Kiedy pisze się o Rodowicz, przychodza pod pióro (klawiaturę) nie za mądre tematy, godne szmat medialnych, tabloidów, dlatego ja zawsze wolę pisać nie o jej wyglądzie, peerelowskości, mężach, jakimś głupim serialu, ale o tym, co zostawiła po sobie - już teraz to cenny depozyt, kiedy ona nadal tworzy. To znakomite piosenki, które tylko wskutek żelaznej kurtyny nie tylko politycznej, ale i show businessowej nie stały się szlagierami światowymi. Ja cenię zwłaszcza początek lat 70, okres pop-folkowy z kompozycjami Gartner, Rembowskiego 'Mówiły mu, Diabeł i raj, Trzy, może nawet cztery dni' itd.). To jej wykonawstwo nadawało tym utworom blask, wybitność. Do dziś zachwycają. Dla mnie równa największym na świecie, a że znana tylko w Europie Środkowej, to strata dla świata.

Bo Marylka nie miała czasu wybrać się po buty do Świnoujścia jak pan Andrzej Nejman ;)

Ale mi wesoło !

lakierki w upal to dragedia dla stop, zadne nogi tego nie wytrzymaja!!takie buty jak jest zimno kurczza sie i nogi bola, a jak goraco to parza, że nie da sie chodzić bo to jest tworzywo!!przeciez pania stac na skorzane pantofelki!!

..super kobieta, taka normalna i niezmiernie sympatyczna, ponadto poczula sie swjsko skoro sciagnela buty i pomaszerowala. ..zrobic ten smieszny odcisk...