w latach 70-tych XX wieku, wyburzona by mogły powstać tereny przeładunkowe nabrzeża Chemików i Hutników świnoujskiego portu. Do dziś jednak żyją ludzie, którzy spędzili w tym urokliwym zakątku piękne lata. I pasjonaci historii, którym również zależy na ocaleniu pamięci tej historii. 3 września wszyscy spotkali się w filii MDK Warszów na otwarciu wystawy pt „Chorzelin-Świnoujska Atlantyda”, połączonej z prezentacją wydanego właśnie albumu pod takim samym tytułem.
Jednym z inicjatorów zachowania pamiątek po Chorzelinie jest Piotr Piwowarczyk. Jako dzierżawca Fortu Gerharda i opiekun latarni morskiej, od lat interesuje się historią miejsca i dziejami ludzi. Tym razem jednak nie był osamotniony.
fot. iswinoujscie.pl
Projekt odkrycia na nowo CHorzelina zrealizował wspólnie ze szczecińską Fundacją Rozwoju Regionalnego „Bielik”; propagującej treści historyczne i dbającej jednocześnie o turystyczny wymiar organizowanych wydarzeń.
fot. iswinoujscie.pl
Przypomnienie dawnego oblicza terenów bezpośrednio sąsiadujących z latarnią morską może stać się bodźcem do ponownego odkrycia świnoujskiej Atlandydy. Może z pewnością, choć wiadomo, że trwająca od niemal pół wieku rozbudowa portu nie pomaga w propagowaniu krajobrazowych i przyrodniczych walorów miejsca, które niegdyś z turystyki żyło. Na archiwalnych fotografiach odnajdziemy niejeden tego dowód.
fot. iswinoujscie.pl
Wystawa i całość szerszego projektu ma także inne znaczenie. To integracja polskiej społeczności, która zdążyła tu „zapuścić korzenie”, utożsamić się z tym miejscem. Zachowane obrazy budzą wspomnienia, a te z kolei mają stać się naturalnym przedłużeniem projektu. Towarzyszącą wystawie książkę powinniśmy zatem traktować jako swoisty wstęp, wprowadzenie do tematu. Ciągiem dalszym mają być spisane w niedalekiej przyszłości wspomnienia ludzi związanych z tym miejscem. Część z gości otwarcia, na tej wystawie odnalazła się lub odnalazła miejsca szczególnie sobie bliskie.
fot. iswinoujscie.pl
Wystawa „Chorzelin – świnoujska Atlantyda” będzie jeszcze na pewno do połowy września dostępna w Sali filii MDK Warszów. Ale nie skończy tu swojego istnienia. Organizatorzy porozumieli się już z dzierżawcami innych obiektów fortecznych, tym razem na lewobrzeżu.
fot. iswinoujscie.pl
Tuż po połowie miesiąca ekspozycja ma ruszyć w trasę i także mieszkańcy części miasta położonej na Uznamie będą mieli szansę przekonać się jak wyglądała wschodnia flanka Świnoujścia, zanim wyrosły tam portowe dźwigi.
źródło: www.iswinoujscie.pl
Tlumy ludzi
Piotr fajny pomysł z tym...zainicjuj spisanie danych dot. Chozelina bo tych ludzi coraz mniej...niektórzy chorują i nie wiem może by ludzi poprosić aby poszukali foto z tamtej dzielnicy??
do gościa z soboty godz. 10.17 szanuję bardzo p. Plucińskiego. Ale tylko temu kto niczego nie czyni nie trafiają się błędy. W jednej z książek p. Plucińskiego (a mam je wszystkie i wracam do nich z przyjemnością) zdarzył sie passu językowy. Nazwę Osternothafen pomylił z nieistniejącą nazwą Osternnothafen (przez dwa" n") z czego wyszła Wielkanocna nazwa portu schronienia. W języku niemieckim istnieją m.in Wester (zachodni - patrz Westerplatte) lub Oster (czyli wschodni), Not (czyli bezpieczny, pogotowia, itp.) i Hafen (czyli port lub przystań). I jak to w niemieckim bywa jest to zlepek poszczególnych słów, które w konsekwencji stanowią nazwę własną, której nie zawsze można użyć w tłumaczeniu dosłownym i bezpośrednim, gdyż bardzo często są to idiomy (często bardzo mylnie bezpośrednio tłumaczone).
Do Ś-cia przybyłem w 1974 r. i często przebywałem w opisywanej części wyspy Wolin. Obserwowałem kasację domów i powstanie portu. Jako młody człowiek obojętnie patrzyłem na zmiany a nawet byłem za budową portu i przesiedleniem mieszkańców do. ..miasta. A dzisiaj żałuję, że za mało poznałem tamtych ludzi i gospodarstwa a szczególnie na brak zdjęć z tamtych czasów i tamtego rejonu. Dodam, że dla nas czasy powojennej młodości a nawet dzieciństwa są tematem prawie bajkowym i tak mało mamy fotografii, z których uwidacznia się nasza przeszłość i to ta prawdziwa.
oj tam, oj tam, ważne że kaska poszła
Taka to świnoujska Atlantyda jak to, że Świnoujście leży na 44 wyspach których nikt i nigdy się nie doliczył. Wystawę obejrzę ale już tutaj widać, że prezentowane pamiątki to zbiór fotografii z czasów niemieckich. Jest potrzeba, to niech to sobie ktoś popularyzuje. Trzeba to robić jednak starannie. Starannie mógłby to zrobić historyk np. pan dr Józef Pluciński. Co do nazewnictwa to po pierwsze, nie Osternothaven tylko Osternothafen. Trzeba rozróżnić niemieckie Hafen od skandynawskiego haven czy havn - port. Nazwa ta nie ma nic wspólnego z ani z Osiedlem Leśnym ani z Chorzelinem. To niemiecka nazwa Wschodniego Portu Schronienia (ang. port of distress) datująca się z początku XX wieku. Na Osiedlu Leśnym mieszkało paru hodowców bydła, bo były tam śródleśne pastwiska. Bliżej Świny na ul. Kasztanowej zamieszkiwali głównie Cyganie (sorry Romowie). Chorzelin to sztuczna nazwa topograficzna nadana przez komisję rządową terenom, które miały świadczyć o" odwiecznej polskości" tych Ziem.