Na rozmowę o sobie i swojej sztuce zaprosił nas do swego domu, który w niczym nie przypomina artystycznego strychu. Przyznaje zresztą, że jest domatorem. To miejsce szczególnie dla niego ważne. Wspólnie z żoną - Agnieszką postarali się o niepowtarzalny klimat swego domu. Ukończył studia w łódzkiej Akademii Sztuk Pięknych. Wspomina jednak, że „piątki” z wychowania plastycznego w szkole podstawowej dostawał, bo… nauczyciel był znajomym jego ojca. Dziś Andrzej Pawełczyk jest jednym z najlepszych w Polsce twórców performance’u – gatunku sztuki skazanej na „wąskiego odbiorcę”.
-„Sztuka masowa nie istnieje”, bo sztuka już ze swej natury jest elitarna” mówi, gdy prowokacyjnie próbuję obudzić tęsknotę artysty za „pop – artem”, sceniczną popularnością. Można jednak powiedzieć, że pewną popularność osiągnął. Bardziej znany jest za granicą niż w Polsce.
Na przykład…
Andrzej Pawełczyk - Częściej występuję poza Polską, ale mówię o problemach dotyczących również naszej tożsamości. „Ja, Polak mieszkający w Świnoujściu świadomie użyłem słowa Heimat” (niem. – „Ojczyzna”) w cyklu performance prezentowanym swego czasu we Wrocławiu i Berlinie. Ludzie czują to, że mówię o problemie związanym z tożsamością miejsca i człowieka. Leitmotiwem spektaklu był bochenek chleba, z którego urywków układałem słowo „Heimat”.
Prezentacja odbiła się echem, także w niemieckiej prasie.
Co trzeba by zrobić by Twoją sztuką zainteresowali się polscy dziennikarze?
Interesują się, tylko inaczej oceniają. Kłopot bierze się z zasadniczej różnicy, jaka dzieli polski performance od tego, z jakim zetkniemy się na Zachodzie. Tam jest uważany za sztukę społeczną, a wręcz polityczną. Dlatego odnosi się do ludzi i zjawisk. Fakt ten wyjaśnia także po części jeszcze jedną różnicę; zachodni performerzy więcej grają przedmiotami. W Polsce gramy głównie ciałem...
… i to często – obnażonym ciałem. Chodzi o szokowanie, przyciągnięcie widza?
Nagość od dawna nie jest elementem skandalu - wystarczy spojrzeć na reklamy -Gdybyśmy chcieli odrzucić nagość w sztuce to musielibyśmy „wyrzucić do kosza” 2/3 dziedzictwa sztuki światowej! A poważniej – bywa tak, że ubranie zakłóca przekaz performance’u, podobnie dzieje się także w teatrze.
Ale przedmioty w Twojej sztuce też grają. Masz jakieś ulubione, najchętniej wykorzystywane w trakcie prezentacji?
Jednym z moich ulubionych jest koń na biegunach. To porzucona przez kogoś zabawka, którą znalazłem w lesie. Stary, zniszczony i wyrzucony zyskał teraz zupełnie nowe życie. Nawet nie jedno! Często „grają u mnie” także nakręcane pieski, plastikowe koniki i inne… Rzeczy, które wyłuskuję w różnych sklepach i innych miejscach. Jeśli tylko współgrają z ideą nowej prezentacji…
Czy performance jest interdyscyplinarny? Możesz łączyć w jednym przedstawieniu różne dziedziny sztuki?
Nawet, bardzo różne. Na potrzeby własnych prezentacji sam kręcę krótkie etiudy filmowe.
Wyświetlane w trakcie pokazu sprawią, że performance „zderzy ze sobą” dwie, a nawet trzy rzeczywistości i jest wielowątkowy, co powoli staje się cechą współczesnego świata.Używam także muzyki.
Niektórzy widzowie nie dostrzegają różnicy w Twoich prezentacjach. Mówią, że w ogóle performerzy wciąż powielają własne i kolegów pomysły. Ściągacie od siebie?
Rzadko i ewentualnie elementy. Nie zdarzyło się by ktoś powielał scenariusz nie swojego autorstwa, całość przedstawienia. To byłby plagiat.
Performance to Twoja wielka pasja. Można także powiedzieć, ze jesteś zawodowym performerem?
Tak jestem artystą. Natomiast wykonuję również pracę architekta, dzięki temu mogę utrzymać siebie i swoją sztukę.
Wykorzystujesz każdą sposobność by nie tylko prezentować, ale także rozmawiać nt. performance’u. Czy masz nadzieję, że kiedyś stanie się zjawiskiem z pogranicza sztuki popularnej, dotrze do szerszego odbiorcy?
Nie ludzie w swojej masie nigdy nie będą tęsknić do trudnego. Zawsze chętniej obejrzą „Taniec z gwiazdami”. To normalne, naturalne i nie można tego zmienić. Natomiast niechęć lub obojętność w stosunku do sztuki nie tylko współczesnej wynika z jej nieznajomości. Ale nie oszukujmy się dzieło sztuki to treść, w której tak samo ważny jest przekaz intelektualny jak i estetyczny. I odbiór takiej sztuki będzie wymagał odrobiny wysiłku i zaangażowania.
Ale mimo wszystko próbujesz, próbujecie…
Dzisiejsza sztuka coraz częściej ma wymiar społeczny - socjologiczny. Realizacja projektu artystycznego to często organizacja festiwalu, wystawy interdyscyplinarnej. Próba zmiany relacji społecznych.
Festiwal „Młode Miasto” w mojej ocenie odniósł sukces, podobnie jak „Private impact – festiwal sztuki żywej z października 2005 r. Miarą sukcesu jest dla mnie w tym przypadku nie tylko to ilu widzów przyciągnął. Potwierdził, bowiem także inną, istotna dla nas wszystkich prawdę: Świnoujście jest miastem chłonnym, otwartym na inne kultury. Tę ocenę potwierdzają także moi znajomi z innych krajów. Chwalą klimat miasta i publiczność, dla której naprawdę warto się starać. Nie zawsze, co prawda tłok, ale był naprawdę niepowtarzalny nastrój.
Mam kilka pomysłów związanych z tym miejscem na przykład projekt -rzeźby miejskiej, czyli nasycenia drobnymi rzeźbami całego miasta; chodników, ścian, skwerów, etc. Rozwinięcie idei Młodego Miasta o niemiecką część wyspy. Lub projekt poezji - Miasto Maszyna Motor - oparty o świnoujski Klub Literacki. I to nie wszystko, pozostaje tylko kwestia czasu …
Może więcej ludzi przychodziłoby na takie imprezy w Poznaniu, Warszawie..
Świnoujście to doskonałe miejsce na ambitną sztukę! Dowody na to mieliśmy już także w przeszłości. Uważam, że Mariusz Rosiak szedł w dobrym kierunku. Jego „Centrum Sztuki” rozpaliło pragnienie kontaktu z nią. Mamy aspiracje do bycia stolicą turystyczną, ale dziś atrakcje ze sfery małej gastronomii nie wystarczą. Nasi lokalni biznesmeni nie dojrzeli jeszcze do wzięcia na siebie tego zadania, więc to temat do przemyśleń dla władzy. Bo wciąż brakuje nam takiego centrum sztuki. Przyciągającego, inspirującego. Przede wszystkim zaś dającego świnoujścianom możliwość stałego kontaktu ze sztuką współczesną. Dziś najbliżej taka możliwość przytrafi nam się w Szczecinie albo Berlinie. U nas nie, a warto! Bo niechęć do sztuki wynika najczęściej z jej nieznajomości.
Andrzej Pawełczyk ur. w 1964. Studia na Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi. Dyplom w zakresie tkaniny i malarstwa w 1992 r. Twórczość w obszarze architektury, performance, instalacji. W swoich performances opisuje granicę pomiędzy sztuką a życiem, drążąc własną pamięć.
Chciałem koniecznie coś napisać ale na szczęście, w ostatniej chwili uświadomiłem sobie, że się kompletnie na tym nie znam.
temu miastu ciezko jest integrowac sie ze sztuka! mam na mysli ludzi...mamy wielu zdolnych ludzi na wyspie...sa wysmiewani..obrazani...uwazani za dziwolagow..ale to wynik glupoty..braku wiedzy...swiadomosci, i niestety polskiej mentalnosci...Pana pozdrawiam i zycze dalszego rozwoju. ..determinacji!, i wielu ciekawych pomyslow...
O Andrzeju, żeby można było cokolwiek powiedzieć: trzeba go poznać. Ja nie poznałem go osobiście, choć pozwoliłem sobie pokręcić się to tu, to raz tam. I w gruncie rzeczy powiedzieć mogę, że działa, montuje, jedzie, daje.. i wiele innych wyrazów slangowych określających czynność" wykonywanie' - nie siedzi w domu, choć jak widać na zdjęciach jest gdzie siedzieć. Współpracuje się z nim miło. Bo miło współpracować z kimś kto ma coś do powiedzenia - w momencie rozmowy. Ktoś mądry kiedyś powiedział, że najłatwiej mówić o nieobecnych - tu w sensie, że najłatwiej mówić o kimś kiedy go nie ma w pobliżu. A teraz łapki w górę, który się nie podlizywał podczas rozmowy w 4 oczy? Pozdrawiam.
Świetnie, że są ludzie, którzy w naszym mieście też chcą coś dobrego i ciekawego zrobić. Którzy mieszkają tu i oprócz brania udziału w festiwalach w Szczecinie czy Berlinie, organizują imprezy tutaj. A że są frustraci, co skrytykują wszystko, bo anonimowość internetu jest wygodna..cóż zawsze się tacy znajdą.. Panie Andrzeju pozdrawiam serdecznie.
Drogi Gościu, nie mitologia a PROWINCJONALNA MITOMANIA i teraz się z Panem zgadzam, Pozdrawiam.
prowincjonalna mitologia, " grzeczne" pytania, " grzeczne" odpowiedzi, " grzeczne" zdjęcia a w tle marzenia, marzenia. Lustereczko, powiedz przecie kto jest naj...
Jeśli jesteś byłym moim uczniem to nie uważałeś na wykładach historii sztuki - to jest do nadrobienia, pożycz zeszyt od mądrzejszej koleżanki, jeśli nie zgłoś się do mnie, kolejny wykład za darmo - a tak w ogóle to wyluzuj " make peace not war".
Chrońcie miasto przed tym psycholem. Co za cholerny wolnościowiec." Nagość od dawna nie jest elementem skandalu - wystarczy spojrzeć na reklamy -Gdybyśmy chcieli odrzucić nagość w sztuce to musielibyśmy „wyrzucić do kosza” 2/3 dziedzictwa sztuki światowej" < pawełczyk ty jestes nie powazny, co ty za bzdury opowiadasz. Nagość to nawet nie jest 1% sztuki, doucz sie nieuku.
ale zaraz... ten człowiek ze sztuką niewiele ma wspólnego to tradycyjny kiczoman co się wozi:)
To miło że moja sztuka budzi w Tobie takie emocje Taka jest rola sztuki całuski
sztuka w jego wykonaniu to dno dna. Pamiętaj cieniasie jesteś nikim, miernotą co nie potrafi malować.
Bardzo dziękuję za podkreślenia - inaczej nie wiedziałbym, na co w tekście zwrócić uwagę ;p. a tak serio, to nie róbcie z ludzi głupków
Ludzie co wam się marzy, ta epoka już minęła, teraz trzeba liczyć, liczyć, liczyć, najlepiej na siebie. Dla przypomnienia: Комун&
#1080;зм, это власт советов плюс электри
092;икация всей страны.
Oczywiście, to miejsce aż się prosi o taki sposób zagospodarowania. Byłaby to wizytówka Świnoujścia, zwiększyłaby się oferta dla odwiedzających nasze miasto, możnaby wydłużyć sezon i robić np. przeglądy teatrów czy koncerty w maju czy wrześniu, kiedy jeszcze wielu turystów przyjeżdża. Ciekawe, czy coś tam kiedyś powstanie...
Idealny byłby obiekt na terenie Basenu Północnego Tam gdzie już teatry bywały.
Popieram gościa z godz. 9.59, przejdżmy na wyższy poziom Centrum Sztuki powinno powstać w Świnoujściu z inicjatywy gminy.
Rzeczywiście przydałoby się prawdziwe Centrum Sztuki, gdzie obok wystaw gościłyby teatry, takie jak były podczas" Młodego Miasta" na Basenie Północnym czy monodram krakowskiej aktorki (Pochwała głupoty) w Centrali. Kołobrzeg postarał się o stworzenie takiego centrum, a Świnoujście? Szkoda...
A tam, ja puszczałam samolociki.
No. no. A ja go znam osobiście, to był mój nauczyciel. Na jego lekcji można było tylko oddychac, ale uwaga. Polecam tylko ciche oddychanie! ;D
Właśnie i ja wkuwałam historię sztuki - teraz na studiach otwieram tylko odpowiedni szare komorki
Tego nauczyciela sie nie da zapomniec...;D
(...Bardziej znany jest za granicą niż w Polsce.) Na przykład… ??
CHRONOLOGIA HISTORII SZTUKI ojej no tak, to było coś :D
Pan Spinacz w programu MS Word. Także mój były nauczyciel. Potrafił mnie i kilka innych osób zainteresować historią sztuki. Chronologię zapamiętamy do końca życia.
Mój były nauczyciel.. Świetny człowiek, z niezwykłą i bogatą wiedzą :) Panie Andrzeju, zeszyt z historii sztuki zostawie sobie na zawsze ! :) A lekcje były niezapomniane ! Pozdrawiam !